Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupskie szkoły, firmy i przewoźnicy chcą walczyć z koronawirusem wszelkimi możliwymi sposobami

Kinga Siwiec
W Polsce potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa. Ministerstwo Zdrowia podało, że jest to mężczyzna, który niedawno przyjechał z Niemiec. Obecnie przebywa on w szpitalu w Zielonej Górze. Choć podobnej wiadomości spodziewano się w kraju już od dawna, to oficjalne potwierdzenie pierwszego przypadku zachorowania na chorobę wywołana przez nowego wirusa sprawiło, że w całym kraju jeszcze częściej zaczęto mówić o środkach ostrożności. Także w Słupsku firmy i instytucje podjęły pewne działania, mające uniemożliwić, a przynajmniej złagodzić rozprzestrzenianie się wirusa.

W szkołach w całym kraju rozmawia się z dziećmi o podstawowych zasadach higieny, co jest bezpośrednim zaleceniem ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego. Dyrektorzy szkół mają też uczulić rodziców, aby pozostawili chore dzieci w domu.
- U nas także odbyło się spotkanie z dyrektorami szkół – mówi Anna Sadlak z wydziału edukacji w słupskim ratuszu. - Na spotkaniu obecni byli też dyrektor wydziału bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego oraz dyrektor Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej.

W szkołach pojawiły się instrukcje, jak prawidłowo myć ręce. Mają one nieustannie przypominać dzieciom o konieczności zachowania higieny. W słupskich podstawówkach odbyły się też pogadanki na ten temat. Niestety, docierają do naszej redakcji wiadomości, że w niektórych szkołach na rozmowie i instrukcjach się skończyło. Zabrakło środków, aby zalecenia wprowadzić w życie. Kilka dni temu napisała do nas w tej sprawie czytelniczka.

- Dzisiaj w dzienniku elektronicznym szkoła wysłała informację, by śledzić wiadomości na stronie Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej odnośnie zaleceń dotyczących koronawirusa. Jeden punkt na stronie dotyczy higieny i mycia rąk. Jestem rodzicem ucznia w Szkoły Podstawowej nr 10 w Słupsku i moje dziecko w miniona środę powiedziało mi, że w ich szkole w łazience wywiesili instrukcje, jak myć ręce. Pomyślałam, że to bardzo dobrze, bo dzieci często o takich sprawach zapominają, więc dobrze by było, żeby instrukcje mieli zawsze przed sobą. Niestety dalsza część historii nie była już taka pozytywna. Według mojego dziecka, realizacja zaleceń jest w jego szkole niemożliwa, bo – uwaga – nie ma ciepłej wody. Nie ma też mydła, którym dzieci mogłyby umyć ręce – opisuje sytuacje kobieta. - Jakim cudem w szkole nie ma podstawowych środków higienicznych? Co jest wymówką? Dzieci kradną mydło? Czy rozwalają dozowniki? Jeśli taka jest wymówka to słaba, bo po to nauczyciele mają dyżury na przerwie, by pilnować. A dzieci mogłyby tracić energię biegając na przerwach na boisku szkolnym, a nie roznosić energię w ciemnych korytarzach.

Doniesieniom tym zaprzecza dyrektor szkoły, Bogdan Leszczuk.
- W każdej toalecie jest ciepła woda, jest mydło. I codziennie jest to sprawdzane a w razie konieczności uzupełniane.
O problemach z brakiem podstawowych środków higienicznych w szkołach nie słyszała też Anna Sadlak, dyrektorka wydziału edukacji w Urzędzie Miasta w Słupsku.
- Nie dotarły do mnie wcześniej takie informacje, ale teraz natychmiast je sprawdzę – powiedziała w rozmowie z naszą redakcją Anna Sadlak.

Nie tylko w szkołach podejmowane są działania mające przeszkodzić nowemu wirusowi rozprzestrzenianie się na kolejnych ludzi. W większych słupskich firmach pracownicy otrzymali zakaz podawania rąk na powitanie. W działania mające przeciwdziałać rozprzestrzenianiu koronawirusa zaangażowali się też przewoźnicy. W Nord Expressie oprócz standardowego sprzątania wnikliwie czyści się poręcze i uchwyty. Co więcej, autobusy poddawane są ozonowaniu, dzięki któremu pozbywa się nie tylko przykrych zapachów, ale i pleśni, alergenów, pyłów. Podczas ozonowania samochód jest też dezynfekowany. Z kolei wyświetlacze zamontowane w środku przekazują podstawowe informacje z NFZ o częstym myciu rąk czy zakrywaniu ust i nosa podczas kaszlu lub kichania. W środki dezynfekujące wyposażono również zaplecze socjalne dla kierowców.
Pojawiły się też pogłoski o tym, że policja w całym kraju odwołuje akcje pomiarów trzeźwości takie jak „Trzeźwy poranek” i „Trzeźwy wieczór” ze względu na możliwość rozprzestrzeniania się koronawirusa. Jak udało nam się ustalić, są to fałszywe doniesienia.

- Akcje sprawdzania trzeźwości będą prowadzone, jak miało to miejsce do tej pory. Ustniki alkomatów są jednorazowe, wszystko jest bezpieczne i higieniczne, dbamy o to na co dzień, tak było dotychczas i tak jest teraz – mówi podkom. Renata Legawiec z Zespołu Prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Gdańsku.

A czy w Państwa otoczeniu podjęto środki ostrożności w związku z pojawieniem się koronawirusa w Polsce? Na Państwa komentarze czekamy pod adresem mailowym [email protected] i w redakcji Głosu Pomorza.

Zobacz także:

Koronawirus zatacza coraz szersze kręgi. Sprawdź, dokąd już dotarł, co  o nim wiemy i jak możemy się przed nim ochronić. Gdzie jest koronawirus w Polsce?

Koronawirus z Chin. Co już wiemy o wirusie? Objawy, leczenie...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza