Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmiertelny wypadek pod Budowem. Czy dziecko było przypięte pasami do fotelika?

Sylwia Lis
Śmiertelny wypadek pod Budowem. Czy dziecko było przypięte pasami do fotelika?
Śmiertelny wypadek pod Budowem. Czy dziecko było przypięte pasami do fotelika? Sylwia Lis
Śmierć czteroletniej Michalinki wstrząsnęła czytelnikami. Dotarliśmy do świadków wypadku.

Nie milkną echa tragicznego wypadku pod Budowem. Fiat prowadzony przez 28-letnią mieszkankę podbytowskiej Ugoszczy wpadł w poślizg i uderzył w drzewo. Na miejscu zginęła jej czteroletnia córeczka Michalina. Kobieta w szoku trafiła do bytowskiego szpitala.

Zobacz także: Tragedia pod Budowem. Zginęło 4-letnie dziecko (wideo)

Tymczasem na naszym forum pojawiły się wpisy sugerujące, że dziecko było przewożone bez fotelika. O szczegóły wypadku zapytaliśmy więc słupską policję.

- Po otrzymaniu informacji o wypadku drogowym pomiędzy Budowem, a Motarzynem dyżurny natychmiast skierował tam policjantów i służby ratownicze - mówi Robert Czerwiński, oficer prasowy słupskiej policji. - Jak wynikało ze wstępnych ustaleń śledczych, kierująca fiatem punto na prostym odcinku drogi straciła panowanie nad pojazdem, zjechała na lewe pobocze i uderzyła w przydrożne drzewo.

W wyniku tego zderzenia znajdująca się w samochodzie czteroletnia dziewczynka poniosła śmierć na miejscu. Kierująca fiatem, 28-letnia mieszkanka powiatu bytowskiego doznała jedynie ogólnych - niegroźnych dla życia i zdrowia obrażeń. Nadal przebywa na obserwacji w szpitalu w Bytowie.
Policjanci pracujący na miejscu wypadku przeprowadzili oględziny miejsca i zabezpieczyli ślady kryminalistyczne.

- Gdy przyjechaliśmy na miejsce, czterolatka znajdowała się poza samochodem - wyjaśnia Robert Czerwiński. - Akcja przebiegała bardzo dynamicznie. Kierowcy widząc wypadek, zatrzymywali się i próbowali udzielać pomocy. Przypadkowi świadkowie zdarzenia próbowali reanimować dziecko. Również fotelik znajdował się poza autem.

Czy dziecko w czasie wypadku było zapięte w foteliku? - Policjanci, którzy byli na miejscu, zebrali wszystkie ślady, które pozwolą ustalić przebieg tragicznego wypadku - mówi Robert Czerwiński. - Pod uwagę bierzemy wszystkie możliwe scenariusze, także ten, że dziewczynka mogła nie być w foteliku. Trwa w tej sprawie postępowanie prokuratorskie.

Dodaje, że policja prosi wszystkich świadków zdarzenia o kontakt z policją. Pierwsi na miejscu ze służb ratunkowych, byli ochotnicy z OSP w Motarzynie. - Fotelik leżał przy przednich drzwiach od strony pasażera - mówi strażak-ratownik z Motarzyna. - Około pół metra dalej dziecko już reanimowała nasza pani doktor. Było dużo ludzi, wcześniej zatrzymywali się kierowcy, pomagali. To jeden z nich podobno wyciągnął dziecko, śpieszył się gdzieś i chwilę później odjechał.

Pytany o to, jak mogło dojść do tragedii mówi: - Moim zdaniem dziecko było podwójnie chronione, było w foteliku, niewiele miało zewnętrznych obrażeń, coś z szyją było nie tak - mówi ratownik. - Może to uderzenie w drzewo było zbyt mocne, może w dziewczynkę coś uderzyło. Pierwszy raz byłem w wypadku, gdzie zginęło dziecko. Traumatyczne przeżycie.

Udało nam się dotrzeć właśnie do tego kierowcy, który był na miejscu przed wszystkimi służbami. Reanimował Michalinkę. - Załatwiłem swoje sprawy w Dębnicy Kaszubskiej i wracałem do domu - mówi pan Paweł (nazwisko do wiadomości redakcji) z Budowa. - Najechałem akurat na ten wypadek, przede mną zatrzymał się inny kierowca. Natychmiast pobiegliśmy do auta. Widząc, co się dzieje, matka krzyczała, była w szoku, zaczęliśmy pomagać dziecku. Dziewczynka siedziała w foteliku na siedzeniu pasażera, obok mamy. Była zapięta w pasy. Wyjęliśmy ją z całym fotelikiem na zewnątrz auta, wypięliśmy i zaczęliśmy reanimować. Potem dopiero przyjechały pogotowie i służby.

Mężczyzna dokładnie nie wie, czy dziecko miało dodatkowo zapięte samochodowe pasy bezpieczeństwa. - To był szok - mówi. - Gdy wyjmowaliśmy małą, była nieprzytomna, dla mnie to był wstrząs, długo będę widział jej twarzyczkę. I dodaje: - Nie wiem, skąd ludzie biorą takie rewelacje i piszą, że dziecko nie było zabezpieczone, zdarzyła się ogromna tragedia.

- W tym miejscu trzeba przypomnieć, jak ważne jest to, żeby dziecko w samochodzie przewozić odpowiednio w fotelikach - mówi rzecznik słupskiej policji. - Wiem, że wielu maluchów nie lubi być zapiętych, ale to dorosły decyduje o ich bezpieczeń-stwie. Przypominam także o sprawdzeniu certyfikatów fotelików.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza