Proces dotyczył tragicznych zdarzeń z 2006 roku. W maju 25-letni Marcin Zieliński w drodze do pracy zwichnął nogę w kostce. Zmarł po niespełna miesiącu. Zostawił żonę w ciąży.
Gips i leczenie skręcenia stawu skokowego lewej nogi doprowadziło do zakrzepicy, która spowodowała zatorowość płuc.
Rodzina pacjenta powiadomiła prokuraturę. Śledztwo trafiło do Słupska, bo oskarżeni lekarze są biegłymi w Lęborku. Również proces przeciwko nim toczył się w Sądzie Rejonowym w Słupsku.
Oskarżający w sprawie prokuratorMarcin Natkaniec domagał się także dla obu lekarzy dwuletniego zakazu wykonywania zawodu. Sąd jednak uznał, że to zbyt ostry środek. W efekcie Janusz M. z prywatnej przychodni, oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, został skazany z lżejszego artykułu narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia. Dostał za to 7,5 tys. zł grzywny. Janusz Ch. ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego był sądzony za narażenie życia pacjenta i za to skazany na 5 tys. zł grzywny. Obaj zapłacą po prawie 7 tys. zł kosztów procesu.
Lekarze nie przyznali się. Chcieli uniewinnienia. Ubolewali nad śmiercią pacjenta i współczuli rodzinie. Tylko Janusz M. przeprosił wdowę Monikę Zielińską i rodziców zmarłego za to, że zawiódł ich zaufanie. Ich obrońcy w swoich mowach między innymi obarczali stan służby zdrowia, który nie gwarantuje dostępności do wszystkich badań.
Sądu nie przekonali żadnymi argumentami.
- Sąd emocje wziął na bok i dokonał chłodnej analizy. Dowody to zeznania pokrzywdzonych, świadków, wyjaśnienia oslarzonych i opinie biegłych - sędzia Krzysztof Obst dopatrzył się w działaniu lekarzy zaniechania diagnozowania, zbagatelizowania stanu zdrowia Marcina Zielińskiego, doprowadzenia do rozwoju choroby, a w konsekwencji narażenia go na śmierć. Obaj nie zrobili niczego, mimo że jedna z lekarek rodzinnych podejrzewała zakrzepicę. Wina Janusza M. jest większa, bo to on opiekował się pacjentem.
- Należało zlecić kolejne badania, a jeśli w publicznej służbie zdrowia nie było możliwości ich wykonania, to trzeba było skierować pacjenta do Słupska lub udzielić mu rzetelnych informacji o zagrożeniu - mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku. - Niedociągnięcia w służbie zdrowia pokutują od lat, ale wszyscy mamy świadomość, że można zrobić badania za odpłatnością.
Wyrok nie jest prawomocny.
- Ciężko mówić o zadowoleniu - skomentowała Monika Zielińska. - Chodzi o to, aby innych uchronić.
- Nie chcieliśmy zemsty czy odwetu, ale tego, by już nigdy dramat się nie powtórzył - dodał Tadeusz Zieliński, ojciec Marcina. Dla niego proces był podwójnie trudny, bo jako psycholog pracował z oskarżonymi w szpitalu. - Zgubiło mnie zaufanie do lekarzy. Z ciężarem, że nie zrobiłem czegoś więcej, będę żył do śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?