Z naszą redakcją od wielu dni kontaktują się mieszkańcy Słupska, którzy zastanawiają się, dlaczego nie pojawiły się u nich osoby dokonujące spisu powszechnego.
- Do tej pory nikt do mnie nie przyszedł. Jestem emerytką i przez ostatnie tygodnie siedziałam głównie w domu. Zdziwiło mnie to, że zostałam pominięta. Zresztą nie tylko ja, bo także wielu moich znajomych również nie zostało spisanych - mówi pani Halina, mieszkanka ulicy Wiśniowej w Słupsku.
Nasza czytelniczka obawia się, że mogło jej nie być w chwili, gdy do jej domu pukali rachmistrzowie i przez to może ponieść konsekwencje finansowe.
- Wiem, że spis powszechny jest obowiązkowy i nie można nie wpuścić rachmistrza do mieszkania - dodaje kobieta. - Może okazać się, że ktoś próbował się ze mną skontaktować, a mnie nie było. Nie chciałabym zapłacić za to jakiejś kary. Zresztą wydaje mi się, że pracownicy dokonujący spisu powinni zostawiać w takiej sytuacji jakiś kontakt do siebie.
Także pan Andrzej Kowalski ze Słupska twierdzi, że pominięto go w spisie.
- Nie zdążyłem wziąć udziału w spisie drogą internetową. Czekałem, aż ktoś do mnie przyjdzie. Do tej pory jednak nikogo nie było. Na czym więc polega spis powszechny? - pyta czytelnik.
- Zawsze wydawało mi się, że spis powszechny polega na tym, by zebrać wszystkie najważniejsze informacje o obywatelach. Zresztą podczas ostatniego wpisu, który miał miejsce kilka lat temu, był u mnie rachmistrz.
Zapytaliśmy więc pracowników Gminnego Biura Spisowego w Słupsku, czy nasi czytelnicy muszą obawiać się konsekwencji.
- Spis powszechny ludności został zakończony 30 czerwca. Spis objął 20 procent mieszkań w całym kraju, które zostały wytypowane na drodze losowania - mówi jedna z pracownic biura. - Najpierw odbył się spis reprezentacyjny, a potem spis pełny obejmujący szczegółowe pytania. Czytelnicy nie powinni więc przejmować się tym, że nikt nie odwiedził ich w domach. Informacje o 80 procentach mieszkańców kraju zostały pobrane z zasobów administracji państwowej lub samorządowej.
Według pracownicy biura, rachmistrzowie, którzy nie zastali mieszkańców w domach, zostawiali w skrzynkach na listy kontakty do siebie.
- Próbowali się oni kontaktować wielokrotnie, więc z pewnością rozmawiali z osobami, które zostały wytypowane - dodaje pracownica Gminnego Biura Spisowego w Słupsku. - Kar powinny obawiać się osoby, które po prostu odmówiły im podania wymaganych informacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?