MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Serce matki boli, ale wciąż bije. O miłości złamanej przez złość

Bogumiła Rzeczkowska
Ogłoszenie wyroku przeciwko Sławomirowi T. o znęcanie się nad matką i złamanie jej kręgosłupa wersalką
Ogłoszenie wyroku przeciwko Sławomirowi T. o znęcanie się nad matką i złamanie jej kręgosłupa wersalką Bogumiła Rzeczkowska
Elżbieta T. ma 63 lata. W Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym słupskiego szpitala w Ustce przebywa prawie od roku. Jest całkowicie sparaliżowana. Oddycha za nią respirator. Po złamaniu kręgosłupa uszkodzony rdzeń to stan nieodwracalny. Nie ma już dla niej ratunku. Ta złożona wersalka, którą syn przygniótł ją do ściany, była jak niedomknięte wieko trumny.

Sławomir T. przez ostatnie lata łamał matce serce. Pił i wyzywał ją, wyganiał z domu. Kobieta cierpliwie to znosiła. Prawie rok temu złamał jej kręgosłup, czyniąc z niej kalekę niezdolną do samodzielnego życia. Nawet do oddychania.

Bo nie chciała wstać z wersalki

Na rozprawie oskarżony mówi niewiele.

- Przyznaję się jedynie do tego, że podniosłem wersalkę z mamą i ona uderzyła głową w ścianę. Nie przyznaję się do reszty zarzutów. Przez ostatni rok w naszym mieszkaniu nic się nie działo. Nie wszczynałem awantur w miejscu zamieszkania, nie wyzywałem matki i nie biłem jej - wyjaśniał Sławomir T., 34-latek, najpierw na utrzymaniu matki, później aresztu śledczego.

Jak mówił, tamtego dnia przed pójściem do pracy chciał wyjąć narzędzia z wersalki, ale mama nie chciała ustąpić. A po powrocie do domu zastał ją już obolałą.

Ustalenia śledztwa i procesu znacznie się jednak różnią od tych wyjaśnień.

Długa lista krzywd

Prokuratura Rejonowa w Słupsku oskarżyła Sławomira T. o spowodowanie kalectwa matki, Elżbiety T. Mieszkający z nią mężczyzna fizycznie i psychicznie znęcał się nad nią od sierpnia 2021 roku do lipca 2023 roku. Po pijanemu wszczynał awantury, znieważał kobietę, wyzywał wulgarnymi słowami, krytykował ją, nieustannie niepokoił, groził jej, izolował, wyrzucał z domu i nie pozwalał wejść, groził jej pozbawieniem życia. Używał także przemocy fizycznej - uderzał matkę po rękach i twarzy oraz dusił.

Najgorsze nastąpiło w lipcu 2023 roku. Podczas kolejnej awantury Elżbieta T. odniosła ciężkie obrażenia ciała, których skutkiem jest jej obecny stan. Sławomir T. przycisnął matkę do ściany wersalką i złamał jej kręgosłup w odcinku szyjnym. To według Kodeksu karnego ciężki uszczerbek na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu.

Ofiara złości syna w bardzo ciężkim stanie trafiła do szpitala. Jednak nie od razu, bo z wyjaśnień oskarżonego i zeznań świadków wynika, że pogotowie nie chciało przyjechać. Dlaczego? Bo syn dzwonił pijany, bo matka - choć obolała i leżąca na podłodze - krzyczała, że nie chce pomocy, bo karetka przyjechała, ale nikogo nie zastała. Udało się zabrać kobietę dopiero po kilku dniach, gdy Sławomir T. poszedł z kolegą na komisariat, by wezwać pogotowie.

Elżbieta T. dzisiaj nie opowie o swojej krzywdzie. Pozostała tylko relacja policjantki, która przyjechała na interwencję. Elżbieta T. powiedziała jej, że doszło do kłótni z synem, któremu zabroniła pić alkohol. Syn złożył wersalkę i ona nie mogła już wstać. Ale jakoś poszła sama do łazienki i wracając, poślizgnęła się, upadła i uderzyła w głowę.

Matka wszystko usprawiedliwi

Sławomir T. wciąż mieszkał z matką mimo swojej dorosłości. Kuratorki - zawodowa i społeczna - które miały nadzór nad sposobem jego leczenia odwykowego, twierdzą, że kontakt z mężczyzną był utrudniony. Owszem, przyznawał, że ma problem z alkoholem, deklarował chęć leczenia, ale później nie oddzwaniał, nie był obecny w domu, a jeśli był, to nietrzeźwy.

Rodzina już wcześniej miała założoną Niebieską Kartę, bo były interwencje policji, gdy dochodziło do przemocy. W przeszłości Sławomir T. miał też problemy z prawem za posiadanie narkotyków.

- Mama twierdziła, że syn nie pije, bo nie ma za co. Tylko jedno piwo poprzedniego dnia. Szuka pracy - przytacza słowa matki oskarżonego Judyta J., zawodowa kurator. - Matka była trzeźwa. Nie skarżyła się. Nie padło złe słowo na syna. Schorowana. Nie do końca szczera na temat spożywania alkoholu przez syna. Mogła się go bać.

- Czy to syndrom „serca matki”? - sędzia Daniel Żegunia pytał wprost, czy chodzi o „gniazdownika” - dorosłego mężczyznę na utrzymaniu matki.

- Z doświadczenia wiem, że są mamy broniące i chroniące. Mogło tak być w tym przypadku - odpowiadał świadek.

Zdaniem kuratorki Elżbieta T. nie miała żadnych obrażeń, mówiła logicznie. Sprawiała wrażenie osoby schorowanej fizycznie, a nie psychicznie.

- Pani Elżbieta mówiła, że syn nie pije, ale zdarza mu się pić piwo, że szuka pracy, że pomaga koledze w remoncie. Mówiła: „Wypił tylko piwo”. To jest obrona - zeznawała Jowita B., kuratorka społeczna. - Bardzo broniła pana Sławomira. Mówiła, że nie ma już awantur, a wcześniej były o błahostkę i syn był agresywny. Matka mówiła, że jest ciężko, bo utrzymuje syna. Rozmawiałam z matką, która kocha, broni syna i wszystko usprawiedliwia - podsumowała kuratorka.

Depresja i sztywne kości

Jeszcze przed rokiem Elżbieta T., po śmierci męża, jakoś sobie radziła. Mimo problemów, chorób i całego świata na głowie. Wcześniej różnie bywało.

Z zeznań brata oskarżonego, Sławomira T., wynika, że matka leczyła się psychiatrycznie. Natomiast po operacji Elżbiety T. - już po zdarzeniu z wersalką - neurochirurg poinformował go o chorobie matki, która nie ma związku ze zdarzeniem. Sąd wezwał więc lekarzy i zwolnił ich - za ich zgodą - z tajemnicy zawodowej.

- Była leczona z powodu zaburzeń depresyjnych, a kilka lat temu przebywała w szpitalu - zeznawał psychiatra Krzysztof Gawroński. - Były okresy dobrego funkcjonowania pacjentki i okresy depresji. Apatia, wycofanie się, niewychodzenie z domu, nadużywanie alkoholu w tym czasie. Nie stwierdziłem omamów. Do poradni była przyprowadzana przez męża, raz przez syna, nie wiem, którego. Chory w tym stanie nie wierzy, że coś mu pomoże. Przymuszenie przez inne osoby sprawia, że pacjent się zgłasza - mówił doktor, przyznając, że nie przypomina sobie, by pacjentka miała jakieś obrażenia.

- Pamiętam Elżbietę T. chorującą na zesztywniające zapalenie stawów kręgosłupa - zeznawał neurochirurg Rafał Muchowski. - Została przywieziona ze złamaniem. Była operowana.

Neurochirurg podkreślał, że choroba ZZSK utrudnia leczenie i obniża wytrzymałość mechaniczną kręgosłupa.

- Jej kręgosłup był strukturą sztywną o bardzo małej wytrzymałości - mówił doktor. - W tej chorobie kręgosłup staje się jedną kością. Po urazie rdzeń był zgnieciony, ale porażenie nie musiało nastąpić od razu. Uszkodzenie takie jest nieuleczalne.

Według lekarza takiego urazu nie powodują zwykłe codzienne czynności, ale siła zewnętrzna - tak. Chorzy na ZZSK muszą po prostu na siebie uważać. Neurochirurg opisuje też, że pacjentka trafiła do szpitala po kilku dniach leżenia na podłodze, ale pierwotnie kontakt z nią był zachowany. Zaraz po urazie mogła wykonywać sama przez jakiś czas różne czynności. Jednak doszło do pogorszenia, straciła oddech, objął ją paraliż.

W marcu, po zeznaniach lekarzy, obrona przekonała sąd, by Sławomirowi T. uchylić tymczasowe aresztowanie. Od tego czasu musiał meldować się pięć razy w tygodniu na komisariacie, miał zakaz kontaktowania się z matką i opuszczania kraju.

Na kolejnej rozprawie Jolanta Wilmanowska, biegła z zakresu medycyny sądowej, nie miała wątpliwości:

- Charakter złamania w obrębie kręgosłupa wskazuje na to, że uraz powstał od działania z dużą siłą, niezależnie od toczącego się procesu chorobowego (ZZSK) - mówiła biegła. - Złamanie nie było skutkiem banalnego urazu.

O karze i pieniądzach

Prokurator Joanna Szweda domagała się kary pięciu lat więzienia.

- Młody mężczyzna i starsza schorowana kobieta - mówi ła o nierówności sił ofiary i oskarżonego. - Oskarżony powinien dbać o matkę, a nie dokładać jej cierpień. Ona wybielała go przed sąsiadami, bo serce matki zawsze pozostaje przy dziecku.

Prokurator zwracała też uwagę, że Elżbieta T. po śmierci męża nie dałaby sobie rady. Dlatego nie chciała obwiniać syna o znęcanie, bo w przypadku jego eksmisji z mieszkania zostałaby zupełnie sama.

Z oskarżeniem zgadzał się radca prawny Aleksandra Danik, która jako pełnomocnik Elżbiety T., wnosiła też o zasądzenie na rzecz pokrzywdzonej 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia.

- Oskarżony swoim zachowaniem naruszył podstawowe prawa człowieka - podkreślała Aleksandra Danik. - Nie miał empatii ani szacunku dla matki. Pozostawił ją na podłodze i dopiero po kilku dniach wezwał pomoc.

- Wnoszę o uniewinnienie - tak z kolei rozpoczął mowę adwokat Bartosz Fieducik, obrońca Sławomira T., zwracając uwagę na wątpliwości, które powstały w związku z chorobą pokrzywdzonej, a także negując zarzut znęcania się nad matką.

- Prokuratura już prowadziła kiedyś sprawę. I umorzyła. Świadkowie mówią, że wyzywali się, ale kto kogo? Były awantury, alkohol. Tu była wzajemność. Świadkowie mówią też, że po śmierci ojca Sławomir T. wspierał matkę. Nie ma też dowodów na to, że wyrzucał matkę z domu. Czy ktoś zapytał, gdzie oskarżony był wtedy? W pracy, a matka zapomniała kluczy.

- Taka sytuacja, że nie wpuszczałem mamy do domu, nigdy nie miała miejsca. Nigdy jej nie biłem. Kłótnie były, bo piliśmy razem. Pomagałem jej zawsze. Nigdy bym jej krzywdy nie zrobił - mówił w ostatnim słowie oskarżony. - A po drugie, gdyby nie ja, to już dawno by nie żyła, bo nie raz chciała się otruć, tylko ja byłem przy niej i dzwoniłem po karetkę. Gdy uderzyła głową o ścianę, pytałem, mówiła, że nic jej nie jest. A że karetka nie chciała przyjechać przez cztery dni, to nie moja wina. Wnoszę o uniewinnienie.

Sąd: - To nie choroba zawiniła

Sąd zgodził się ze wszystkimi zarzutami oskarżenia, ale wymierzył niższą od żądanej karę - trzech i pół roku więzienia. Orzekł też zapłatę 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia na rzecz pokrzywdzonej kobiety.

- Elżbieta T. jest dzisiaj całkowicie niepełnosprawna. Mechanicznie wentylowana. To stan nieodwracalny - mówił sędzia Daniel Żegunia. - Znęcanie się, przemoc domowa to przestępstwo czterech ścian. Musi się wydarzyć coś intensywnego, żeby dowiedziały się o nim organy ścigania. Sąd nie obarcza winą sąsiadów, ale często w takich sytuacjach nikt nie podejmuje działań. Przemoc domowa, niestety, jest takim przestępstwem, że przy bierności osób postronnych, na przykład sąsiadów, może powodować tragiczne skutki. W tym przypadku sąsiedzi opisywali, że były krótkie, zdawkowe rozmowy, gdy matka skarżyła się na syna, ale serce matki jest w stanie znieść nieograniczoną krzywdę.

Sędzia zaznaczał, że ta sprawa powinna być nauką dla wszystkich - przemoc domowa jest powszechna. Jednak ciągle jest zbyt mało reakcji na nią i ludzka znieczulica doprowadza do takich skutków. Sędzia odniósł się też do zarzutu obrony, że ratownicy niewłaściwie transportowali Elżbietę T. i to miało pogłębić uraz.

- Nie oceniamy kwestii pogłębienia, lecz to, kto odpowiada za taki stan. Przerzucanie odpowiedzialności na ratowników medycznych to science fiction. Nieszczęsne złożenie wersalki i złamanie kręgosłupa doprowadziło do trwałego uszczerbku na zdrowiu. Tylko i wyłącznie Sławomir T. odpowiada za taki stan - podkreślał sędzia, przyznając też, że gdy oskarżony nie pił, matka miała w nim oparcie i pociechę, ale w tym procesie przeważyły negatywne aspekty jego życia. Kara jest więc adekwatna. Natomiast zdrowia i życia ludzkiego nie można oszacować, ale jeśli Sławomir T. będzie pracował, to jest w stanie zapłacić zadośćuczynienie. A 30 tysięcy złotych wystarczy na zaledwie początek leczenia.

Wyrok nie jest prawomocny.

***

Elżbieta T. już została skazana. Ostatecznie. Na 24-godzinną opiekę w Zakładzie Pielęgnacyjno-Opiekuńczym słupskiego szpitala w Ustce. Przebywa tam prawie od roku. Jest całkowicie sparaliżowana, oddycha za nią respirator. Nie mówi. Nie wydaje żadnych dźwięków. Nie daje oznak życia. Jest karmiona przez PEG, rurką do żołądka. Leży i patrzy, nie widząc, co się wokół dzieje. Już nikomu nie zabroni wypicia jednego piwa. I nikogo nie obroni, jeśli już je wypił. Nie ma z nią kontaktu. Nie ma pomyślnych rokowań. Nie ma dla niej ratunku. Niczego już nie ma. Poza sercem matki, które wciąż bije. I może czeka...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza