Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Bunt matek uczniów przeciw mundurkom w SP9. Dzieci pocą się w nich i śmierdzą

Zbigniew Marecki
Dorota Centkowska nie chce, aby jej syn Kacper nosił kamizelkę, w której się poci. Kacper też nie chce grubej, sztucznej wełny.
Dorota Centkowska nie chce, aby jej syn Kacper nosił kamizelkę, w której się poci. Kacper też nie chce grubej, sztucznej wełny. Fot. Łukasz Capar
Matki uczniów Szkoły Podstawowej nr 9 w Słupsku nie chcą, aby ich dzieci chodziły na lekcje w grubych kamizelkach-mundurkach, w których się pocą i śmierdzą. Od dyrektora usłyszały, że jak im się nie podoba, mogą zabrać dzieci do innej szkoły.

Dziewiątka przy ul. Małachowskiego kultywuje tradycje morskie. Dlatego gdy ministrem oświaty był Roman Giertych, który wprowadził do szkół obowiązek noszenia mundurków, w tej placówce zdecydowano, że wszyscy uczniowie muszą obowiązkowo zaopatrzyć się w marynarski kołnierz do stroju galowego, granatową kamizelkę ze sztucznej wełny z logo szkoły i niebieski podkoszulek na wf.

Choć od dwóch lat mundurki w polskich podstawówkach nie są już obowiązkowe, w SP nr 9 przetrwały.
Matki jednak już ich nie chcą. Po ostrej wymianie zdań na ten temat z dyrektorem Janem Wildem wczoraj zdecydowały się nam opowiedzieć o przyczynach ich buntu.

- Ja nawet byłam za mundurkami, ale nie za takimi, w których dzieci się pocą. Te kamizelki, w których mają chodzić, już po trzech praniach wyglądają jak szmaty. I jeszcze te niebieskie podkoszulki, które szybko wyglądają jak ścierki. W zeszłym roku mogłam kupić tylko jeden na cały rok szkolny - mówi Dorota Centkowska, która w SP nr 9 ma dwoje dzieci.

Inne matki opowiadają o tym, że nauczyciele, choć sami są przeciwni mundurkom, w ubiegłym roku stawiali nawet jedynki lub wypisywali uwagi za brak kamizelek, nawet gdy były w praniu.

- Za kamizelki rodzice płacili po 34 złote, a one szybko się mechacą i wyglądają na dzieciach okropnie. Nie chcę, aby mój wnuczek miał taki mundurek - dodaje Józefa Bochenek, babcia pierwszoklasisty.
Jednak kropla goryczy się przelała, gdy podczas rozmowy z dyrektorem kilka matek usłyszało, że jeśli im się nie podoba, to mogą zabrać dzieci ze szkoły, bo on zamierza przestrzegać postanowienia Rady Rodziców. Ta przed wakacjami uznała, że mundurki pozostaną.

Tymczasem mamy uczniów uważają, że to nie była reprezentatywna decyzja, powinni móc się wypowiedzieć wszyscy rodzice, nie tylko wąska rada.

Wczoraj w szkole dyrektora Wilda nie spotkaliśmy. Za to naszą rozmową z matkami i babciami zainteresowała się wicedyrektor Jolanta Porada. - Rzeczywiście we wrześniu w kamizelkach może być gorąco, ale wtedy dzieci mogą nosić podkoszulki, które należą do mundurkowego kompletu. Skoro ta sprawa wywołuje kontrowersje, możemy o niej jeszcze porozmawiać podczas spotkań z rodzicami - stwierdziła.

Anna Sadlak, wicedyrektor wydziału oświaty w ratuszu, powiedziała nam, że mundurki teraz to sprawa wewnętrzna szkoły.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza