Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śledczy zdradzają szczegóły sprawy prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza

Jacek Wierciński
Paweł Adamowicz do końca śledztwa nie chce komentować sprawy
Paweł Adamowicz do końca śledztwa nie chce komentować sprawy Anna Kaczmarz
Wznowione i przeniesione do Wrocławia śledztwo w sprawie prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza, to wciąż więcej pytań niż odpowiedzi, ale śledczy zgodzili się opowiedzieć „Dziennikowi Bałtyckiemu” o jego szczegółach.

Po pierwsze wątpliwości budzi zakup przez Adamowicza dwóch mieszkań, a przez jego rodziców - jednego, na atrakcyjnym nadmorskim osiedlu „Neptun Park”. Transakcje opiewające na niemal 1,5 mln zł zawarto w 2005 r. tuż przed przyjęciem przygotowanej przez podlegający politykowi magistrat korzystnej dla budowniczego osiedla zmiany w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego oraz pozwoleniem na budowę. Zdaniem śledczych oznaczała spore „oszczędności”.

- Rozbieżność między rynkową ceną 3 nieruchomości a tą rzeczywiście zapłaconą przez prezydenta Pawła Adamowicza i jego rodzinę wynosi około 348 tysięcy złotych - mówi prowadzący śledztwo prok. Robert Kaczor z Dolnośląskiego Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

Polityk przyznaje, że cena była atrakcyjna (ok. 6 tys. zł za m kw.), twierdzi jednak, że wynikała jedynie z terminu zawarcia umowy (nim budynki powstały) i zakupu „hurtem” 3 lokali naraz.

Czytaj więcej tekstów na temat śledztwa ws. Pawła Adamowicza

Transakcja między urzędem i Neptun Parkiem

Drugi wątek to warta dziesiątki milionów złotych transakcja, do jakiej między magistratem a budowniczym Neptun Parku doszło 2,5 roku później. W 2008 roku ten sam deweloper wygrał miejski konkurs i w ramach programu „Mieszkania za grunt” w zamian za graniczącą z osiedlem działkę o powierzchni 19 tys. metrów kwadratowych miał przekazać miastu 115 mieszkań.

Według ustaleń śledczych, miasto najpierw nie naliczyło mu kary umownej i zgodziło się na przesunięcie terminu realizacji umowy o miesiąc, a później zaakceptowało fakt, że ok. 50 nowo zbudowanych lokali i - więcej niż drugie tyle - zakupionych przez dewelopera „pod tę transakcję” na rynku wtórnym, przekazywanych było stopniowo w kolejnych miesiącach.

- Analizujemy, czy podejrzenie popełnienia czynu o charakterze korupcyjnym wiązało się z tym, że w okresie późniejszym nie zastosowano jakichś preferencyjnych warunków dla tej samej firmy w związku z zamianą nieruchomości gruntowych na lokale mieszkalne - tłumaczy prok. Robert Kaczor.

I dodaje: - Poprzednie postanowienie o umorzeniu śledztwa wskazywało na brak danych dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu w tym zakresie, w tym na brak dowodów i brak możliwości powiązania pewnych faktów. Po analizie materiału dowodowego uznano natomiast, że - nie kwestionując powyższych ocen co do istoty - istnieje możliwość pozyskania dodatkowych dowodów poprzez poddanie analizie dalszych dokumentów oraz przesłuchanie kolejnych świadków, jak również uzupełniające przesłuchanie świadków i dopiero wówczas możliwe będzie sformułowanie ostatecznych wniosków końcowych.

- Sprawa jest prosta - nie zaistniały formalno-prawne przesłanki do naliczenia kary umownej - odpowiada Antoni Pawlak, rzecznik prezydenta Gdańska, który twierdzi, że kara umowna naliczana byłaby zgodnie z zawartą umową, gdyby deweloper nie wydał miastu na czas 115 lokali. - Inwestor w terminie zgłosił mieszkania do wydania, ale odbiór 115 lokali jest dość skomplikowanym i czasochłonnym procesem. I się wydłużył. Co nie jest winą dewelopera, więc trudno go za to karać. A dlaczego prokuratura tego nie rozumie i z takim zaangażowaniem bada ten wątek? Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć, bowiem meandry myślenia prokuratorów dobrej zmiany są mi obce - zaznacza.

W ubiegłym tygodniu magistrat przekazał funkcjonariuszom Centralnego Biura Antykorupcyjnego obszerną dokumentację dotyczącą m.in. funkcjonowania Rady Miasta Gdańska. Jak podkreśla prok. Robert Kaczor, są to dokumenty, które nie były jeszcze analizowane.

Zagadkowe 754 tys. zł

Trzecia kwestia dotyczy podejrzenia nieujawnienia w latach 2006-11 Urzędowi Skarbowemu łącznie 753,7 tys. zł.

Czytaj więcej na ten temat: Prezydent Gdańska nie odpowie, skąd się wzięły jego zagadkowe 754 tys. zł

Prowadząca wcześniej sprawę poznańska prokuratura, która początkowo sama wnioskowała o warunkowe umorzenie, później na polecenie bezpośredniego podwładnego Prokuratora Generalnego, Zbigniewa Ziobry, złożyła apelację i chce, by sprawa rozpatrywana była w trybie „tradycyjnego” procesu.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza