Michał Szymajda na co dzień redaguje stronę internetową Głosu Pomorza - gp24.pl. Jego pasją natomiast jest słupska komunikacja. W lutym niespodziewanie otrzymał telefon od szefa łódzkiego wydawnictwa publikującego książki o komunikacji w całej Polsce. Tak zaczęła się przygoda Michała z odkrywaniem zapomnianych historii słupskich tramwajów. Dokładnie w sto lat po tym, gdy pierwsze wagoniki w piaskowym kolorze wyjechały na tory, w 600. rocznicę lokacji miasta i z okazji wizyty cesarza Wilhelma II z cesarzową Augustą Wiktorią.
- Od początku chciałem, aby książka nie była monografią techniczną, traktującą o budowie wozów tramwajowych, choć od tego zupełnie nie dało się uciec - mówi Michał Szymajda. - Planowałem, by była to lektura dla każdego słupszczanina, która uzmysłowiłaby, jak wyglądała komunikacja tramwajowa w Słupsku przez 49 lat jej funkcjonowania i jak wyglądało życie mieszkańców jeżdżących tramwajami między dworcem kolejowym a koszarami, czy ul. Szczecińska a stadionem.
Materiały do 80-stronicowej, pięknie wydanej książki ilustrowanej zdjęciami i grafikami autor zbierał m.in. w słupskim archiwum i muzeum. A na przykład informacje o pierwszych wypadkach z udziałem tramwajów czerpał z raportów niemieckich policjantów. W nich znalazł relację z tragicznego wypadku przy dzisiejszej ul. Pobożnego, lub z... kłótni o bilet pasażera z konduktorką.
Dotarcie do źródeł zajęło mu mnóstwo czasu, miał jednak szczęście, spotkał ludzi, którzy bardzo mupomogli. - Sami zgłaszali się do mnie słupszczanie, którzy dysponowali zdjęciami własnymi lub rodziców i wspomnieniami. Dotarłem też do osób, które pracowały przy obsłudze tramwajów tuż przed ich likwidacją - opowiada Michał. - Ciekawostki dotyczące problemów, z jakimi się borykali, zdradziła mi na przykład Czesława Sztorc, jedna z konduktorek, która wciąż mieszka w Słupsku.
Rzetelne oddanie historii słupskich tramwajów wymagało od Michała żmudnej pracy - analizowania starych zdjęć i dokumentów, często w języku niemieckim, oraz weryfikowania historii, które usłyszał lub przeczytał w licznych publikacjach. - Dotarłem na przykład do informacji, że w latach 50. w hali zajezdni przy ul. Kopernika odbywały się... mecze bokserskie. Widzowie podobno siadali na dachach wagonów, a między nimi rozstawiano ring. Tego jednak nigdzie nie udało mi się potwierdzić.
Dlatego Michał prosi o kontakt wszystkich, którzy mają jakieś nieznane dotąd informacje dotyczące historii tramwajów oraz trolejbusów, które niegdyś kursowały po Słupsku.
Być może z takich historii powstanie kolejna publikacja. Autor dziękuje wszystkim, którzy pomogli mu w zbieraniu informacji do książki. - Wszyscy, których poprosiłem o pomoc, życzliwie do tego podeszli. Co więcej, z ciekawostkami dzwonili do mnie ludzie, z którymi wcześniej nie miałem kontaktu - zdradza autor "Słupskich tramwajów".
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?