Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanom nie podoba się reklama na Starym Rynku

Daniel Klusek
– Nie mam w planach usunięcia reklamy ze Starego Rynku – mówi menedżer lokalu z kebabami.
– Nie mam w planach usunięcia reklamy ze Starego Rynku – mówi menedżer lokalu z kebabami. Pan Wojciech, czytelnik "Głosu"
Na parkingu przy Starym Rynku od kilku dni stoi reklama lokalu z kebabami. Nie podoba się części przechodniów i urzędnikom. - Nie mam w planach usunięcia reklamy - mówi przedstawiciel punktu.

Pan Wojciech, nasz czytelnik ze Słupska, codziennie przechodzi przez Stary Rynek. Kilka dni temu zauwa­żył, że na parkingu stoi przyczepa z reklamą pobliskiego punktu sprzedającego m.in. kebaby.

- Jak można z reklamą władować się na Stary Ry­nek? - pyta nasz czytelnik.
- Są przecież słupy ogłoszeniowe, tablice. Ta reklama fatalnie wygląda na Starym Rynku. Przecież to jest jedno z najbardziej reprezentacyjnych miejsc w mieście. Poza tym ta przyczepka nie jest w żaden sposób zabezpieczona.

Na dowód przesłał zdjęcie kontrowersyjnej reklamy stojącej na Starym Rynku.
Przyznaje, że takich przyczep reklamowych zauważył w różnych częściach miasta więcej.

- Podczas ostatniej kampanii wyborczej kandydaci z różnych partii uśmiechali się do nas z takich reklam na przy­kład na placu Zwycięst­wa czy parkingach na różnych osiedlach. Teraz też wi­dzę, że przyczepy stoją w kil­ku miejscach miasta - mó­wi nasz czytelnik. - Moim zdaniem nie powinno tak być.

Przyczepa stoi na terenie administrowanym przez Zarząd Infrastruktury Miejskiej.
- Mnie również reklamy na przyczepach się nie podobają, ale nie jest to niezgodne z prawem - mówi Marcin Grzybiński, zastępca dyrektora ZIM. - Niewiele możemy zrobić, chyba że takie przyczepki zagrażają innym użytkownikom drogi i parkingu. Sprawę zgłosiliśmy już straży miejskiej. Jeżeli jest to przyczepka banerowa, przeznaczona wyłącznie do ekspozycji reklam, właściciel powinien uzyskać zgodę na umieszczenie reklamy w pasie drogowym i uiścić stosowną opłatę.

Edward Iwański, plastyk miejski, przyznaje, że reklama pojawiła się bez jego zgody. Jemu również się ona nie podoba.

- Sprawą powinny się zająć odpowiednie służby, bo przecież taka przyczepa może być niebezpieczna. Przy silnym wietrze będzie zachowywała się jak żagiel i może się przewrócić - mówi Edward Iwański. - Poza tym nie wolno robić z miasta gazetki reklamowej.

Przedstawiciele punktu z kebabami nie mają jednak sobie nic do zarzucenia.
- Przykro mi, że nasza reklama komuś się nie podoba - mówi menedżer punktu, który nie chciał się przedstawić. - To pierwsze tego typu opinie, jakie słyszę pod jej adresem. Jestem zszokowany, że komuś może przeszkadzać reklama w tym miejscu. Wykupiłem możliwość postoju w strefie na miesiąc i póki co nie mam w planach przenoszenia reklamy w inne miejsce.

Dodaje, że przyczepa jest dobrze zabezpieczo­ne.
- Ona stoi nie tylko na kołach, ale również na specjalnych nóżkach, co zwiększa jej stabilność. Poza tym najczęściej przyczepa stoi razem z samochodem, a dzięki temu jest jeszcze bardziej stabilna - przekonuje menedżer lokalu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza