Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sędzia Łukasz Karski przedstawia alfabet życia prywatnego i sędziowskiego

Krzysztof Niekrasz
Fot. Archiwum prywatne
Łukasz Karski (rocznik 1992). Sędzia piłkarski od 2010 roku, od 2016 r. arbiter główny w II lidze. Ma na koncie kilkadziesiąt meczów jako sędzia techniczny w ekstraklasie.

Absolwent II LO im. Adama Mickiewicza w Słupsku. Ukończył studia na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku . Od marca 2020 r. odpowiada za organizację imprez i sprzedaż w prestiżowej przestrzeni konferencyjno – gastronomicznej najwyższego budynku w Polsce północnej Olivia Star Top w Gdańsku. Wcześniej pracował dla UEFA i FIFA jako koordynator transportu turniejowego przy największych międzynarodowych imprezach. Oto alfabet słupszczanina z życia prywatnego i sędziowskiego.

A - jak asystenci sędziego. Bardzo często niedoceniani, stanowią pomoc dla sędziego głównego w najtrudniejszych sytuacjach. Na słuch rejestrują moment podania i wzrokiem muszą uchwycić centymetrowe spalone. Prawdziwym mistrzem był Krzysztof Gałek i bardzo żałuję, że jeździliśmy wspólnie na mecze przez tak krótki okres.

B - jak Byki Słupsk. Uczniowski Klub Sportowy założony przez moich rodziców. To w nim wszystko się zaczęło, gdy byłem jeszcze w podstawówce. W 2022 roku klub będzie obchodził dwudziestolecie istnienia, a przez osiemnaście lat wychował wielu świetnych piłkarzy i wspaniałych ludzi.

C - jak Cewice. W tej miejscowości miałem przyjemność sędziować na linii spotkanie Leśnik – Stal Jezierzyce. Było to zaraz po ukończeniu kursu. Głównym arbitrem był wtedy Roman Capar i do dziś śmiejemy się, że gdyby przerwał mecz, gdy kibice próbowali wtargnąć na boisko, to mógłbym już nie sędziować.

D - jak działacz piłkarski. W cieniu, bez oklasków i braw. Bardzo często na kilka godzin przed meczem są już na stadionie tylko po to, aby 90 minut odbyło się perfekcyjnie. Nie sposób pominąć prawdziwych działaczy (Mieczysław Reichel, Jacek Maszkowski, Wojciech Krasucki, Andrzej Staszewski czy Krzysztof Trąbczyński), którzy mogą być wizytówką naszego regionu.

E - jak ekstraklasa. Poziom, do którego zmierza każdy sędzia główny, ale osiągają go tylko nieliczni. Moje marzenie, które znajduje się już tak blisko, a zarazem bardzo daleko. Przy ogromnej cierpliwości, determinacji i pokorze wszystko w życiu jest możliwe.

F - jak faul. W języku sędziego: nieostrożny – rzut wolny, nierozważny - rzut wolny i żółta kartka, z użyciem nieproporcjonalnej siły – faul i czerwona kartka. Dla kibiców po prostu naruszenie przepisów gry i jeden z głównych elementów meczu.

G - jak gwizdek. Główny atrybut sędziego. Ja używam gwizdka znanej firmy Molten.

H - jak harówka. Cztery do pięciu treningów w tygodniu oraz mecz w weekend lub w środę. Taki jest rozkład tygodnia większości sędziów na szczeblu centralnym. Specjalne przygotowane treningi przez trenerów i codzienne monitorowanie wyników przez PZPN za pomocą zegarków Polar pozwala na wytrzymanie trudów meczu przez dziewięćdziesiąt minut.

I - jak idealny zawodnik. Miałem okazję grać z kilkoma, którzy za takich uchodzili: Tomasz Piekarski, Fabian Słowiński i Dawid Mettel. Tomek i Fabian poznali smak wielkiej piłki. Dawid aktualnie ma fantastyczną rodzinę i tradycje piłkarskie stara się kontynuować jego synek Kacper z rocznika 2011.

J - jak Jolanta Karska. Moja mama, mój najwierniejszy kibic, który ogląda moje wszystkie możliwe mecze. W sobotę (8 sierpnia) obchodziła pięćdziesiąte urodziny i dlatego przesłałem jej słodkie jak miód buziaki. Z kolei autor dołącza się z serdecznymi życzeniami i różami.

K - jak kontrowersja. Ulubione określenie decyzji, która nie jest jednoznaczna. O niektórych dyskutuje się miesiącami, a nawet latami. To właśnie kontrowersje dodają dramaturgii meczom piłkarskim.

L - jak las. Najlepsze miejsce dla treningu sędziego, mój drugi dom. Zacząłem tam przygotowania wspólnie ze świetną trenerką Lucyną Kuklińską-Nurkowską, gdy walczyłem o awans do II ligi.

Ł - jak łobuz. W środowisku sędziowskim nazywany „Trouble maker”. Zawodnik, który sprawia na boisku problemy, lubi dyskutować z sędziami i uporczywie narusza przepisy gry. Jakiś czas temu wymieniłbym tutaj na pierwszym miejscu Karola Petrusa z Karola Pęplino, ale aktualnie to prawdziwy profesjonalista, bardzo wszechstronny gracz.

M - jak mentor. W życiu trzeba mieć szczęście, aby trafić na odpowiednich ludzi. Ja na początku swojej drogi zawsze mogłem liczyć na Tadeusza Tamę i Ryszarda Nowakowskiego. Poświęcali swój prywatny czas, by jeździć ze mną do Motarzyna, Pobłocia i Kuleszewa, a następnie bezinteresownie analizowali moje występy. Zawsze będę im za to wdzięczny.

N - jak nagonka. Bardzo często dotyczy sędziów po przegranej jednej z drużyn. Trzeba być bardzo odpornym psychicznie i mieć dużo siły wewnętrznej, aby w stu procentach odciąć się od zakończonego meczu i przygotowywać się do następnego.

O - jak śp. Ostrowski Wojciech. Wspaniały człowiek, największy miłośnik futbolu, jakiego spotkałem. Pomógł mi w bardzo trudnym momencie i wiem, że teraz ogląda moje mecze z góry. Zawsze powtarzał mi, że posędziuję ekstraklasę i dlatego staram się go nie zawodzić. Gdy tylko jestem w Słupsku odwiedzam jego nagrobek z boiskiem, który przypomina mi jak wiele zrobił dla regionu.

P - jak przyjaźń. Jedna z trwałych relacji, którą dało mi sędziowanie. Gdy byłem młodym arbitrem myślałem, że mam wielu przyjaciół i mój telefon dzwonił bardzo często. Po dziesięciu latach zostało ich dwóch: Dawid Piasecki (były sędzia międzynarodowy, który miał okazję sędziować Ligę Mistrzów) i Jarosław Boratyński, który jako przewodniczący Kolegium Sędziów w Słupsku sprawił, że nasi arbitrzy systematyczne podnoszą swój poziom i sukcesywnie przesuwają się w hierarchii sędziowskiej województwa pomorskiego.

R - jak rodzina. Najcenniejsza w życiu. Żona (Katarzyna), rodzice (wcześniej wspomniana mama Jolanta i tata Zbigniew) i brat (Sebastian) są przy mnie nie tylko gdy odnoszę zwycięstwa, ale przede wszystkim widzą jak przeżywam porażki. Kibicują mi i motywują do jeszcze większej pracy. Dzięki żonie, która zajmuje się dwadzieścia cztery godziny na dobę naszym synkiem Witoldem (urodził się 6 lipca 2020 roku, a więc rośnie już następca Łukasza - dop. K.N.), mogę skupić się na swojej pasji sędziowskiej.

S - jak Słupsk. Moje rodzinne miasto. Czuję wielką dumę, gdy przed meczem spiker wyczytuje, że sędzią głównym będzie Łukasz Karski ze Słupska.

T - jak trener. Najważniejsza osoba w każdym zespole, która ustala standardy i nadaje charakter drużynie. Mam nadzieję, że najlepsi trenerzy z regionu: Adrian Stawski, Waldemar Walkusz i Tadeusz Żakieta w przyszłości będą jeszcze w ekstraklasie.

U - jak uczeń. Wielu młodych uczniów zdało kurs w Słupskiej Szkole Sędziowskiej. Ogromne możliwości mają Hubert Sawicki i Bartek Żmuda. Oni w najbliższym czasie, przy wytężonej pracy, powinni znaleźć się na szczeblu centralnym.

W - jak „wielbłąd”. Dla sędziów to ogromna pomyłka, która bardzo często ma wpływ na wynik meczu. Każdy sędzia bardzo to przeżywa i ciężko jest to wymazać przez długi okres. Najważniejsze umieć się do niej przyznać, dokonać samooceny.

V - jak VAR. Inaczej wideoweryfikacja - niezbędna w piłce nożnej. Pomaga w dużym stopniu wyeliminować pomyłkę.

Z - jak Zielona. Stadion przy tej ulicy - to miejsce wyjątkowe dla kibiców piłki nożnej w Słupsku. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości będą już mecze trzecioligowe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza