Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skąd wzięły się filmowe Oscary? Krótka lekcja historii kina

Joanna Pluta [email protected]
Gala rozdania Oskarów, kto ma największe szanse na złotą statuetkę?
Gala rozdania Oskarów, kto ma największe szanse na złotą statuetkę?
Dlaczego "Hobbit" dostał mało nominacji? Czy najlepszą aktorką zostanie 9-latka? Który Polak ma szansę na statuetkę i czego można się spodziewać po prowadzących tegoroczną galę?

Amerykańska Akademia Filmowa jawi się jako największy autorytet w dziedzinie filmu. Jak to się stało? Nie mam pojęcia, ponieważ po pierwsze dotyczy głównie kinematografii amerykańskiej, po drugie wybory członków jury rzadko są trafne, po trzecie zaś sam pomysł stworzenia Akademii narodził się z zupełnie innych powodów, niż chęć wyróżniania najlepszych.

Wszystko zaczęło się w 1927 roku, kiedy to Louis B. Mayer, właściciel wytwórni Metro Goldwyn Mayer czuł się zagrożony przez coraz silniej działające związki zawodowe. Postanowił więc zebrać przyjaciół z branży i stworzyć elitarną akademię, która negocjowałaby ze związkami zawodowymi i zajęłaby się promocją filmów.

Złe miłego początki
Później zrodziła się idea wydawania przyjęcia, podczas którego raz do roku byłyby wręczane nagrody najlepszym filmowcom.
I zaczęły się schody.

Kto i jak ma o tym decydować, aby uniknąć zarzutów o nepotyzm? Na początku i tak były. Zdarzało się, że członkowie akademii zmieniali zdanie, gdy zwycięzca był już poinformowany o tym, że wygrał. Zdarzyło się również w 1940 roku, że gazeta z Los Angeles opublikowała nazwiska nagrodzonych statuetką, zanim dowiedzieli się o tym sami zainteresowani. Dlatego od tamtej pory wyniki są trzymane w ścisłej tajemnicy do momentu ogłoszenia.

Sama gala również ewoluowała. Pierwsza, zor ganizowana w 1929 roku, trwała kwadrans i przeszła właściwie bez echa. Teraz to największe wydarzenie filmowe, na które czeka cały świat. Światowe koncerny telewizyjne zabijają się o możliwość transmitowania uroczystości, a dostać akredytację dziennikarską na tę imprezę, to jak wygrać los na loterii. Oto siła promocji... i gorących nazwisk Hollywood. Czerwony dywan, na którym swoje kreacje za miliony dolarów prezentują piękne aktorki działa jak magnes na paparazzi i gapiów. Czasem dłużej mówi się o sukience od znanego projektanta, którą miała na sobie gwiazda, niż o walorach filmu, za rolę w którym dostała statuetkę.

Nie taki Oskar pożądany...
Jednak, jak mawia się w filmowym środowisku, to nie statuetki są najważniejsze, nawet nie kreacje od Diora czy Lagerfelda. Najważniejsze są... same nominacje. Dlaczego? Bo są najbardziej prestiżowe. Pochodzą bowiem od samego środowiska. Reżyserów nominują reżyserzy, operatorów operatorzy itd. Zatem o wartości pracy nominowanych decydują fachowcy, a nie wielkie pieniądze, które stoją za promocją każdego filmu.

Wśród najczęściej nominowanych Polaków prym wiedzie Andrzej Wajda (4 razy), zaraz za nim jest Roman Polański (2 razy), oraz Janusz Kamiński, za zdjęcia do "Listy Schindlera" i "Szeregowca Ryana" (zdobył obie statuetki). W tym roku Kamiński będzie miał szansę dołączyć do swojej kolekcji jeszcze jednego Oskara, tym razem za zdjęcia do "Lincolna" w reżyserii Stevena Spielberga. Trzymamy kciuki. W końcu kim, jak kim, ale operatorami możemy się chwalić.

Wielka niewiadoma
A propos walorów filmów. Tegoroczne nominacje zaskoczyły filmowy świat. W kategorii najlepszy film roku zabrakło pewniaków, takich jak "Hobbit" czy "Nietykalni", a wśród nominowanych reżyserów miejsca nie znaleźli ani Quentin Tarantino za "Django", ani Kathryn Bigelow za głośnego "Wroga numer jeden". Szansę na statuetkę ma za to najmłodsza nominowana aktorka w historii, czyli 9-letnia Quvenzhané Wallis, grająca w "Bestiach z południowych krain" oraz najstarsza - 85-letnia Emanuelle Riva za kreację w "Miłości" Michaela Hanekego.

Prześmiewca ich ugości
Kolejną, dość odważną nowością na tegorocznej gali będzie postać jej gospodarza - Setha McFarlane'a. Dla mnie - najlepszego twórcy kreskówek dla dorosłych w całej historii tego gatunku. To on jest odpowiedzialny za "Głowę rodziny", "Cleveland Show" i najmniej udany z wielkiej trójcy "American Dad". Seth, przez jednych uznawanych geniuszem dowcipu, przez innych chamskim obrazoburcą, który równo kpi ze wszystkich: polityków, aktorów, sportowców, niepełnosprawnych, białych, czarnych, gejów i grubasów, a przede wszystkim z Amerykanów, poprowadzi galę wraz z Emmą Watson.

Czego możemy się po nim spodziewać? Wszystkiego. Ale myślę, że są dwie najbardziej prawdopodobne wersje wydarzeń. Albo na jeden wieczór kompletnie zrezygnuje ze swojej konwencji i stanie się dystyngowanym dżentelmenem, albo obrazi wszystkich, co do jednego i nie będzie schodził z czołówek amerykańskich tabloidów przez kilka tygodni. Tak czy siak, Seth, trzymam kciuki!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza