- W połowie września trafiłam do szpitala. Poroniłam w trzecim miesiącu. To była trauma dla mnie i rodziny - opowiada słupszczanka. - Ponieważ o ciąży dowiedziałam się późno, zdecydowaliśmy z mężem, że zamkniemy temat. Nie będziemy robić pogrzebu, zapomnimy o wszystkim i spróbujemy wrócić do normalnego życia.
Zobacz także: Wyjątkowy pogrzeb dzieci utraconych
Kobieta twierdzi, że nikt w szpitalu nie rozmawiał z nią o tym, co stanie się z dzieckiem, a ona nie miała głowy, by w to wnikać. Chciała zapomnieć.
- Nagle w „Głosie” przeczytałam, że moje dziecko zostało pochowane. Ból wrócił. Mam żal, że nikt w szpitalu nie powiedział mi, że tak się stanie, gdy podpisywałam dokument, że nie decyduję się odebrać ciała - mówi.
Zobacz także: Pierwszy pogrzeb dzieci utraconych (wideo, zdjęcia)
Okazuje się jednak, że w dokumencie była informacja o pochówku. - Po poronieniu pacjentka na oddziale położniczo-ginekologicznym podpisuje oświadczenie, w którym jest informowana o konieczności kontaktu w ciągu siedmiu dni z Zakładem Patomorfologii w celu ustalenia, czy decyduje się na odbiór i samodzielny pochówek noworodka martwo urodzonego lub materiału po poronieniu zawierającego tkanki płodowe - mówi Alicja Rojek, rzeczniczka szpitala. - Szpital stosuje procedurę, której załącznik pn. Postępowanie w przypadku dziecka martwo urodzonego, płodu, materiału po poronieniu zawierającym tkanki płodu, w pkt. 13 stanowi: „ Każde dziecko martwo urodzone, materiał po poronieniu zawierający tkanki płodu, które zostaje pozostawione przez matkę w szpitalu, podlega pochówkowi przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?