Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skazani za śmierć pracownika. Zysk ważniejszy od bezpieczeństwa pracy

Bogumiła Rzeczkowska
Bogumiła Rzeczkowska
Ogłoszenie wyroku w Sądzie Okręgowym w Słupsku. Sąd uznał, że w tej sprawie doszło do przedkładania kwestii ekonomicznych nad zasady bezpieczeństwa pracowników.
Ogłoszenie wyroku w Sądzie Okręgowym w Słupsku. Sąd uznał, że w tej sprawie doszło do przedkładania kwestii ekonomicznych nad zasady bezpieczeństwa pracowników. Bogumiła Rzeczkowska
Na kary po 10 miesięcy pozbawienia wolności skazał w czwartek Sąd Okręgowy w Słupsku winnych śmierci pracownika, który zginął tragicznie w czasie pracy, zasypany w studni.

Do tragicznego zdarzenia doszło w grudniu 2015 roku w Pogorzelicach koło Lęborka na terenie żwirowni. 33-letni Łukasz W. pracował przy wykopywaniu studni. W pewnym momencie ziemia się osunęła, zarwały się dwa betonowe kręgi i pracownik został zasypany. Innym robotnikom nie udało się wydobyć Łukasza W. Zrobiła to dopiero specjalistyczna straż z Gdańska, która dotarła do zasypanego po 12 godzinach akcji. Pułapka jednak okazała się śmiertelna.

W sierpniu ubiegłego roku Sąd Rejonowy w Lęborku skazał właściciela firmy Leszka B. i kierownika budowy Marka M. za narażenie pracownika na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia oraz nieumyślne spowodowanie śmierci na kary po roku więzienia, zawieszając wyrok drugiemu z nich. Obrońcy oskarżonych odwołali się od wyroku, domagając się uniewinnienia. Nie przekonali Sądu Okręgowego w Słupsku, który w czwartek obniżył jedynie karę o dwa miesiące.

Sąd uznał, że Leszek B. i Marek M. narazili Łukasza W. na niebezpieczeństwo utraty życia. Wynikało to z niezachowania wymaganej ostrożności. Skutek, czyli zgon pokrzywdzonego, oskarżeni mogli przewidzieć. Kara 10 miesięcy pozbawienia wolności została warunkowo zawieszona na trzy lata jedynie Markowi M.

- Materiał dowodowy potwierdza, że obaj oskarżeni dopuścili się rażącego naruszenia zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Konsekwencją tego była śmierć Łukasza W. - uzasadniał sędzia Robert Rzeczkowski. - Oskarżeni zobowiązani byli do tego, aby przestrzegać tych zasad na terenie kopalni odkrywkowej i dbać o to, by pracownicy mogli wykonywać swoje obowiązki w sposób bezpieczny. Marek M. nie przebywał na terenie zakładu pracy, nie wyznaczył zastępcy, a wiedząc, w jaki sposób studnia jest kopana, musiał sobie zdawać sprawę, że jest to sprzeczne z zasadami bhp. Nie potrzeba być biegłym, by uznać, że praca w warunkach, w jakich wykonywał ją Łukasz W. była niebezpieczna. Wystarczy obejrzeć zdjęcia z akt sprawy. Ludzie musieli schodzić po schodach z prętu na głębokość kilku metrów, gdzie nie było oświetlenia. Nie byli zabezpieczeni, nie mieli szelek, które pozwoliłyby na ich wyciągnięcie, gdyby na dole coś się stało.

Sędzia dodał, że dwie osoby odmówiły wykonywania dalszej niebezpiecznej pracy. Kopał tylko Łukasz W., ale linia obrony, że też mógł odmówić pracy, nie zasługuje na uwzględnienie, bo nie można komuś zlecać pracy, zakładając, że on sam będzie decydował, czy może ją wykonywać. Najpierw trzeba zapewnić bezpieczne warunki. Natomiast zastosowana metoda układania kręgów pochodzi z lat 70-80 XX wieku. Sąd uznał, że w tej sprawie doszło do przedkładania kwestii ekonomicznych nad zasady bezpieczeństwa pracowników.
Sąd nie dał wiary świadkowi, który zeznawał na korzyść pracodawcy, twierdząc że Leszek B. kazał pokrzywdzonemu nie wchodzić do studni.

Wyrok jest prawomocny. Kasację może wnieść tylko Leszek B., skazany na karę bezwzględnego więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza