Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej nie rozstrzygnęła skargi na kierownika Schroniska dla Zwierząt

Zbigniew Marecki
Fot. Krzysztof Tomasik
Po przeszło półtoragodzinnej dyskusji członkowie Komisji Rewizyjnej Rady Miejskiej doszli dzisiaj do wniosku, że nie są w stanie rozstrzygnąć skargi Małgorzaty Płoskonki na Jerzego Szyszkę, kierownika Schroniska dla Zwierząt w Słupsku.

2829 podpisów

2829 podpisów

Małgorzata Płoskonka przekazała także dzisiaj Zdzisławowi Sołowinowi, przewodniczącemu Rady Miejskiej w Słupsku petycję dotyczącą odwołania kierownika Szyszko. Podpisało się pod nią 2829 osób. Sołowin zamierza ją przekazać komisji Gospodarki Komunalnej i prezydentowi miasta z prośbą o zajęcie stanowiska.

Uznali, że poczekają na rozstrzygnięcie prokuratura oraz zaproponowali powołanie specjalnego zespołu radnych wchodzących w skład Komisji Gospodarki Komunalnej, którzy mają przeprowadzić swoje dochodzenie. Przepadł natomiast wniosek radnego Mirosława Pająka, który zaproponował odrzucenie skargi.

Sprawa była dyskutowana w bardzo napiętej atmosferze. Małgorzata Płoskonka w obecności całej komisji powtórzyła, że 29 listopada ub. roku wraz ze swoim znajomym była świadkiem, jak Jan K., pracownik schroniska kopał i polewał wodą psa. Opowiedziała również, jak się zorientowała, że pieniądze, które przekazywała na rzecz schroniska, mogły trafiać w prywatne ręce, bo tylko raz wydano jej potwierdzenie ich odbioru.

- Gdy poszłam na skargę do kierownika, nic z nią nie zrobił. Za to chwalił się przed innymi, że ma takie plecy w ratuszu, że nikt mu nic nie zrobi - opowiadała. Wspierał ją lekarz weterynarii Andrzej Baczyński, który mówił, że leczył psy ze schroniska z wyraźnymi śladami pobicia.

- Nie może być tak, że w schronisku pies zjadał psa, a tak u nas było - przekonywał.

Kierownik Szyszko był bardzo zdenerwowany. Tłumaczył, że on i pozostali pracownicy schroniska są ofiarami pomówień. Sugerował, że jest atakowany przez zorganizowaną grupę, której celem jest przejęcie władzy nad schroniskiem. Dlatego udowadniał, że pani Płoskonka posunęła się do tego, aby zrobić mu awanturę podczas kontroli w schronisku ze strony Wojewódzkiego Inspektoratu Weterynarii.

- Wtedy ta pani groziła mi, że mnie zniszczy - cytował fragment sporządzonej przez siebie notatki. Ujawnił również, że przeciwko niemu oraz niektórym jego pracownikom kierowano różne pogróżki. Oskarżył także zootechnika Renatę Cieślik, pracownicę schroniska, że współpracuje z osobami, które go oskarżają.

- Ta pani złośliwie rozrzucała kał zwierząt w schronisku. Mam to nagrane na monitoringu - powiedział w chwili największego zdenerwowania.

Kierownika wyraźnie wspierał wiceprezydent Andrzej Kaczmarczyk, który podkreślał, że od czasu, kiedy objął to stanowisko, w schronisku wiele zmieniło się na lepsze. Według niego kierownik jest ofiarą walki o władzę nad schroniskiem ze strony stowarzyszeń obrońców zwierząt. Zawnioskował, aby wszelkie decyzje dołożyć do czasu, aż w sprawie zarzutów wobec pracowników schroniska wypowie się prokuratura. Jak lew za to kierownika bronił radny Mirosław Pająk, a Kazimierza Bigoraj w imieniu grupy słupszczan zapewniała, że w schronisku panują doskonałe warunki i bardzo dobrze się dba o zwierzęta.

Bardziej krytyczni byli radna Krystyna Danilecka-Wojewódzka oraz radny Jan Lange. Obydwoje stwierdzili, że kierownik Szyszko źle reaguje na wypowiedzi krytyczne. Krytykowali jego urzędowy styl i to, że dla świętego spokoju przestał współpracować wolontariuszami-nastolatkami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza