Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanin oskarżony o molestowanie własnych dzieci

Bogumiła Rzeczkowska
Nikt nie zauważył dramatu molestowanych dzieci
Nikt nie zauważył dramatu molestowanych dzieci Fot. www.sxc.hu
W ubiegłym tygodniu informowaliśmy o aresztowaniu na trzy miesiące 40-letniego Leszka K. ze Słupska. Prokuratura zarzuca mu gwałcenie, molestowanie seksualne, znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem oraz zmuszanie do oglądania pornografii dwojga własnych dzieci.

Małe ofiary ojca podejrzanego o pedofilię i okrutne znęcanie się nad nimi od dawna były pod opieką instytucji opiekuńczych i psychologów. Ich dramat odkryto jednak niedawno. Przez przypadek.

Ofiarami przerażających pedofilskich czynów były 10-letnia córka i 12-letni syn. Ojciec znęcał się nad nimi i wykorzystywał je od kilku lat.

- Leszek K. sam wychowywał troje dzieci. Matka pięć lat temu wyjechała do Belgii i nie wykazuje zainteresowania dziećmi, więc w 2007 roku sąd ograniczył jej władzę rodzicielską i powierzył ją ojcu - mówi sędzia Danuta Jastrzębska, rzecznik słupskiego Sądu Okręgowego.

- Jednocześnie z urzędu jemu także ją ograniczył. Jednak nie z powodu zaniedbania obowiązków opiekuńczych, bo te spełniał bez zastrzeżeń. Nie pił, dbał o dzieci. Chodziło o wyznaczenie kuratora, ponieważ najmłodsza, siedmioletnia obecnie dziewczynka jest niepełnosprawna i rodzina potrzebuje pomocy w załatwianiu urzędowych spraw. Sytuację komplikuje fakt, że rodzice dzieci żyli w konkubinacie, a matka jest żoną Wietnamczyka. Trwa procedura zaprzeczenia jego ojcostwa, o co ubiegał się biologiczny ojciec, czyli podejrzany Leszek K.

Sędzia dodaje, że kurator w raportach nie odnotował niczego niepokojącego. Jednak od listopada przyglądał się rodzinie uważniej. Dlaczego? Wtedy to dzieci zadzwoniły na policję, alarmując, że tata jest bardzo pijany. Funkcjonariusze zastali Leszka K. leżącego na łóżku bez bielizny. Zabrali go do izby wytrzeźwień.

Oprócz kuratora sytuację rodziny znały opieka społeczna oraz Słupskie Stowarzyszenie Pomocy Psychologicznej Dziecku i Rodzinie Krąg, gdzie dzieci leczyły urazy psychiczne wynikłe z opuszczenia ich przez matkę. Na terapię chodziły z ojcem. Wsparcie niosła im także sąsiadka, którą nazywały babcią. Nikt z osób opiekujących się tą rodziną nie zauważył krzywdy dzieci. Sygnał przekazali policji dalecy krewni matki.

Maria Pawłyna, szefowa słupskiej Prokuratury Rejonowej, nie ma wątpliwości co do przedstawienia zarzutów Leszkowi K.
- To wyszło przez przypadek. Nie powiem jak, bo ujawniłabym informacje ze śledztwa. Nikt tego wcześniej nie wyłapał. Na pewno żadna z instytucji - mówi. - Dzieci zostały przesłuchane przed sądem w obecności psychologa jeszcze przed aresztowaniem ojca. Uważam, że materiał dowodowy uzasadnia przedstawienie zarzutów i zastosowanie aresztu.

Prokurator rejonowa dodaje, że w śledztwie na razie ustalono, że ofiarami ojca jest dwoje starszych dzieci. Najmłodsza dziewczynka była wtedy w szpitalu i nie została przesłuchana. Natomiast zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem jest związany z zarzutami dotyczącymi przestępstw seksualnych.

Sąd umieścił dzieci w niespokrewnionej z nimi rodzinie zastępczej, pełniącej funkcję pogotowia opiekuńczego. Leszkowi K. grozi do dwunastu lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza