- Biegnij tam, bo mu wykręcają ręce - powiedziała. Matka pobiegła do marketu. Na jego zapleczu zobaczyła syna w otoczeniu ochroniarza i policjanta, który go spisywał.
- Syn płakał i powiedział, że był bity. Nawet jeśli coś przeskrobał, policjant nie powinien go bić. Zaczęłam krzyczeć. Wtedy policjant chwycił mnie za ręce. Wykręcił mi je i kilka razy mnie uderzył - relacjonuje matka.
Na tym się nie skończyło, bo została odwieziona na komendę, gdzie spisano jej zeznania.
- Zrobiono to pod przymusem. W efekcie powstało takie zeznanie, z którego wynika, że przyznaję się do napaści na policjanta. A to ja zostałam skrzywdzona. Mam nawet zaświadczenia od lekarza, które potwierdzają, że byłam pobita - mówi pani Joanna. Tymczasem Robert Czerwiński, p.o. rzecznika prasowego policji, uważa, że to pani Joanna była napastnikiem.
- Ochrona zatrzymała syna pani Joanny, bo na monitoringu znalazły się zapisy filmowe, z których wynikło, że ukradł dwie butelki wódki. Ponieważ chłopak ukończył już 17 lat, będzie odpowiadał przed sądem jak dorosły. Dlatego nie trzeba było wzywać matki, aby była świadkiem czynności wykonywanych przez policjanta - opowiada Czerwiński.
Z jego ustaleń wynika, że matka wbiegła do sklepu jak furia. Była agresywna. Rzuciła się z pięściami na policjanta.
- Funkcjonariusz nie może sobie pozwalać na takie zachowanie, więc ją powstrzymał, choć to nie było łatwe, bo pani Bukowska to duża i silna kobieta. Wszczęliśmy postępowanie z powodu obrazy funkcjonariusza - mówi Czerwiński.
Pani Joanna zastanawia się nad skierowaniem sprawy do sądu. Poszukuje świadków, którzy potwierdzą jej opis wydarzeń.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?