Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupski sąd skazał lęborskich lekarzy za narażenie na śmierć Marcina Zielińskiego

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Zapadł wyrok w sprawie lęborskich lekarzy. Po lewej rodzina zmarłego.
Zapadł wyrok w sprawie lęborskich lekarzy. Po lewej rodzina zmarłego. Fot. Łukasz Capar
Dzisiaj przed słupskim Sądem Rejonowym zakończył się proces Janusza M. i Janusza Ch., lęborskich chirurgów, oskarżonych o błąd w sztuce lekarskiej. Po długim procesie sędzia Krzysztof Obst uznał winę oskarżonych i skazał ich na karę grzywny.

Proces dotyczył tragicznych zdarzeń z 2006 roku. W maju 25-letni Marcin Zieliński w drodze do pracy zwichnął nogę w kostce. Zmarł po niespełna miesiącu. Zostawił żonę w ciąży.

Gips i leczenie skręcenia stawu skokowego lewej nogi doprowadziło do zakrzepicy, która spowodowała zatorowość płuc.

Rodzina pacjenta powiadomiła prokuraturę. Śledztwo trafiło do Słupska, bo oskarżeni lekarze są biegłymi w Lęborku. Również proces przeciwko nim toczył się w Sądzie Rejonowym w Słupsku.

Oskarżający w sprawie prokuratorMarcin Natkaniec domagał się także dla obu lekarzy dwuletniego zakazu wykonywania zawodu. Sąd jednak uznał, że to zbyt ostry środek. W efekcie Janusz M. z prywatnej przychodni, oskarżony o nieumyślne spowodowanie śmierci, został skazany z lżejszego artykułu narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia. Dostał za to 7,5 tys. zł grzywny. Janusz Ch. ze Szpitalnego Oddziału Ratunkowego był sądzony za narażenie życia pacjenta i za to skazany na 5 tys. zł grzywny. Obaj zapłacą po prawie 7 tys. zł kosztów procesu.

Lekarze nie przyznali się. Chcieli uniewinnienia. Ubolewali nad śmiercią pacjenta i współczuli rodzinie. Tylko Janusz M. przeprosił wdowę Monikę Zielińską i rodziców zmarłego za to, że zawiódł ich zaufanie. Ich obrońcy w swoich mowach między innymi obarczali stan służby zdrowia, który nie gwarantuje dostępności do wszystkich badań.

Sądu nie przekonali żadnymi argumentami.

- Sąd emocje wziął na bok i dokonał chłodnej analizy. Dowody to zeznania pokrzywdzonych, świadków, wyjaśnienia oslarzonych i opinie biegłych - sędzia Krzysztof Obst dopatrzył się w działaniu lekarzy zaniechania diagnozowania, zbagatelizowania stanu zdrowia Marcina Zielińskiego, doprowadzenia do rozwoju choroby, a w konsekwencji narażenia go na śmierć. Obaj nie zrobili niczego, mimo że jedna z lekarek rodzinnych podejrzewała zakrzepicę. Wina Janusza M. jest większa, bo to on opiekował się pacjentem.

- Należało zlecić kolejne badania, a jeśli w publicznej służbie zdrowia nie było możliwości ich wykonania, to trzeba było skierować pacjenta do Słupska lub udzielić mu rzetelnych informacji o zagrożeniu - mówił sędzia w uzasadnieniu wyroku. - Niedociągnięcia w służbie zdrowia pokutują od lat, ale wszyscy mamy świadomość, że można zrobić badania za odpłatnością.
Wyrok nie jest prawomocny.

- Ciężko mówić o zadowoleniu - skomentowała Monika Zielińska. - Chodzi o to, aby innych uchronić.

- Nie chcieliśmy zemsty czy odwetu, ale tego, by już nigdy dramat się nie powtórzył - dodał Tadeusz Zieliński, ojciec Marcina. Dla niego proces był podwójnie trudny, bo jako psycholog pracował z oskarżonymi w szpitalu. - Zgubiło mnie zaufanie do lekarzy. Z ciężarem, że nie zrobiłem czegoś więcej, będę żył do śmierci.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza