Skomunikowanie Dwumiasta czyli tryumf pragmatyzmu nad pięknymi słowami

Tak, wiem, dwumiasto istnieje od 2003 roku. Od podpisania porozumienia między władzami Słupska i Ustki minęło już 16 lat. Wystarczający czas, by każdy zauważył, że to porozumienie jest tylko na papierze. Zapał do prowadzenia wspólnej polityki na rzecz rozwoju obu miast był duży, dziś ze świecą szukać osoby, która pozytywnie oceniałaby efekty porozumienia podpisanego między ówczesnymi włodarzami miast. W 2015 roku, po spotkaniu roboczym w usteckim ratuszu, nowi wtedy włodarze, Jacek Graczyk, burmistrz Ustki, i Robert Biedroń, prezydent Słupska, wspólnie ogłosili, że chcą wskrzesić ideę dwumiasta.

Wyszło jak wszystko w kadencji Roberta Biedronia. Zaczęło się i zakończyło na konferencji prasowej i ładnych słowach. Nie mogło być inaczej, skoro prezydent Słupska mówił o ideach, współpracy, nowej radzie ekspertów, ale bez konkretnych celów. Natomiast ustecki włodarz o konkretach: rozwiązanie problemów komunikacyjnych to w tym momencie najważniejsze zadanie, z którym należałoby się zmierzyć. Zarówno ze Słupska, jak i z Ustki jeździ bardzo dużo osób do pracy. Poprawa komunikacji na linii Słupsk - Ustka - Słupsk to w tej chwili priorytet naszej współpracy - mówił nam po owym spotkaniu Jacek Graczyk. Potem współprca się skończyła. Burmistrz Ustki nie miał z kim w Słupsku rozmawiać. Gdy przyjechał na umówione z Biedroniem spotkanie, ten gdzieś wojażował, a nikt spotkania z burmistrzem nie odwołał.

Jacek Graczyk chciał wspólnie z władzami Słupska walczyć o połączenia kolejowe Słupsk - Ustka, a słupscy oficjele nie mieli tego w planach. I tak na placu boju zamiast dwumiasta została sama Ustka. Jednak kolejowe połączenie obu miast jednak będzie. Po wieloletniej przerwie, samorząd województwa pomorskiego zdecydował o przywróceniu całorocznych połączeń kolejowych ze Słupska do Ustki. - Pomimo niezakończonych jeszcze prac inwestycyjnych, prowadzonych przez zarządcę linii kolejowej Polskie Linie Kolejowe S.A., od 15 grudnia 2019 roku w relacji Słupsk- -Ustka będzie kursować 14 pociągów w dni robocze oraz 14 pociągów w relacji Ustka- - Słupsk - informuje Dorota Patzer z biura prasowego urzędu marszałkowskiego.

- W soboty i niedziele będzie to po 13 pociągów w każdym kierunku. Na razie przewozy będą obsługiwane przez elektryczny zespół trakcyjny serii EN57. Później jego miejsce ma zająć nowoczesny lub zmodernizowany skład. Docelowo, czyli po zakończeniu rewitalizacji linii 405, prędkość na trasie sięgnie 100 km/h. Urząd informuje, że od połowy przyszłego miesiąca do końca roku przejazdy pociągami tej relacji odbywać się będą bezpłatnie. Natomiast od Nowego Roku jednorazowy podróż kosztować ma 5 zł. To mniej niż obecnie płaci się za przejazd autobusem. Konkurencyjnie zapowiadają się też ceny biletów miesięcznych. W przypadku osoby dorosłej i podróży autobusem to ponad 250 zł. Miesięczny na pociąg wyniesie 178 zł. W ten sposób wracamy do normalności. Kolej jest konkurencją dla połączeń autobusowych. Te przez lata między Słupskiem a Ustką były złotą żyłą. Tak bowiem słupski samorząd przez lata dbał, by prywatne firmy miały z czego żyć. Zaczęło się od zrezygnowania z dochodowej wszak linii MZK numer 10 do Ustki. Za rządów Biedronia w 2016 roku słupscy urzędnicy zaś zadbali, by na rynek przewozów między dwoma miastami nie weszła nowa firma. Zakończyło się sporem prawnym, bowiem nie do końca urzędnicy mieli tu rację. Sprawa dotąd nie została zakończona.

ZOBACZ TAKŻE: Dworzec PKP w Słupsku do wyburzenia. Informację potwierdziły władze miasta