Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupski szpital przyjmuje więcej pacjentów niż się spodziewano

Zbigniew Marecki
Szpital w Słupsku.
Szpital w Słupsku. Archiwum
120 tysięcy pacjentów przewinęło się w 2012 roku przez szpital w Słupsku - wynika ze statystyki.

Pacjenci trafiają do szpitala na dwa sposoby. Albo przychodzą tam na wcześniej umówione przyjęcie, albo dostają się do szpitala poprzez SOR.

Z tej pierwszej możliwości w ubiegłym roku skorzystało ok. 30 tysięcy osób, a z drugiej - 32 tysiące osób.

- Spodziewaliśmy się, że przez SOR rocznie będzie przechodzić od 15 do 18 tysięcy osób. Tymczasem w ubiegłym roku było ich prawie dwa razy tyle. Na dodatek spośród pacjentów SOR na oddział trafiła jedna trzecia. Pozostali zostali całkowicie obsłużeni przez pracowników SOR i po udzieleniu im pomocy wrócili do domu - relacjonuje Ryszard Stus, dyrektor słupskiego szpitala.

Według niego spośród ubiegłorocznych pacjentów SOR tylko 40 procent powinno się tam znaleźć.

- Pozostali powinni uzyskać pomoc od lekarzy pierwszego kontaktu albo od osób, które w ich imieniu świadczą pomoc nocną, niedzielną lub świąteczną. Tymczasem część pacjentów zupełnie pomija te formy pomocy i od razu kieruje się na SOR albo są tam odsyłani przez osoby świadczące pomoc nocną, niedzielną lub świąteczną. To powoduje, że SOR jest o wiele bardziej obciążony niż powinien - tłumaczy dyrektor Stus.

Z jego wyliczeń wynika, że aby sprostać tym wyzwaniom w ubiegłym roku, szpital dołożył do kontraktu z NFZ , który dotyczy SOR, 10 milionów zł.

- Zrobiliśmy to, bo nas na to stać. Gdyby było inaczej, sytuacja na SOR byłaby znacznie gorsza. A tak między innymi wzmocniliśmy zatrudnienie na nocnej zmianie - wylicza dyrektor.

Jednocześnie tłumaczy, że pacjenci na SOR muszą czekać, bo wykonanie niektórych badań wymaga czasu.

- Mamy jeden tomograf. W ciągu jednego dyżuru można na nim wykonać sześć badań. Gdy na to badanie czeka kilka osób, to muszą się liczyć z tym, że to potrwa. Czekać także trzeba na badanie rezonansem, do którego normalnie zapisuje się w kolejce i czeka na wyznaczony termin nawet 8 miesięcy. Niestety, pacjenci nie zawsze rozumieją, że te procedury wymagają czasu - dodaje dyr. Stus. Według niego liczba skarg na funkcjonowanie SOR w stosunku do liczby osób, które z niego korzystały, jest niewielka.

Dyrektorowi nie podoba się przedstawiony niedawno przez posła Zbigniewa Konwińskiego oraz słupskich radnych PO pomysł likwidacji izby wytrzeźwień w Słupsku, bo wtedy słupski SOR, jeden z najmłodszych tego typu oddziałów w Polsce, który dopiero wypracowuje swój model działania, byłby jeszcze bardziej obciążony.

Dyr. Stus zapowiada, że w czerwcu, podczas posiedzenia Społecznej Rady szpitala zostanie dokładnie omówiony problem SOR, a stosowne informacje trafią także do NFZ. Nie jest wykluczone, że wtedy także będzie omawiana kwestia przyszłości przyszpitalnych parkingów. Dyrektor Stus na razie nie komentuje informacji, że pojawili się chętni, którzy chcieliby je wydzierżawić i przekształcić w parkingi strzeżone, na których parkowanie byłoby płatne.

- Zauważyliśmy znaczny wzrost liczby parkowanych samochodów na ogólnie dostępnych parkingach przy szpitalu, choć naszych pracowników przekonaliśmy do parkowania na parkingu wewnętrznym. Podejrzewamy, że nasze parkingi stały się parkingami osiedlowymi. Trzeba coś z tym zrobić - mówi Stus.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza