Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanie uciekają z walącego się domu. Tragedia na ulicy Paderewskiego wisi na włosku

Fot. Łukasz Capar
Żaneta Gulbitowicz (z lewej) wyprowadziła się z dzieckiem z walącego się domu.
Żaneta Gulbitowicz (z lewej) wyprowadziła się z dzieckiem z walącego się domu. Fot. Łukasz Capar
Mieszkańcy kamienicy przy ul. Paderewskiego 2a przeżyli wczoraj szok. - Usłyszeliśmy huk, a budynek pękł jeszcze bardziej - mówią lokatorzy. - Zabraliśmy dzieci i uciekliśmy stamtąd, bo nie chcemy zginąć.

Kilka tygodni temu pisaliśmy o lokatorach ulicy Paderewskiego 2a. Ich koszmar zaczął się w momencie, kiedy zaczęto burzyć budynki pobliskich firm. Hala jednej z nich łączyła się z kamienicą, w której mieszka rodzina państwa Parniawskich oraz Rebusów. Kiedy tylko naruszono jej konstrukcję, kamienica zaczęła pękać.

- W podłogach zrobiły się głębokie dziury - mówi Jadwiga Parniawska. - U nas i u sąsiadów popękały ściany. Wypadły okna z ram.

Obie rodziny już wtedy bały się mieszkać w budynku.

- Prosiliśmy o pomoc pracowników Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej, ale nikt nie chciał nam pomóc - dodaje syn pani Jadwigi.

Nasi dziennikarze interweniowali w sprawie mieszkańców. Urzędnicy zapewnili nas, że stan budynku jest przez nich sprawdzany. Dowiedzieliśmy się też, że PGM rekomendowało prezydentowi rozebranie konstrukcji i zakwaterowanie mieszkańców gdzie indziej. Prezydent miał podjąć decyzję w tej sprawie.

Tymczasem wczoraj mieszkańcy kamienicy przeżyli prawdziwy szok.
- Siedzieliśmy w domu, budowlańcy rozbierali jedną ze ścian hali, kiedy nagle usłyszeliśmy huk - mówi pani Jadwiga. - Szybko wybiegliśmy z domu, bo myśleliśmy, że dom się wali.

- To był najgorszy dzień mojego życia - dodaje mały Patryk Parniawski. - Uciekliśmy stamtąd.

Obie rodziny stanęły pod domem i zauważyły, że ściany popękały jeszcze bardziej.
- Sąsiadka zabrała swoje dziecko i powiedziała, że nie będzie tu mieszkać. My wynieśliśmy swoje rzeczy i będziemy spać przez najbliższe noce pod gołym niebem
- twierdził Adam Parniawski.
Parniawscy niezwłocznie powiadomili pracowników PGM.
- Mieli się oni u nas zjawić o godzinie 13, ale przyszedł tylko jakiś fotograf, który z nami nie rozmawiał. Wciąż nie wiemy, co z nami będzie - dodaje pani Jadwiga.

Wczoraj od urzędników dowiedzieliśmy się, że budynek został przeznaczony do rozbiórki.

- Jego stan jest monitorowany codziennie - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta Słupska. Orzeczenie o stanie technicznym budynku wykazało, że jedna z części budynku nadaje się tylko do rozbiórki. W najbliższych dniach mieszkańcy zostaną przeniesieni do nowych lokali. Według Lecha Zacharzewskiego, prezesa PGM, do tego czasu nic im tam nie grozi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza