Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanin: Szpital i NFZ szafują życiem

Monika Zacharzewska
Monika Zacharzewska
Budynek słupskiego szpitala
Budynek słupskiego szpitala Archiwum/Słupsk Nasze Miasto
Dla 16 kobiet szansą na życie jest kuracją herceptyną, o której w szpitalu nie ma.

Pani Wiesława w maju dowiedziała się, że ma guza piersi. Jeszcze w czerwcu amputowano jej pierś wraz z węzłam chłonnymi. Nowotwór okazał się bardzo inwazyjny. Po serii chemioterapii, szansą na wyleczenie jest kuracja lekiem o nazwie herceptyna. Jednak w słupskim szpitalu niedostępna, choć refundowana przez NFZ.

- Moja żona jest aktualnie jedną z 16 pań leczonych w słupskim szpitalu, którym ten lek może uratować życie. Tylko, że lek się skończył, a zarząd szpitala nie zabiegał skutecznie o dalsze finansowanie tego leczenia przez NFZ. Po spotkaniu z prezesem śmiem twierdzić, że ten pan szafuje życiem i śmiercią ludzi! Kto dał mu do tego prawo?! - pyta zdesperowany Jerzy Dąbrowski.

Po jego stanowczej interwencji prezes szpitala dopiero kilka dni temu podjął negocjacje na ten temat z pomorskim oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia. I nagle okazało się, można od ręki sfinansować leczenie pięciu pacjentek, wymagających tego najpilniej.

- Dlaczego dopiero teraz podjętą tę decyzję? I dlaczego tylko dla pięciu pań? Co z resztą? Skazać je na śmierć? - pyta zbulwersowany mężczyzna.

Zdaniem rzecznika PO NFZ szpital dopiero teraz wystąpił o finansowanie leczenia herceptyną. - My w razie potrzeby zawsze zwiększamy środki na takie leczenie - twierdzi Mariusz Szymański, rzecznik NFZ. - W ubiegłym tygodniu na spotkaniu zarządu szpitala z NFZ podjęto decyzję o zwiększeniu środków dla szpitala, dzięki którym można leczyć pięć do siedmiu pacjentek. Sugerowaliśmy też rozwiązanie, które pozwoliłoby na finansowanie leczenia i pozostałych pań. Szpital ma niewykonania na chemioterapii i może wystąpić o przeniesienie tych pieniędzy na kurację herceptyną. Jednak tego nie zrobił.

Zarząd szpitala natomiast zrzuca winę na NFZ twierdząc, że to ten odmawiał finansowania. Problem zna już i rada nadzorcza szpitala i marszałek, będący udziałowcem spółki jaką jest szpital.

- Jeżeli okaże się, prezes szpitala świadomie naraził życie pacjentek, to jest to sprawa dla prokuratora - twierdzi Jolanta Szczypińska, posłanka PiS.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza