Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śladami Jana Pawła II nad Słupią

fot. wikimedia
Karol Wojtyła
Karol Wojtyła fot. wikimedia
Lipiec 1964 roku. Słupią w zupełnej ciszy płynie kajakami kilkanaście osób. Wśród nich - Karol Wojtyła - przyszły Papież.

W kraju partyjna histeria związana z obchodami 20-lecia Polski Ludowej. Defilady, przemówienia, wszystko musi być zapięte na ostatni guzik.

Rozmach dwudziestolecia Polski Ludowej jest imponujący. To ma być przecież święto, które przyćmi wszystkie inne. Do Warszawy przyjeżdżają "goście narodu polskiego": Nikita Chruszczow, Antonin Novotny (prezydent i I sekretarz Komunistycznej Partii Czechosłowacji), Walter Ulbricht (przewodniczący Rady Państwa Niemieckiej Republiki Demokratycznej).

Na pierwszej stronie "Głosu Koszalińskiego" czytamy: "Raz na zawsze wyrwaliśmy się ze stanu zacofania technicznego i kulturalnego. W przeszłość odeszły wierzby na mokradłach: nasz krajobraz wyznaczają dziś maszty sieci energetycznej, kombinaty i kominy fabryczne. I wieś stała się inna. Nie mieszkają w niej zbędni ludzie i nie ma tam nieobutych dzieci.(...) Polska Rzeczpospolita Ludowa jest więc dojrzałym owocem i wynikiem walk całych pokoleń ludu pracującego o wolność i sprawiedliwość społeczną."

W Słupsku także niezwykłe poruszenie - aż 67 towarzyszy otrzymuje wysokie odznaczenia państwowe z okazji 20-lecia. Na manifestacjach pojawiają się także milicjanci i członkowie aparatu bezpieczeństwa. Oni także mają swoją rocznicę. W Parku Kultury i Wypoczynku trwa nieustająca feta czynów społecznych.

Z dala od zgiełku, pustych haseł, obowiązku uczestniczenia w pochodach i puszczania kolorowych baloników, na wąskiej, pięknej rzece Słupi pojawia się grupa kajakarzy. Są niezwykle wyciszeni i spokojni, zupełnie niepodobni dzisiejszym turystom. Po każdym biwaku dokładnie sprzątają miejsce swojego pobytu, tak by nie został po nich żaden ślad. Wśród nich - Karol Wojtyła.

Msza o poranku

Świadków tego spływu kajakowego, który odbył się pod koniec lipca 1964 roku, praktycznie nie ma.

Końcówka pierwszego miesiąca wakacji tamtego roku, jak można wyczytać w dzienniku meteorologicznym dostępnym w IMGW Słupsk, była wyjątkowo upalna i sucha. Temperatury sięgały nawet 30 stopni. Wieczorami bywało i po 20 stopni. Dla wyprawy rzecznej warunki wręcz idealne.

Wspomina uczestnik wycieczki, Wojciech Heydel: "Moje pierwsze wspomnienie Wujka (tak nazywali Karola Wojtyłę uczestnicy jego wypraw turystycznych) łączy się ze spływem na Słupi w 1964 roku. Dojechałem tam z tatą i wujem Grzegorzem Lipczyńskim. Pamiętam wieczorne ognisko i "Pana", który wymachiwał ręcznikiem nad ogniem, śpiewając jednocześnie. Rano tata wypłynął ze mną kajakiem nad jezioro, a dlaczego, dowiedziałem się po latach.

Otóż w tym czasie Wujek odprawiał mszę świętą, a to, co dzisiaj wydaje się nieprawdopodobne, to fakt, że tata wywiózł mnie nie dlatego, abym nie przeszkadzał, tylko abym jako czteroletnie dziecko o tym nie wiedział, a tym samym nikomu o tym nie mówił."

Liturgia w szaroniebieskim worku

Jak widać socjalistyczna Polska nie była do końca nowoczesnym krajem, skoro fakt uczestnictwa w mszy świętej trzeba było ukrywać przed dziećmi, by czegoś nie wypaplały.

W innym fragmencie swoich wspomnień Heydel opisuje, jak już świadomie uczestniczył w polowych mszach świętych. Przytacza skład specjalnego turystycznego sprzętu liturgicznego, który nosił ze sobą późniejszy Jan Paweł II.

Taki prawdopodobnie miał też nad Słupią: "relikwiarz marmurowy ciężki, skręcany z dwóch części kielich, bieliznę kielichową, mały mosiężny krzyż, dwie plastikowe ampułki, (czerwona na wino, niebieska na wodę), srebrną małą tackę, dwa pudełka metalowe: jedno okrągłe na hostię, drugie prostokątne na komunikanty, malutki, może trzycentymetrowej wielkości dzwoneczek, szaty liturgiczne z bardzo lekkich materiałów, ornaty dwustronne oraz specjalne tenisówki. Całość mieściła się w szaroniebieskim worku zawiązywanym na tasiemki".

Więź między nami

Pobyt Karola Wojtyły, biskupa krakowskiego, nad Słupią jest niezwykle zagadkowy. - Z przekazów wynika, że przyjechali z kajakami składanymi do Bytowa. Później pojechali albo autobusem, albo samochodami do Sulęczyna. Stamtąd zaczęli właściwy spływ - mówi Elżbieta Szalewska, słupski architekt, który szuka świadków tamtego czasu - Później dopłynęli do jeziora Głębokiego, stamtąd mieli możliwość wynajęcia furmanki, by ominąć elektrownie wodne, od Krzyni spokojnie płynęli do Słupska.

Cała grupa liczyła około 15 osób w wieku od 27 do trzydziestu kilku lat. Biskup miał wtedy 44 lata. Jak mówi Szalewska, Słupia okazał się się dla podróżujących bardzo trudna. Wspominają Ewa i Mieczysław Wisłoccy: "Spływ nie był łatwy, rzeka była w wielu miejscach zatarasowana głazami i przewróconymi drzewami, a z powodu niskiego stanu wody czasem trzeba było przeprowadzać kajaki na sznurku."
Wisłoccy opisują także organizację spływu: "Dzień zaczynał się pobudką i śniadaniem.

Pierwszym zadaniem było zbudowanie ołtarza, potem msza święta i odpływaliśmy. Jurek bardzo dbał o to, żeby starannie zatrzeć wszelkie ślady obozowania, co było obowiązkiem łodzi zamykającej (...) Najpiękniejszym przeżyciem były poranne msze święte odprawiane na ołtarzu zbudowanym z wioseł lub na odwróconym kajaku. Wszystkie te przeżycia umacniały więź między nami“.

- To były wyprawy niemalże terapeutyczne, wyciszające dla tych wszystkich, którzy brali w nich udział - mówi Szalewska.

Odjechał olbrzymią taksówką

Dopłynęli do Słupska. Z kajaków wysiedli prawdopodobnie na starej przystani kajakowej w Parku Kultury i Wypoczynku. Wspomina Maria Oświecimska:

"Skończyliśmy wycieczkę wcześniej i razem z Wujkiem wynajętą, olbrzymią taksówką pojechaliśmy ze Słupska do Gdyni".

Pani Szalewska dziś szuka świadków tamtej wyprawy. Kto w 1964 roku w tak małym mieście jak Słupsk mógł posiadać olbrzymią taksówkę. Czy ktoś w czas święta widział Wojtyłę w Słupsku. Czy zachowały się jakieś zdjęcia z tego okresu? Czekamy na Państwa odzew.
Książka o spływie

Związek Miast i Gmin Dorzecza Rzeki Słupi i Łupawy przygotowuje publikację związaną ze spływem kajakowym Słupią, w którym uczestniczył przyszły Jan Paweł II.

Jeżeli ktoś zna okoliczności tego niezwykłego wydarzenia, proszony jest o kontakt ul. Lutosławskiego 33; 76-200 Słupsk; e-mail:[email protected]

Uczestnicy spływu rzeką Słupią 20-31 lipca 1964 r.

Wujek (Karol Wojtyła), Lesio Brożek (brat Maryli), Jurek (Admirał) z Danusią C., Mietek z Ewą W., Marian W. - Marytka O., Andrzej Z. - Zosia B., Władzia B. - Elżbieta O., Kaziu L. - Basia Siłkowska, Jaś V. - Zosia Rosińska (Marysia B. )

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza