Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć w Dębnicy Kaszubskiej. Samobójstwo czy wypadek?

Zbigniew Marecki
Sąd Pracy w Słupsku musi rozstrzygnąć, czy w garbarni w Dębnicy Kaszubskiej doszło do samobójstwa, czy do śmiertelnego wypadku w pracy
Sąd Pracy w Słupsku musi rozstrzygnąć, czy w garbarni w Dębnicy Kaszubskiej doszło do samobójstwa, czy do śmiertelnego wypadku w pracy Archiwum
Sąd Pracy w Słupsku musi rozstrzygnąć, czy w garbarni w Dębnicy Kaszubskiej doszło do samobójstwa, czy do śmiertelnego wypadku w pracy. Na razie trwają przesłuchania.

18 kwietnia 2013 r. Ryszard K. przyszedł do pracy w garbarni spółki SPV, gdzie w tym czasie był jedynym elektrykiem i pracował w dziale remontowym. O godz. 14, gdy w firmie kończył się czas pracy, zaczął go szukać brygadzista. - Zaniepokoiło go to, że pana Ryszarda nigdzie nie było, a został jego samochód, ubranie i skrzynka z narzędziami, z którą się nie rozstawał - wczoraj opowiadała sądowi Katarzyna Chlebny, prokurent i dyrektor zarządzający spółki.

Początkowo poszukiwania nic nie dały. Pana Ryszarda nie było także w domu, gdzie czekała na niego żona. Dopiero dzwonek z jego komórki wskazał kierunek poszukiwań, bo dochodził z usytuowanej obok biura spółki wieży ciśnień, gdzie znajdował się zbiornik z wodą, wykorzystywaną do garbowania skór. Odkryto pozostawione na betonowym podeście komórkę i paczkę z papierosami.

Czytaj również: Tragedia w Lędowie. Mężczyzna zginął przy wymianie żarówki

Wtedy powstało podejrzenie, że ciało pana Ryszarda znajduje się w kadzi na wodę. Wezwano policję. Funkcjonariusze zarządzili spuszczenie wody. Wówczas na dnie kadzi odkryto ciało elektryka.

Sprawa tej śmierci wywołała duże poruszenie w Dębnicy Kaszubskiej. Od razu pojawiły się dwie przeciwstawne teorie. Jedni twierdzili, że Ryszard K. popełnił samobójstwo, a inni, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Żona elektryka, która nie wierzy w samobójstwo męża, wystąpiła z pozwem do Sądu Pracy w Słupsku o ustalenie, czy doszło do tragicznego wypadku. Kierownictwo spółki nie zgadza się z tą tezą.

Katarzyna Chlebny mówiła, że nawet gdyby pan K. chciał wykręcić żarówkę pod dachem wieży ciśnień, która jest jedynym źródłem światła w tej konstrukcji, to nie mógłby wpaść do kadzi, bo gdyby się chciało wykonać tę czynność, to nie można wejść na sam szczyt prowadzącej do żarówki drabinki. Wówczas też nie można wpaść do kadzi, choć ona nie jest zakryta siatką .

Czytaj też: Oskarżony pociął się żyletką na rozprawie w słupskim sądzie

- Żeby do niej wpaść, trzeba by chcieć to zrobić - przekonywała pani Chlebny. Powiedziała, że pan K. mógł w każdej chwili wejść do wieży ciśnień, bo ona nie była zamykana. Według niej w firmie nic nie wiedziano o tym, że pan K. już wcześniej "ledwo się wydrapał z kadzi", choć taka sugestia pojawiła się w czasie zeznań jednego ze świadków podczas wcześniejszych rozpraw. Mówiła także, że rozmawiała z byłym pracownikiem i zaproponowała mu pomoc, gdy jego żona miała udar. Także na jego prośbę wystawiła synowi elektryka pozytywną opinię, gdy musiała go zwolnić z pracy w garbarni z powodu nieodpowiedzialnego zachowania. Słyszała również, że Ryszard K. przejmował się problemami z prawem adoptowanego syna. Jednak wprost nie sugerowała, że podległy jej pracownik popełnił samobósjtwo. Mówiła, że był zdyscyplinowanym pracownikiem.

Sędzia Marzena Hop wysłuchała także adoptowanego syna zmarłego. Według niego ojciec był twardym, pogodnym i przyjaznym człowiekiem. Nie mówił mu o swoich kłopotach. Za to syn ukrywał przed nim swoje kłopoty z prawem. I od czasu, gdy wyjeżdża do pracy za granice Polski, utrzymuje się sam.

W czasie rozprawy zeznawali też inni świadkowie - koledzy z pracy i sąsiedzi zmarłego. Sędzia zdecydowała, że wraz ze stronami w październiku obejrzy wieżę ciśnień. Powołana przez nią biegła psycholog, która wczoraj przysłuchiwała się zeznaniom świadków i zadała im pytania, ma przygotować profil psychologiczny zmarłego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza