Tym razem państwo Sendekowie z rodziną pojawili się w sądzie na sprawie cywilnej, którą wytaczają słupskiemu ratuszowi oraz Przedsiębiorstwu Gospodarki Mieszkaniowej w Słupsku. Domagają się 700 tysięcy złotych zadośćuczynienia za wyrządzoną im krzywdę, jaką jest śmierć 13-letniej Nikoli. Roszczenie rodziców Nikoli wynosi po 250 tysięcy, a brata i babci po 100 tysięcy złotych. Ich zdaniem mieszkanie komunalne, które wynajęli od miasta, było obciążone wadami. Sendekowie twierdzą, że zostali wprowadzeni w błąd, że stan lokalu jest właściwy. Skutkiem tych wad była tragedia – 14 lutego 2020 roku podczas wieczornej kąpieli w łazience z piecykiem gazowym dziewczynka się zaczadziła. Przebywała w łazience około dziesięciu minut. Nieprzytomną znalazła ją mama. Beata Sendek próbowała ratować swoje dziecko. Wezwano służby. Dziewczynka trafiła na SOR. Niestety, stężenie trującego tlenku węgla znacznie przewyższało śmiertelną dawkę.
Beata i Dariusz Sendekowie zawarli z ówczesną prezes Ewą W. umowę najmu mieszkania przy ulicy Rybackiej w Słupsku w listopadzie w 2018 roku. W małej łazience ktoś z poprzednich lokatorów samowolnie zainstalował piecyk gazowy do podgrzewania wody, a wentylacja nie spełniała przepisowych wymogów. Była tylko kratka między łazienką a kuchnią, bez kominowego odprowadzenia. Sendekowie nie otrzymali żadnego dokumentu serwisowego piecyka – samowoli budowlanej. Nowi lokatorzy nie przypuszczali, że cokolwiek może im grozić. Po prostu zaufali zarządcy, który w takim stanie oddał mieszkanie do ich dyspozycji, wierząc że są w nim bezpieczni.
Rodzina Nikoli twierdzi, że winę za śmierć dziecka ponosi słupski ratusz jako właściciel mieszkania i PGM jako zarządca. Sendekowie dążyli do pozasądowego sposobu rozwiązania sporu, wzywając miasto Słupsk i PGM do dobrowolnej zapłaty, ale im odmówiono.
W marcu przed Sądem Rejonowym w Słupsku rozpoczął się proces karny. Na ławie oskarżonych zasiada Ewa W., była prezes PGM w Słupsku, z zarzutami narażenia zdrowia i życia całej rodziny. W piątek Ewa W. w procesie cywilnym zeznawała jako świadek. Jej przesłuchanie odbyło się w ramach telekonferencji. Zeznawali też pracownicy firmy gazowniczej, która przeprowadzała coroczną kontrolę.
- Jeden z nich podpisał się na protokole, choć nie był w mieszkaniu. Drugi z nich szczerze przyznał, że miał zbadać tylko szczelność, nie oceniał, czy piecyk wymaga serwisu, a badanie wentylacji „było przeprowadzone na chybił trafił” – mówi adwokat Bartosz Fieducik, pełnomocnik Beaty Sendek. - Natomiast serwisant, który po tragedii ocenił stan piecyka gazowego, stwierdził, że zabrudzenia wskazywały na to, że piecyk nie był czyszczony co najmniej od sześciu lat.
Adwokat podkreśla, że wynajmujący ma prawny obowiązek przekazać najemcy lokal w stanie nadającym się do bezpiecznego zamieszkania. Natomiast w tej sytuacji ani mieszkanie nie było bezpieczne, ani lokatorzy nie zostali poinformowani o wadach i zagrożeniach.
Pozwani jednak nie dążą do zawarcia ugody.
- Nie widzę takiej możliwości, ponieważ nie ma winy po stronie zarządcy i właściciela. Dopełnili swoich obowiązków, zawierając umowy o przeglądach, które były przeprowadzane regularnie – mówi reprezentujący PGM radca prawny Bartłomiej Żukowski. - Podchodzimy do tej sprawy z całym zrozumieniem, mając na uwadze, że jest to tragedia rodzinna. Jednak doszło do nieszczęśliwego wypadku bez winy miasta i PGM.
Następna rozprawa w październiku.
Strefa Biznesu: Polska nie jest gotowa na system kaucyjny?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?