Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Boom na naukę prywatną

Magdalena Olechnowicz
Grażyna Kondziela przyjmuje zapisy dzieci w Społecznej Szkole Podstawowej w Słupsku.
Grażyna Kondziela przyjmuje zapisy dzieci w Społecznej Szkole Podstawowej w Słupsku. Fot. Łukasz Capar
Społeczna szkoła podstawowa rozbudowuje się, bo nie mieści wszystkich chętnych. Rodzice - chcąc mieć gwarancję, że ich pociecha znajdzie się wśród uczniów SSP w Słupsku - zapisują już nawet roczne dzieci.

Nabór do jedynej w Słupsku Społecznej Szkoły Podstawowej już się zakończył. Po raz pierwszy utworzono dwie klasy pierwsze. Na przyszły rok już jest trzech kandydatów na jedno miejsce. Rodzice zapisują nawet roczne dzieci.

Mimo że miesiąc nauki w Społecznej Szkole Podstawowej w Słupsku kosztuje 400 zł, chętnych nie brakuje. A wręcz przeciwnie. Z roku na rok jest ich coraz więcej. W tym roku siedmioletni kandydaci do szkoły musieli przejść serię testów sprawdzających ich poziom wiedzy!

- Kandydatów mieliśmy tak dużo, że po raz pierwszy utworzyliśmy dwie klasy pierwsze po 15 i 16 osób. A i tak sześcioro dzieci nie przyjęliśmy - mówi Andrzej Obałek, dyrektor I SSP w Słupsku.
Ale to jeszcze nic. Pomieszczenia lokalowe pozwalają na utworzenie w przyszłym roku tylko jednej 16-osobowej klasy, a kandydatów jest już 42.

- Moglibyśmy otworzyć nawet trzy pierwsze klasy, ale niestety nie mamy miejsca. Dlatego postanowiliśmy się rozbudować. Mamy już projekt. Nowa część budynku pozwoli na otwarcie pięciu sal lekcyjnych i ogromnego holu na około 200 m kw - mówi Andrzej Obałek. - Mam nadzieję, że już we wrześniu, październiku wystartujemy z budową. Wtedy będzie szansa, że w przyszłym roku utworzymy co najmniej dwie klasy - dodaje.

Niestety, kandydaci też będą musieli przejść serie testów.
- Sprawdzamy poziom wiedzy z języka angielskiego oraz ogólny rozwój - znajomość liter i liczb. Planujemy też test sprawnościowy - mówi Obałek.

Co ciekawe, zapisani są już kandydaci na kilka kolejnych lat. W kolejce ustawił się nawet roczny chłopiec.
Opinia pedagoga

Rafał Nosewicz,

dyrektor Poradni Pedadogiczno-Psychologicznej w Słupsku
Rodzice wysyłają dzieci do szkoły społecznej, bo wydaje im się, że tam lepiej się ich dzieckiem zaopiekują i więcej nauczą. Chcą też mieć większy wpływ na to, co się w szkole dzieje. Jest to też dobra propozycja dla zapracowanych rodziców, którzy nie mogą poświęcić dzieciom dużo czasu. Mogą odebrać pociechę ze świetlicy z odrobionymi lekcjami. Niestety, takie szkoły mają też swoje minusy.

Dzieci mają wbijane do głowy, ze są lepsze i mądrzejsze od tych, które chodzą do szkół publicznych. I niestety te, które sobie nie radzą z wysokim poziomem często dostają propozycje nie do odrzucenia - przeniesienia się do szkoły publicznej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza