Na ulicę Krasińskiego w Słupsku, skąd było wezwanie, pojechały dwie karetki. Pierwsza, tzw. podstawowa z ratownikami medycznymi, była na miejscu dwie minuty po wezwaniu, druga - specjalistyczna z lekarzem, wyjechała chwilę później - o godz. 19.50.
Wiadomo, że dziecko od godzin porannych gorączkowało. Temperatura sięgała 39 stopni Celsjusza. Pojawiła się też biegunka.
- Z wywiadu, który na miejscu przeprowadził lekarz, wynikało, że godzinę wcześniej matka była z dzieckiem u pediatry, który zalecił podanie środków przeciwgorączkowych. Tak też matka zrobiła - mówi Małgorzata Orłowska, zastępca kierownika Działu Usług Medycznych w słupskim pogotowiu.
Stan dziecka jednak nie poprawił się. Gdy kobieta podeszłą do dziecka, aby je nakarmić, zobaczyła, że jest sine. Wtedy natychmiast wezwała karetkę.
- Gdy na miejscu pojawili się ratownicy dziecko było nieprzytomne, bez oznak życia. Zanotowali brak tętna i brak oddechu. Cały czas prowadzono jednak resuscytację krążeniowo - oddechową. Zgon stwierdził lekarz dopiero o godzinie 20.35 - mówi Małgorzata Orłowska.
Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci dziecka. Niewykluczone, że mogła być to sepsa.
- Ciało zabezpieczono do badań sekcyjnych. Dopiero wyniki potwierdzą bądź wykluczą, czy była to sepsa. Być może wskażą na zupełnie inne przyczyny - mówi Renata Krzaczek - Śniegocka, zastępca prokuratora rejonowego w Słupsku.
Wyniki sekcji poznamy za kilka tygodni.
Przypomnijmy, że to już druga tak nagła śmierć małego dziecka. Wcześniej do podobnej tragedii doszło w miejscowości Żuszcze pod Główczycami. Tam, 3 października, zmarł 3-letni chłopiec. Najprawdopodobniej przyczyną była sepsa, jednak rodzice nie zgodzili się na sekcję zwłok, która pozwoliłaby ustalić dokładną przyczynę śmierci.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?