Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skargi na porodówkę

Magdalena Olechnowicz [email protected]
Radosław i Emilia Dąbrowscy z dzieckiem niedawno wrócili ze szpitala.
Radosław i Emilia Dąbrowscy z dzieckiem niedawno wrócili ze szpitala. Fot. Sławomir Zabicki
Jako pasmo stresu i nerwów określił mąż pacjentki pobyt żony na usteckim oddziale położniczym.

Po naszej interwencji w domu odwiedził ich osobiście ordynator oddziału.

Po naszej interwencji w domu odwiedził ich osobiście ordynator oddziału. Jednak uznał, że pretensje są nieuzasadnione.

Niesympatyczny personel, brak zainteresowania pacjentką, wypraszanie z pokoju - to główne zarzuty Radosława Dąbrowskiego wobec usteckiego oddziału.

- Żona przez trzy dni leżała w brudnej, zakrwawionej pościeli i nikt go nie wymienił. Usłyszeliśmy, że prześcieradła nie ma, bo jest kryzys. Sam widziałem szafę z czystymi prześcieradłami - mówi Dąbrowski.

Państwo Dąbrowcy pretensji mają więcej. - Już sam pobyt rozpoczął się niemiłym incydentem. Lekarz powiedział, że porodu rodzinnego nie będzie, bo sala jest zajęta. Kazał mi iść do domu i powiedział, że zadzwoni, jak będzie po wszystkim. A przecież ordynator zapewniał na łamach "Głosu", że porody rodzinne mogą być na każdej sali - mówi Dąbrowski.

Tomasz Konefka, p.o. ordynatora słupskiego oddziału ginekologiczno - położniczego przejął się skargami.

- Dbam o jakość pracy na oddziale i jego dobry wizerunek. Postanowiłem sprawę rzetelnie wyjaśnić. Rozmawiałem z personelem, który był przy porodzie, przejrzałem też kartę pacjentki. Chciałem wysłuchać osobiście tych pretensji i dlatego postanowiłem się spotkać z pacjentką i jej mężem - mówi Tomasz Konefka.

Ordynator pojechał do domu Dąbrowskich, z kwiatami dla młodej mamy.

Nasz komentarz

Nasz komentarz

Ordynator z kwiatami odwiedza swoją pacjentkę po to, aby wysłuchać skarg na funkcjonowanie oddziału. Przyznam, że jestem tym miło zaskoczona. Świadczy to o tym, jak bardzo zależy lekarzowi na dobrej jakości pracy i dobrym wizerunku oddziału. Niestety, odnoszę wrażenie, że z obu stron zabrakło woli porozumienia. W tym konflikcie trudno jest trzymać stronę kogokolwiek. Wierzę w sytuacje opisywane przez młodych rodziców, ale wierzę też w zapewnienia ordynatora. Narodziny dziecka to bardzo stresująca sytuacja i wszystkich ponoszą emocje. Myślę, że powinien to rozumieć personel szpitala. Ale także rodzice. Położne wykonują tam ciężką pracę i im też należy się odrobina wyrozumiałości.

- Nie chciałem jednak przepraszać, ani się tłumaczyć, a wysłuchać racjonalnych zastrzeżeń. Wysłuchałem i doszedłem do wniosku, że są zupełnie bezzasadne. Ustecki oddział nie jest w stanie spełnić oczekiwań tych ludzi - uważa ordynator.

- Pościel jest zmieniana pacjentce, kiedy jest taka konieczność. Jeśli personel jest akurat zajęty, to można samemu wziąć sobie pościel z szafy, która stoi na korytarzu. Nie mogę odpowiadać za ton głosu lekarzy, czy położnych. Zresztą po rozmowie z nimi wiem, że pan Dąbrowski dał się im we znaki i dwie położne przez niego płakały. Był wobec nich nieuprzejmy. A co do porodu rodzinnego, to przecież się odbył i dziecko szczęśliwie przyszło na świat - mówi Konefka.

Inny zarzut dotyczył wypraszania z pokoju. - Wyganiano mnie o godzinie 16 lub 18. Tymczasem ordynator w gazecie zapewniał, że nie ogranicza odwiedzin rodziny - żali się Dąbrowski.

Konefka twierdzi jednak, że mąż był wyproszony, ale o 3 w nocy z oddziału patologii ciąży, na który przed porodem trafiła pacjentka.

Mimo, że po naszej interwencji doszło do konfrontacji obu stron, żadna z nich nie jest zadowolona.

- Pobytu w Ustce nigdy nie zapomnimy i na pewno nigdy tam nie wrócimy. Ordynator próbował nas przekonać, że wszystko sobie wymyśliliśmy - mówi Radosław Dąbrowski.

- Ten oddział nie jest w stanie spełnić oczekiwań tych pacjentów. Mam nadzieję, że następnym razem wybiorą lepszy szpital - mówi Tomasz Konefka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza