Dwugłos to echo naszej publikacji z 20 października o tym, jak bardzo zróżnicowane są w Słupsku stawki za podgrzanie jednego metra sześciennego wody. Wahają się od 12 do 31 zł. Próbując dociec, z czego wynika zróżnicowanie, zacytowaliśmy m.in. tezy Andrzeja Nazarko – że wpływ na cenę ma długość rur w budynku, a także wielkość zużycia w tym sensie, że najmniej za podgrzanie metra sześciennego wody płacą ci, którzy najmniej ciepłej wody zużywają.
To poruszyło M. Bączkiewicza, prezesa Sydkraftu, który sprzedaje ciepło do podgrzewania tej wody i który uważa, że jest wręcz odwrotnie. Znaczącą część kosztów podgrzania wody stanowią koszty stałe: utrzymania węzła, kosztów pracy pomp obiegowych, utrzymania instalacji itp. I te koszty lokatorzy ponoszą niezależnie od ilości wody pobranej – przekonuje.
– Zatem im więcej ciepłej wody zużywane jest w danym obiekcie, tym jednostkowy koszt jej podgrzania jest niższy, bo koszty stałe rozkładają się na większą ilość metrów sześciennych. Jeżeli zużycie wyniesie 1 metr sześcienny, wszystkie koszty stałe płacone będą przez nieszczęśnika, który ten 1m3 wykorzystał. Jeżeli zużyte będzie 1000 m sześciennych, koszt stały, który on zapłaci, będzie tysiąckrotnie niższy.
Według prezesa, to jest istotna przyczyna różnic w cenie podgrzania wody. W niektórych budynkach z ciepłej wody sieciowej korzystają wszyscy, w innych tylko niektórzy, bo inni grzeją wodę elektrycznie albo piecykami na gaz. I w tych domach owi niektórzy lokatorzy płacą najwyższe stawki. Sydkraft ilustruje to przykładami. Np. w średniej wielkości budynku wielorodzinnym w Słupsku, gdzie wszyscy lokatorzy korzystają z sieciowej ciepłej wody, stawka za metr sześcienny wynosi 15 zł. Z kolei w trochę mniejszym budynku, gdzie z sieciowej wody korzysta tylko 65 proc. lokatorów, cena metra sześciennego przekracza 30 zł. – Reguła ta dotyczy również ciepła – zaznacza Bączkiewicz.
– Taryfa zatwierdzana przez Urząd Regulacji Energetyki wymaga rozdzielenia kosztów stałych ciepłowni stosownie do mocy zamówionej przez odbiorców. Zatem im więcej nowych przyłączeń do sieci, tym energia cieplna w mieście jest tańsza.
Ale dyrektor Nazarko obstajprzy swoim. – Na logikę: płaci się za podgrzanie metra sześciennego. Im mniej zużyje się metrów, tym mniej zimnej wody wchodzi do instalacji i tym mniej ciepła trzeba na jej podgrzanie – twierdzi Nazarko.
Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?