Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ślub pod kontrolą

Agata Sawczenko, "Gazeta Współczesna"
Na uroczystości ślubnej dopilnuję wszystkiego - mówi Marta Renberg-Rogowska
Na uroczystości ślubnej dopilnuję wszystkiego - mówi Marta Renberg-Rogowska
Chcesz, żeby Twoja firma wypaliła? Znajdź niszę na rynku. Zajmij się czymś, czym nikt (lub prawie nikt) się nie zajmuje. Dobry przykład? Organizacja ślubów.

Na uroczystości ślubnej dopilnuję wszystkiego - mówi Marta Renberg-Rogowska Branżą tą nikt ot, tak, się nie interesuje , bo didżeja, sali, zaproszeń czy kwiatów szukamy dopiero wtedy, gdy planujemy własny ślub - mówi Marta Renberg-Rogowska, właścicielka agencji ślubnej "Powiedz tak". - Tymczasem na całym świecie ludzie nie wyobrażają sobie organizowania ślubu i wesela bez pomocy konsultanta.

Internet to podstawa
Pani Marta swoim ślubem nie stresowałam się. Oboje z narzeczonym podchodzili do tego na luzie. Dopiero gdy dwa tygodnie przed uroczystością zniknął ich didżej, było trochę nerwów. Aby oszczędzić ich innym nowożeńcom, założyła agencję ślubną.

- Zauważyłam, że w naszym regionie nikt takim doradztwem się nie zajmuje - tłumaczy Marta Renberg-Rogowska. - Zaryzykowałam więc, bo bardzo chciałam zmienić pracę.

Na początek postarała się o dotację z Powiatowego Urzędu Pracy. Pieniędzy wystarczyło na wyposażenie biura, kupienie komputera, dekoracji, reklamę i zrobienie strony internetowej.

- Na to nie można żałować pieniędzy. Internet to podstawa - mówi.

Podnajęła pomieszczenie w zaprzyjaźnionej firmie i... ruszyła z kopyta. Pierwszych klientów miała od razu, zanim jeszcze dopełniła wszelkich formalności.

- Młoda para powierzyła mi zorganizowanie całej uroczystości i zaufała mi bezgranicznie - wspomina. - Nigdy nie sprawdzali, na jakim etapie są przygotowania.

Ja pracuję, a młoda para ma spokój
Od tamtej pory zorganizowała już wiele wesel. W zależności od życzenia klienta zajmuje się wszystkim od początku do końca, albo tylko jedną sprawą, z którą nowożeńcy mają kłopoty.

- Czasami jest tak, że z parą młodą spotykam się półtora roku przed ślubem i ustalamy, jaką chcą mieć salę, jaki zespół, samochód, dekoracje, potrawy - mówi pani Maria. - A czasami zlecają mi na przykład znalezienie odpowiedniego zespołu.
Bywa, że pani Marta uczestniczy też w całej uroczystości.

- Wtedy wszyscy mają spokój: i młodzi, i rodzice, i świadkowie. Bo ja odbieram kwiaty, przystrajam samochody, zajmuję się rozliczeniami. Zdarza się, że podaję chusteczkę zapłakanej cioci lub zaszywam sukienkę pannie młodej, bo ktoś z gości niechcący przydeptał materiał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza