Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupska poradnia endokrynologiczna została zamknięta. Brakuje pieniędzy i lekarzy

Natalia Kwapisz
Pani Danuta ze Słupska wczoraj dowiedziała się, że specjalista od chorób tarczycy jej nie przyjmie.
Pani Danuta ze Słupska wczoraj dowiedziała się, że specjalista od chorób tarczycy jej nie przyjmie. Fot. Krzysztof Tomasik
Pacjenci słupskiej poradni endokrynologicznej, mimo umówionych wizyt, nie mogą skorzystać z porady u specjalisty. Powód - brakuje lekarza. Czy poradnia wznowi działalność? Dyrektor szpitala nie wie.

Nieczynne do odwołania - taka informacja witała w poniedziałek pacjentów poradni endokrynologicznej przy ul. Jana Pawła II. Wczoraj dowiedzieli się, że będzie nieczynna do 10 lipca. Jednak wiele wskazuje na to, że to gra na zwłokę, bo nowych pacjentów się nie rejestruje, a tym, którzy byli umówieni na lipiec, radzi się czekać i dowiadywać. Jednak nie wcześniej niż pod koniec miesiąca.

Pani Danuta pierwszy termin wizyty u endokrynologa miała ustalony na 16 kwietnia. - Kilka dni wcześniej dostałam pisemne zawiadomienie, że ten termin jest nieaktualny i mam przyjść 16 czerwca. W czerwcu dostałam wiadomość, że termin wizyty zostaje przesunięty na 7 lipca. O tym, że w lipcu przychodnia będzie nieczynna, już nikt mnie nie poinformował. No to przyszłam - mówi pacjentka i na dowód pokazuje całą korespondencję z przychodnią.

Kolejna pacjentka, którą spotkaliśmy w przychodni, termin wizyty miała przekładany kilkakrotnie. - Nie wiem, czy mam dalej brać leki, które przepisał mi endokrynolog.
A jeśli nawet, to nie mam już recept. Poza tym mam w tym miesiącu wyznaczony termin zabiegu i nie wiem, czy iść - mówi. Razem z nią udaliśmy się więc do rejestracji. Tam pielęgniarki rozkładają ręce.

Rejestratorki przyznają, że teoretycznie gabinet ma być zamknięty do 10 lipca, ale poradziły pacjentce, by zadzwoniła najwcześniej 20 lipca, bo podobno do tej pory i tak nie będzie lekarza. - A zabieg niech pani przełoży na grudzień - usłyszała.
Do lekarza w umówionym terminie nie dostała się również pani Krystyna. - W rejestracji poradzili mi, że mogę spróbować w Gdańsku - mówi. - Problem w tym, że zarówno ja, jak i moja córka jesteśmy chore i potrzebujemy regularnych wizyt u endokrynologa. Nie stać nas na to, by dojeżdżać do Gdańska.

Co na to szefostwo szpitala? Dyrektor Ryszard Stus przyznaje, że jest jest bezsilny. - Problemy z endokrynologią były do przewidzenia i robiliśmy wszystko, aby im zapobiec. Niestety, z jednej strony mamy mniej pieniędzy z NFZ, a z drugiej brakuje nam specjalistów. Ten, który przyjmował ostatnio, zrezygnował - tłumaczy Stus.

Twierdzi, że od kilkunastu miesięcy próbuje ściągnąć do Słupska endokrynologów, ale warunki, jakie oferuje, nie wytrzymują konkurencji z większymi miastami. Nie umie więc powiedzieć, kiedy poradnia powróci do normalnego funkcjonowania, wszystko zależy od tego, czy uda się załatać braki kadrowe.

- O tym, że poradnia będzie nieczynna, informowaliśmy pacjentów listownie lub telefonicznie, najwidoczniej nie udało się dotrzeć do wszystkich - twierdzi pytany o zdezorientowanych pacjentów, którzy w poniedziałek i wtorek stali przed drzwiami pustego gabinetu endokrynologa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza