Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupscy urzędnicy sprawdzają w weekendy frekwencję w prywatnych szkołach dla dorosłych. Jedna ze szkół wniosła na to skargę

Grzegorz Hilarecki
Grzegorz Hilarecki
Słupscy urzędnicy sprawdzają w weekendy frekwencję w prywatnych szkołach
Słupscy urzędnicy sprawdzają w weekendy frekwencję w prywatnych szkołach Canva
Tylko w ciągu dwóch miesięcy w tym roku miasto "zaoszczędziło" 360 tysięcy złotych subwencji oświatowej dzięki weekendowej kontroli przez urzędników frekwencji na lekcjach w niepublicznych szkołach w Słupsku. Jedna ze szkół zarzuciła urzędnikom działania poza prawem.

Centrum Edukacyjne Technik wniosło do Rady Miejskiej w Słupsku oficjalną skargę na działalność dyrektorki wydziału oświaty w ratuszu. Zarzuca w niej kontrolującym urzędnikom "podejmowanie działań niezgodnych z przepisami prawa oświatowego i kodeksu postępowania administracyjnego, poprzez podjęcie próby przeprowadzenia kontroli "bez obecności osoby kierującej". Skarga ta będzie rozpatrywana przez radnych na kwietniowej sesji.

- Nie chcemy się w tej sprawie wypowiadać do czasu rozpatrzenia naszej skargi - powiedział nam Krzysztof Duda, wicedyrektor I Prywatnego Liceum Ogólnokształcącego w Słupsku oraz Prokurent Centrum Edukacyjnego Technik Sp. z o.o.

Z wyjaśnień prezydentki miasta, które otrzymali radni wynika, że szkoła ta została powiadomiona o planowanej kontroli (od 1 kwietnia do 30 czerwca 2023 r.) oraz jej zakresie. Czynności kontrolne przeprowadzone miały być przez upoważnionych pracowników Urzędu Miejskiego w Słupsku. Urzędnicy przeprowadzili rozmowę telefoniczną z szefostwem szkoły, jednak odmówiono przedstawienia kontrolującym dokumentacji z powodu nieobecności w szkole osoby kierującej.

"Należy uznać, iż czynności kontrolne w szkołach prowadzonych przez Centrum Edukacyjne Technik Sp. z o.o. przeprowadzono w sposób prawidłowy, zaś podmiot kontrolowany w sposób bezprawny uniemożliwił ich realizację" - odpowiadają oficjalnie na skargę urzędnicy w uzasadnieniu do projektu uchwały rady miejskiej.

- To pierwszy taki przypadek, gdy szkoła odmówiła nam możliwości kontroli frekwencji. Prawo jest tak skonstruowane, że mamy tylko taką możliwość sprawdzenia, jaka jest faktyczna liczba uczniów i przypadająca na nią subwencja oświatowa - tłumaczy Marta Makuch, zastępczyni prezydenta Słupska. - Nie chcemy tu wszystkich wrzucać do jednego worka. Są szkoły niepubliczne działające w naszym mieście, jak trzeba. Natomiast dzięki naszym kontrolom, generalnie zmniejszyła się liczba uczniów wykazywanych przez placówki niepubliczne do ratusza, jako osoby, na które należy się dotacja oświatowa.

To sprawa jednej szkoły, jednak dotyka bardzo ważnej i pilnie do rozwiązania kwestii. Szkół prywatnych w naszym mieście z roku na rok przybywa i wraz z tym miasto musi przekazywać, idącą za uczniem dotację oświatową. Zamiast do szkół prowadzonych przez samorząd wpływa ona do prywatnych jednostek. Prawo w tym wypadku jest jasne. Szkoła musi deklarować co miesiąc, ilu ma słuchaczy, a po miesiącu raportować, jaką miała frekwencję. Dotacja bowiem przysługuje, gdy dany uczeń uczęszczał w danym miesiącu na zajęciach co najmniej w 50 procentach.

W tej kadencji samorządu urzędnicy z wydziału edukacji wzięli się na serio na sprawdzanie frekwencji w weekendy w prywatnych słupskich szkołach. W soboty i niedzielę urzędnicy odwiedzają placówki i kontrolują liczbę uczniów. Taka weekendowa praca kosztuje ratusz dodatkowe środki, ale przynosi wymierne wielokrotnie wyższe korzyści.

- Dzięki weryfikacji prawdziwej liczby uczestników zajęć w kontrolowanych szkołach w dwa miesiące 360 tysięcy złotych dotacji oświatowej przekazaliśmy im mniej, niż w czasach przed kontrolą - usłyszeliśmy w ratuszu.

Przypomnijmy, przed laty były w Słupsku głośne sprawy, które trafiły do sądu w sprawach o podejrzenie wyłudzenia dotacji przez szefostwa szkół prywatnych. Dyrektorzy tych placówek jednak w wyrokach się wybronili, dzięki zawiłości prawa. W Słupsku działa obecnie kilkadziesiąt szkół niepublicznych, do tego przedszkola. Zdarzają się błędy w wykazach uczniów czy przedszkolaków, ale tylko w placówkach nie należących do słupskiego samorządu.

Były też zgłoszenia do prokuratury, że w kontrolowanych szkołach są "martwe dusze". Okazało się, że po sprawdzeniu przez urzędników wykazu uczniów z innymi bazami wyszły ciekawe rzeczy. Na przykład nie zgadzały się adresy uczniów. Był tam np. areszt śledczy, czy spółdzielnia niewidomych. Były działki budowlane bez budynków czy adresy, których w ogóle w Słupsku nie ma. Większość adresów nie była z miasta. A trzech uczniów to były osoby nieżyjące!

- Są prywatne szkoły w Słupsku o wysokiej renomie i poziomie i takie o mniejszej - uważa Małgorzata Lenart, przewodnicząca komisji edukacji w Radzie Miejskiej w Słupsku. - Problem kontroli w prywatnych szkołach będziemy w komisji omawiać szczegółowo na specjalnym posiedzeniu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza