Według Małgorzaty Ejsmont sprawa trafiła do sądu, gdy dzierżawca przestał płacić opłaty dzierżawne. - Zaległości są duże. Na ich temat będę jeszcze rozmawiać w ratuszu - mówi Lucyna P.-Sz., żona dzierżawcy, która na co dzień kieruje zakładem i podpisuje umowy z klientami.
To nie jest jej jedyny problem, bo - jak już informowaliśmy - po naszych wcześniejszych artykułach - do Prokuratury Rejonowej w Słupsku zgłosiło się kilkanaście osób, które czują się oszukane przez panią Lucynę, bo często nie zrealizowała zawartej z nimi umowy lub wykonała ją nie tak, jak przewidywały jej zapisy. Na dodatek poszkodowani często wpłacali na jej rzecz pieniądze , których od dłuższego czasu nie mogą odzyskać, choć już nie chcą, aby umowa była wykonana. W kilku przypadkach chodzi o kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jak informuje Piotr Nierebiński, prokurator rejonowy w Słupsku, prokuratura już wszczęła postępowanie w tej sprawie. Na razie przyjmuje od zainteresowanych ich opisy kontaktów z zakładem oraz dokumentacje potwierdzające zawarte umowy, które nie zostały dotrzymane. Prokuratura zamierza wysłuchać poszkodowanych, przesłucha także właścicieli zakładu, a potem zdecyduje, czy grupowy akt oskarżenia trafi do sądu.
ZOBACZ TAKŻE: Irena i Zbigniew Szklarzowie wybrali Słupsk, aby tu spokojnie mieszkać na emeryturze, ale trafili na nieuczciwego dewelopera
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?