Skąd taki pomysł, zna pan branżę imprezową i gastronomiczną Słupska?
Lubię chodzić po różnych miejscach w Słupsku i widzę, ile się w nich dzieje. Są ludzie, którzy przychodzą do lokali systematycznie, i tacy, którzy bywają sporadycznie. Jednak wiem, że wielu ludzi w ogóle nie wychodzi z domu, bo twierdzi, że nie ma po co. Myślą, że w mieście nie dzieje się nic ciekawego i nie warto opuszczać fotela przed telewizorem. "Wyjdź na miasto - Słupsk" to wspólna inicjatywa słupskich lokali gastronomicznych, którą ja koordynuję. Jej celem jest obalenie mitu, że w Słupsku nic się nie dzieje. Chcemy zrzeszać lokale tworzące specyfikę miasta, nadające mu koloryt, kształtujące jego klimat.
Zapraszamy do współpracy restauracje, kawiarnie, herbaciarnie, kluby i puby, które są prowadzone z pasją i pomysłem.
W jaki sposób?
W jednym miejscu na Facebooku w każdą niedzielę będą ukazywały się informacje o tym, co dzieje się w każdym z lokali, które przyłączą się do inicjatywy. Owszem, takie strony już powstawały, ale były prowadzone mało fachowo i zazwyczaj równie szybko były zaniedbywane. Na "Wyjdź na miasto - Słupsk" chcemy informować, co będzie się działo i pokazywać, co się działo. Namawiać ludzi, by brali w tym udział. Chcemy wspólnymi siłami stworzyć modę na wychodzenie na miasto. W tym celu będziemy prezentować oferty lokali, realizować wspólne akcje i wzbogacać życie kulturalne miasta.
Pierwszy pomysł już macie?
Naszą pierwszą akcją jest konkurs fotograficzny "Pokaż się na mieście! #Słupsk", który odbędzie się w ostatni weekend września. Takie wydarzenie już założyliśmy na Facebooku. Osoby, które odwiedzą w tym czasie nasze lokale i zrobią sobie w nich zdjęcia, będą mogły wygrać atrakcyjne nagrody.
Jakie lokale weszły w tę wspólną inicjatywę?
Na tę chwilę w projekcie "Wyjdź na miasto - Słupsk" uczestniczą: B4, Keller Pub, Koty za płoty, Księgarnia Cafe & Lunch, Motor Rock Pub i The William Wallace. Jesteśmy jednak otwarci na współpracę ze wszystkimi innymi, które tylko mają ciekawą propozycję dla słupszczan. Oferują coś więcej niż tylko piwo.
A może to ceny sprawiają, że słupszczanie nie zawsze chętnie bywają wieczorami w mieście?
Nie sądzę, Słupsk nie jest drogim miastem. Piwo w lokalu można wypić już za pięć złotych. Obiad zjeść za 15 złotych. Dlaczego więc tego nie zrobić poza domem, a przy okazji nie uczestniczyć w ciekawych wydarzeniach?
Promujecie też lokale, które dopiero powstają...
Owszem, np. naleśnikarnię Koty za płoty, która w ten weekend zostanie otwarta przy ul. Deotymy.
Na razie w inicjatywie bierze udział sześć lokali. Co z pozostałymi? Przecież ciekawych miejsc w Słupsku jest więcej?
Rozmawiamy z ich szefami i menagerami. Niektórzy najpierw chcą zobaczyć, jak inicjatywa się rozwinie i mam nadzieję, że się do niej przekonają i przyłączą.
Rozumiem, że pan nie zajmuje się ich promocją tylko społecznie?
Cóż, i ja, i uczestnicy projektu chcemy, by pomysł był naprawdę dobrze realizowany. Na to potrzeba czasu i pieniędzy. Zapewniam jednak, że nie jest do dla mnie superdochodowe zajęcie. Raczej robię to z pasji.
Rozmawiała
Monika Zacharzewska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?