Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanka dostała mandat, zanim ruszył autobus

archiwum
Autobus nawet nie przejechał metra, a już pasażerowie nie mogli skasować biletu – skarży się słupszczanka.
Autobus nawet nie przejechał metra, a już pasażerowie nie mogli skasować biletu – skarży się słupszczanka. archiwum
Pani Klaudia wsiadła do autobusu przy ul. Kołłątaja w Słupsku. Kiedy podeszła do kasownika, ten był już zablokowany.

Pani Klaudia (nazwisko do wiadomości redakcji) ze Słupska wsiadła do jednego z autobusów zatrzymujących się na przystanku przy ulicy Kołłątaja w Słupsku. Kiedy autobus stanął na przystanku, kobieta rozmawiała przez telefon komórkowy.

- Wsiadłam, jeszcze rozmawiając z mamą, ale po chwili wyłączyłam telefon i wyjęłam bilet. Kiedy podeszłam do kasownika, okazało się, że jest on zablokowany. Autobus nawet nie przejechał metra, a już pasażerowie nie mogli skasować biletu - skarży się słupszczanka.

Po krótkiej chwili wyłoniła się kontrolerka, która zażądała dowodu tożsamości.
- Tłumaczyłam jej, że dopiero wsiadłam do autobusu i chciałam skasować bilet. Cały czas trzymałam go w ręku. Na to kontrolerka odpowiedziała mi, że widziała tę sytuację i rozumie, że chwilę trwa wyciągnięcie biletu, ale nic nie może poradzić i musi mi wystawić mandat - dodaje pani Klaudia. - Byłam zszokowana jej zachowaniem. Dałam jej dowód i czekałam na wystawienie mandatu prawie do ostatniego przystanku na osiedlu Niepodległości. Tak długo go wypisywała.

Nasza czytelniczka nie wiedząc, gdzie powinna wyjaśnić problem, zgłosiła się do naszej redakcji. Pokierowaliśmy ją do biura firmy Windpol, która zajmuje się kontrolą biletów w miejskich autobusach.

- To kierowca wybiera moment, w którym blokuje kasowniki. Jego zadaniem jest spojrzeć w lusterka, czy nikt już nie wchodzi do pojazdu. Trudno mi uwierzyć w sytuację, że kasowniki były nieczynne, zanim jeszcze ruszył pojazd - mówi Teofil Fijałkowski. - Proponuję, żeby kobieta wyjaśniła sprawę w
obecności kontrolerów - dodał.

Nasza czytelniczka wyszła z biura firmy ze łzami w oczach.
- Tak jeszcze nie potraktowano mnie nigdzie wcześniej. Nikt nie chciał nawet dopuścić mnie do głosu. Kontrolerka, która wlepiła mi mandat, zaczęła na mnie krzyczeć. Kierownik firmy był opanowany, ale stwierdził, że musi wierzyć w relację swoich pracowników, a wlepianie mandatów to jest ich praca - skarży się pani Klaudia.

- Moim zdaniem kontrolerzy powinni przechodzić jakieś kursy uczące ich komunikacji interpersonalnej. Jak oni mogą krzyczeć na petenta?

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z dyrektorem Zarządu Transportu Miejskiego w Słupsku.
- Pasażerka ma prawo złożyć w ciągu tygodnia skargę na firmę kontrolującą bilety z wnioskiem o wyjaśnienie sytuacji. W wielu miejskich autobusach są zainstalowane kamery, więc można
sprawdzić, jaka sytuacja miała miejsce naprawdę - mówi Marcin Grzybiński, dyrektor ZTM w Słupsku. -
Czasami rzeczywiście to pasażer ma rację i mandat jest anulowany, ale często też zdarza się, że to kontrolerzy postąpili w prawidłowy sposób.

- Straciłam dużo nerwów. Zapłaciłam ten mandat, żeby mieć spokój. Na pewno jednak następnym
razem nie pozwolę na to, żeby ktoś mnie tak potraktował - dodaje kobieta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza