Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupsk. Wdowa oskarża lekarzy o śmierć męża. Pogotowie odtworzyło akcję ratunkową

Zbigniew Marecki
W piątek przedstawiliśmy zarzuty wdowy Agnieszki Rusinowicz-Curyło, która oskarża lekarzy słupskiego szpitala o to, że przyczynili się do śmierci jej męża, dopuszczając do jego wykrwawienia.

Nasi ratownicy zrobili wszystko, aby ofiara wypadku trafiła do szpitala w jak najlepszym stanie - zapewnia Małgorzata Orłowska, zastępca kierownika słupskiego pogotowia ratunkowego.

Do wypadku doszło 15 czerwca na drodze z Koszalina do Słupska - na wysokości Noskowa. Po rannego kierowcę z wielką raną na podudziu lewej nogi, który czekał na ratunek zakleszczony w volkswagenie, przyjechało pogotowie ze Słupska. Zdaniem wdowy akcja ratownicza trwała zbyt długo. Przypuszcza, że ratownicy mogli popełnić błąd, który przyczynił się do śmierci jej męża.

Małgorzata Orłowska wczoraj specjalnie odsłuchała wszystkie zapisy rozmów telefonicznych dyspozytorki, aby dokładnie odtworzyć przebieg wydarzeń.

Pierwsza informacja o wypadku dotarła od dyspozytora w Sławnie do słupskiego pogotowia o godz. 14.10. Nie była precyzyjna, bo wtedy ratownicy byli przekonani, że wypadek miał miejsce w Reblinie. Jednak karetka od razu ruszyła na ratunek.

W drodze ratownicy zostali powiadomieni, że muszą jechać aż do Noskowa. Za nimi jechali już strażacy. O godz. 14.27 zespół ratowniczy dotarł na miejsce wypadku.

- Kierowca był przytomny, ale obolały. Nogi miał przygniecione kierownicą. Ratownicy podali mu środek przeciwbólowy. Do uszkodzonej nogi nie byli w stanie się dostać. Musieli czekać na zakończenie działań przez strażaków, którzy mieli spory kłopot z rozcięciem zakleszczonej karoserii - opowiada Orłowska.

Dopiero ok. godz. 15 wydobyli rannego z samochodu. Z dokumentacji pogotowia wynika, że wtedy ratownicy podali mu płyny i założyli opatrunki uciskowe na ramię i podudzie. Założyli mu szyny, ułożyli na desce ortopedycznej i podłączyli tlen. Kilka minut po godz. 15.30 pacjent został dostarczony na izbę przyjęć w słupskim szpitalu przy ul. Obrońców Wybrzeża.

- Był przytomny i w dobrym stanie, co się działo z nim później, nie wiemy - zapewnia Orłowska.

Chcieliśmy też porozmawiać z ordynatorem ortopedii, gdzie trafił pacjent, ale wczoraj nie było to możliwe, bo ordynator przebywa na urlopie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza