Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Kierowcy nie chcą płacić za płatne parkowanie w strefie

Marcin Barnowski [email protected] Fot. Łukasz Capar
Na ulicy Partyzantów po zaparkowanych autach widać, gdzie kończy się rozszerzona strefa płatnego parkowania.
Na ulicy Partyzantów po zaparkowanych autach widać, gdzie kończy się rozszerzona strefa płatnego parkowania.
Podwórka przy ul. Partyzantów i Armii Krajowej są zastawione samochodami. Tymczasem miejsca parkingowe przy tych ulicach, które są w strefie płatnego parkowania, świecą pustkami.

Na ten fenomen zwrócił nam uwagę właściciel firmy, która ma siedzibę przy ul. Armii Krajowej, tuż przy obszarze, który w ubiegłym roku został włączony do tak zwanej rozszerzonej strefy płatnego parkowania.

- Wątpię, aby zwróciły się im wydatki na nowe parkomaty. To kompletnie bez sensu. Tu miejsca do parkowania stoją puste, a tam dalej kierowcy zmuszani są do parkingowej partyzantki - mówi pan Krzysztof.

Przedsiębiorca zapowiedział już, że będzie się starał zainteresować tym problemem radnych. Jego zdaniem, regulacje dotyczące strefy wymagają bowiem pilnie nowelizacji. Przede wszystkim w zakresie ulżenia osobom prowadzącym działalność gospodarczą w tym rejonie miasta.

Czytaj też: Słupscy właściciele domków zapłacą więcej za wywóz śmieci

- Teraz jest tak, że ktoś, kto jest tu zameldowany, może sobie wykupić całoroczny abonament parkingowy za bodaj 40 złotych. Wychodzi kilka złotych za cały miesiąc. Natomiast ja za trzy auta, które mam w firmie, musiałbym płacić miesięcznie blisko 300 złotych.**W skali roku to prawie 4 tys. zł.** Zawsze myślałem, że miastu zależy na tych, którzy płacą podatki, ale w tym wypadku widzę, że poprzez regulacje dotyczące strefy dalej dotuje tych, którzy niewiele płacą, albo nawet biorą zasiłki - zżyma się słupszczanin.

Gdy pokazywał nam opustoszałe odcinki ul. Armii Krajowej i Partyzantów, do rozmowy przyłączył się właściciel pobliskiego sklepu. Także on nie stawia już swojego auta pod miejscem, w którym pracuje.

- O, tam jest teraz prawdziwa partyzantka - wskazał na fragment ul. Partyzantów. - Ten fragment koło aresztu nie został włączony w obręb strefy i teraz każdy chce tam zaparkować samochód na cały dzień. Obowiązuje zasada, kto pierwszy, ten lepszy. Tu bije się słupska elita: urzędnicy ze starostwa, adwokaci i lekarze zastawiają ludziom podwórka, ale do parkomatów pieniądze wrzuca mało kto.

Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora Zarządu Infrastruktury Miejskiej w Słupsku przyznaje, że jemu także wydawało się, iż na terenie niedawno włączonym do strefy mało kto parkuje. Okazało się jednak, że pozory mylą.

Czytaj też: Słupski Trakt Książęcy zgłoszony do nagrody

- Właśnie ściągnąłem wyniki. Okazuje się, że po rozszerzeniu strefy, wpływy z opłat za płatne parkowanie wzrosły o 18 procent - mówi dyrektor. W skali całego roku wpływy z całej strefy wyniosą półtora miliona złotych.

- To, że jest pusto, świadczy o tym, że strefa spełniła swoje zadanie. Wcześniej parkingi były pełne. Auta stąd uciekają, ale taka właśnie jest idea płatnego parkowania. Zarabianie, to efekt uboczny dodany. Najważniejsze, żeby centrum nie było blokowane - wyjaśnia Grzybiński.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza