Grzegorz Załupka pracuje w straży pożarnej od 6 lat. Wczoraj awansował na młodszego ogniomistrza. Na pytanie, kiedy czuje w pracy największą adrenalinę, odpowiada zdecydowanie.
- Adrenalina jest zawsze, bo jak jedziemy na akcję, to nigdy nie wiemy, co zastaniemy na miejscu. Jednak satysfakcja największa tylko wtedy, kiedy uda się uratować życie i zapobiec tragedii - mówi Grzegorz Załupka. Niestety, nie zawsze się to udaje. - Najgorsze momenty są wtedy, jak jedziemy do wypadku i pozostaje nam wyciągnąć zakleszczone wewnątrz zwłoki. Serce pęka, jak w środku są dzieci - mówi Załupka.
Wbrew powszechnej opinii, strażacy nie tylko gaszą ogień. Podczas powodzi wypompowują wodę z zalanych pomieszczeń, latem usuwają gniazda szerszeni i os, a jak trzeba to i kota uwięzionego wysoko na drzewie zdejmą. Nigdy nie odmawiają pomocy.
W Państwowej Straży Pożarnej w Słupsku pracuje 152 strażaków. Oprócz nich jest około 1200 ochotników.
- W ciągu minionego roku mieliśmy ponad dwa tysiące interwencji - podsumował wczoraj Andrzej Gomulski, komendant Straży Pożarnej w Słupsku. - Udało też się zrobić zakupy na łączna kwotę 250 tys. zł. W tym roku z kolei kupimy nowy wóz do działań gaśniczych za około 800 tys. zł. Wszystko dzięki dobrej współpracy i dofinansowaniu od samorządów - mówi komendant Gomulski.
Podczas uroczystości odznaczono medalami za zasługi dla pożarnictwa kilkunastu strażaków, kilkunastu innych awansowano na wyższe stopnie. Życzenia strażakom składali m.in. ksiądz, prezydent miasta, starosta słupski oraz poseł PiS Jolanta Szczypińska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?