Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Konwojent oskarżony o kradzież 90 tys. zł trafił do aresztu, bo pomylono go z kimś innym

Zbigniew Marecki
Grzegorz Winiarski przed swoim domem.
Grzegorz Winiarski przed swoim domem. Fot. Krzysztof Tomasik
W kilka minut zawaliło się moje życie. Ludzie, których nie znam, zrobili ze mnie złodzieja - mówi Grzegorz Winiarski z Redęcina. Został oskarżony o kradzież 90 tys. zł, trafił do aresztu, ale okazało się, że oskarżający go... pomylili go z kimś innym.

Grzegorz Winiarski tydzień temu wyszedł z aresztu. Wyszedł po 20 dniach, choć sąd wysłał go za kraty na trzy miesiące. Trafił tam 23 lipca, gdy o godz. 8.50 przyjechał razem z żoną do pracy w Słupsku. Jak co dzień zaparkował na parkingu w pobliżu banku przy ul. Banacha, gdzie mieści się także filia ogólnopolskiej spółki Konsalnet Konwój, w której od sześciu lat pracował jako konwojent pieniędzy. Myślał, że tego dnia będzie jak zawsze rozwoził pieniądze do bankomatów w regionie.

- Nagle przy wejściu do banku zatrzymało mnie czterech policjantów z Gdańska. Skuli i na oczach kolegów wprowadzili do budynku, aby przeszukać moją szafkę. Nie chcieli mi powiedzieć, dlaczego zostałem zatrzymany, dlaczego w takich okolicznościach i co mi się zarzuca - opowiada pan Grzegorz.

W jego szafce policjanci nic nie znaleźli, więc pojechali z zatrzymanym do Redęcina, gdzie na oczach zaskoczonych, małych dzieci pana Grzegorza i zdziwionych sąsiadów przeszukali dom państwa Winiarskich. Też bez skutku.

- Dopiero trzy godziny później już w komendzie policji w Gdańsku dowiedziałem się, że podobno kierowałem grupą złodziei, którzy 30 marca okradli w Gdańsku Baltonę na przeszło 90 tysięcy złotych - relacjonuje Grzegorz Winiarski.

Ten zarzut postawiono mu na podstawie zeznań mężczyzn, których nigdy nie widział. Oni zaś twierdzili, że pan Grzegorz zlecił im wprowadzenie w błąd pracownika Baltony, kazał przebrać się za pracowników firmy Konsalnet Konwój i podrobić podpis. - Choć policjanci i prokurator nakłaniali mnie do przyznania się, nie zrobiłem tego, bo nie mam nic złego na sumieniu i nie uczestniczyłem w żadnym przestępstwie - podkreśla pan Grzegorz.

Mimo to prokuratura uznała, że mógł kierować grupą przestępczą i otrzymała od sądu zgodę na osadzenie go w areszcie na trzy miesiące, aby zapobiec matactwu.

Wyszedł jednak z niego po 20 dniach, bo... świadkowie zmienili zdanie i uznali, że przestępstwem kierował ktoś bardzo podobny do pana Grzegorza. - A ja wtedy już straciłem to, co było dla mnie ważne: pracę i zaufanie współpracowników - opowiada.

- Gdy zostałem aresztowany, wspierała mnie rodzina i sąsiedzi - mówi Grzegorz Winiarski. Jednak do firmy, w której pracował, powrotu nie ma, zanim nie zostanie oczyszczony.

Grzegorz Winairski, sołtys z Redęcina, 20 dni siedział w areszcie, bo został niesłusznie oskarżony o kradzież. Z firmy Konsalnet Konwój został zwolniony dyscyplinarnie. - Zarzucono mi, że nie przyszedłem do pracy w wyznaczonym terminie. Nie dano mi żadnej szansy, abym się wytłumaczył. Przez dyscyplinarkę nie mam prawa do zasiłku - wyjaśnia.

Prawniczka z Gdyni, którą wynajął, już wystąpiła do sądu pracy z pozwem o przywrócenie go na stanowisko konwojenta.

- Dla mnie to bardzo ważne, bo nie zrobiłem nic złego. Do tej pory miałem bardzo dobrą opinię i ciągle zależy mi na tej pracy. Jeśli szefowie wycofają dyscyplinarkę, to wycofam pozew z sądu - tłumaczy.
Cały czas wierzyli mu członkowie rodziny. - Nawet moje dzieci modliły się pod krzyżem, abym wrócił do domu - mówi łamiącym się głosem.

Rada sołecka zebrała ponad sto podpisów mieszkańców Redęcina pod poręczeniem uczciwości sołtysa. Wsparł go także wójt Mariusz Chmiel.

- Ja nie wierzę w jego winę. Jako sołtys działa bardzo dobrze i może stanowić przykład dla innych - mówi wójt Chmiel.

Te zapewnienia jednak nie wystarczają, aby firma Konsalnet Konwój cofnęła zwolnienie. - Na razie prokuratura tylko cofnęła zastosowany wobec pana Winiarskiego środek zapobiegawczy, to nie oznacza całkowitego oczyszczenia. Koncesja wymaga, aby zatrudniani przez nas pracownicy byli czyści jak łza, bo oni mają do czynienia z pieniędzmi różnych banków - dowiedzieliśmy się w warszawskiej centrali firmy.

Nie wiadomo też, kiedy ostateczny akt oskarżenia może trafić do sądu i czy będzie dotyczył pana Winiarskiego.

Na razie prokurator Wioletta Noch-Moczadło, która prowadzi sprawę, przyznała jedynie, że bezpośrednie okazanie podejrzanego i ponowne przesłuchanie podejrzanych współsprawców nie potwierdziły w wystarczający sposób, że Winiarski jest osobą, która współdziałała z pozostałymi ustalonymi osobami.

Dlatego uchylono wobec niego areszt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza