Słupska gastronomia znowu ruszyła, ale z zachowaniem bezpieczeństwa (zdjęcia)

Wojciech Frelichowski
Wojciech Frelichowski
Po ponad dwumiesięcznym zamknięciu od 18 maja restauracje, bary i kawiarnie ponownie - również w Słupsku - są dostępne dla klientów. Korzystanie z usług jest na razie możliwie w ścisłym reżimie sanitarnym.

Zgodnie z zapowiedziami rządu o powolnym odblokowywaniu gospodarki, do wczoraj można korzystać z pełnych usług restauracji, kawiarni i barów. Czyli inaczej mówiąc, lokale są otwarte dla konsumentów. Ale pod wieloma warunkami. Np. przed wejściem do lokalu klienci musza obowiązkowo zdezynfekować ręce, pomiędzy stolikami musi być zachowana 2-metrowa odległość, zaś obsługa lokalu - oprócz tego, że musi pracować w rękawiczkach i maseczkach - musi również pilnować, aby maksymalną dopuszczalną liczbę gości. Wśród warunków sanitarnych jest m.in. obowiązek dezynfekowania powierzchni wspólnych, z którymi stykają się klienci, a także dezynfekcja stolika po zakończeniu obsługi gości.

Pomimo tych obostrzeń nastroje wśród słupskich gastronomików są wyraźnie lepsze niż jeszcze kilka dni temu.

- Już chwilę pod otwarciu lokalu mieliśmy pierwszych klientów - mówi Joanna Juzyszyn-Tuziak, właścicielka restauracji "Pod Kasztanem". - Baliśmy się nieco zamieszania, choćby ze względu na to, że klienci muszą poczekać na wskazanie miejsca, ale na razie wszystko przebiega gładko. Widać, że klienci również rozumieją zaistniałą sytuację.

Personel lokali musi też przestrzegać założenia, że w pomieszczeniu nie może przebywać więcej niż jedna osoba na 4 metry kwadratowe.

- Spełniamy ten warunek. Nasza sala ma powierzchnię 150 metrów kwadratowych, a do tego jeszcze taras na dachu restauracji. Z odległością pomiędzy stolikami poradziliśmy sobie w ten sposób, że część z nich będzie po prostu nieczynna - mówi Jolanta Olszewska, właścicielka restauracji "Franciszkańska".

- Rozstawiliśmy stoliki zgodnie z wytycznymi. Mamy odpowiednią liczbę pojemników na płyn do dezynfekcji rąk, a na drzwiach wejściowych wywiesiliśmy informację dla klientów o wprowadzonych zmianach, w tym o tym, ile osób może jednorazowo przebywać w lokalu. Przy naszym metrażu mogą to być 33 osoby - wylicza Sławomir Leśniewski, właściciel restauracji "Casa Italia".

Restaurator podkreśla, że obowiązujące ograniczenia, choć ich wypełnianie zajmuje nieco czasu, są niczym w porównaniu do sytuacji, kiedy lokal był całkowicie zamknięty. - Są już pierwsi klienci, to najważniejsze - podkreśla.

Klienci pojawili się również w barze "Poranek" przy ul. Wojska Polskiego.Tutaj zdecydowano się na rozstawienie stolików z obowiązującą 2-metrową odległością, dostosowując liczbę miejsc do powierzchni lokalu.

- Cieszymy się, że już możemy normalnie pracować. Co ważne, cieszą się także nasi klienci. Mamy bowiem grupę klientów, zwykle osób samotnych, która przychodzi do "Poranka" nie tylko coś zjeść, ale także dla towarzystwa. To tak zwane wyjście do ludzi - zauważa Eugenia Rębacz, prezes Społem PSS w Słupsku, który prowadzi bary "Poranek", "Koziołek Matołek", a także pizzerię przy "Poranku".

Od samego rana klienci byli też obecni w restauracji przy markecie budowlanym Fimal, która oprócz dań obiadowych serwuje także śniadania. - Wróciliśmy do normalnej, dwuzmianowej pracy - informuje Marcin Graczyk z Fimalu.

Z otwarcia gastronomii ucieszyli się również klienci baru "U Gabrysia". - Jeden z nich zdradził nam, że swojej żonie zapowiedział, że od razu zamówi cztery golonki. Ale skończyło się na jednej - śmieje się Gabriel Ignacik, właściciel baru "U Gabrysia".

ZOBACZ TAKŻE: Słupska gastronomia na dowóz

iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

"Zdaniem przedsiębiorców PiSowskie odmrażanie gastronomii to fikcja

Związek Przedsiębiorców i Pracodawców wystosował „Apel o prawdziwe „odmrożenie” sektora gastronomicznego”. W apelu tym przedsiębiorcy stwierdzili, że:

„Według nieoficjalnych doniesień, Rząd planuje „otwarcie” restauracji od dnia 18 maja. Jak najszybsze „odmrożenie” zarówno branży gastronomicznej jak i innych, jest kierunkiem ze wszech miar oczekiwanym zarówno przez przedsiębiorców, ich pracowników, jak i konsumentów.

My, organizacja reprezentujące przedsiębiorców z branży gastronomicznej stanowczo jednak zaznaczamy, że planowana rygorystyczna forma obostrzeń spowoduje, że nieopłacalnym będzie otwarcie lokali w proponowanym terminie i reżimie. Planowane „odmrożenie” nie może być tak nazywane! Będzie to de facto dalsze utrzymywanie branży w zamknięciu...

Nie każda restauracja, bar, kawiarnia ma ogródek na zewnątrz lokalu. Dla tych obiektów, które taką możliwość posiadają, otwarcie pozostanie jednak nieopłacalne. Rozstawienie stolików w znacznej odległości oraz limit klientów przy stolikach spowodują, że liczba potencjalnych gości nie pozwoli na osiągnięcie rentowności z otwarcia lokalu. Ponadto, wielu właścicieli nieruchomości wynajmujących powierzchnie, nie będzie skłonnych do dalszych zwolnień z opłat lub oferowania preferencyjnych wysokości czynszu. Wynajmujący będą ponownie żądać pełnej stawki opłat, gdy tylko usłyszą słowa rządzących o dokonaniu „odmrożenia” branży gastronomicznej.

Apelujemy, by nie nazywać planowanych rozwiązań „odmrożeniem”. Dla zdecydowanej większości z firm funkcjonowanie w nowym reżimie, nie będzie możliwe. Pozostaną one zamknięte. Tysiące kucharzy, kelnerów, barmanów oraz pracowników branż kooperujących nie wróci do pracy. Właściciele lokali nie osiągną przychodu. Wynajmujący powierzchnie nie uzyskają czynszu. Polacy nie skorzystają z oferty gastronomicznej. Rząd nie otrzyma wpływów z tytułu podatków i akcyzy.

Epidemia koronawirusa to potężny cios w całą branżę gastronomiczną. Z danych firmy GfK wynika, że wartość rynku gastronomicznego w Polsce to 36,6 mld zł. Przed obecnym kryzysem związanym z koronawirusem liczba lokali w Kraju wynosiła ponad 76,5 tys. Dziś nikt nie jest jednak w stanie przewidzieć, ile z nich przetrwa trwający lockdown. Można jedynie szacować, że każdy dzień przedłużającego się urzędowego zamknięcia tej branży, to kolejne dziesiątki zamkniętych lokali gastronomicznych, setki nowych bezrobotnych oraz upadłości kolejnych firm z branż kooperujących. Sektor ten generuje nie tylko wartość samą w sobie. Zwiększa także lokalną atrakcyjność turystyczną i biznesową miast, czy miejscowości. Stanowi ważną rolę w zapewnieniu żywienia. Pełni ważne funkcje społeczne i kulturotwórcze”..."

https://prawy.pl/108473-zdaniem-przedsiebiorcow-pisowskie-odmrazanie-gastronomii-to-fikcja/

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza
Dodaj ogłoszenie