Spółka MZK przywróciła kierowcę do pracy

Niedawno opisywaliśmy historię pana Lucjana, kierowcy z MZK w Słupsku, który został zwolniony przez prezes tej miejskiej spółki, gdy już zaczął odzyskiwać zdrowie, bo z powodu leczenia zbyt często korzystał ze zwolnień lekarskich. Ta decyzja zbulwersowała Stanisława Taube, wiceszefa Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej Rzeczpospolitej Polskiej, który w rozmowie z „Głosem” stwierdził, że postępowanie prezes Anny Szurek jest niemoralne, bo gdy ona sama chorowała, to nikt jej nie przeszkadzał.

Czytaj także: Złamał nogę i okazał się niepotrzebny. Kierowce zwolnili z MZK

Jak się dowiedzieliśmy, kilka dni później - po rozmowach z prezydentką Słupska - prezes Szurek wycofała wypowiedzenie w stosunku do pana Lucjana, choć po terapii ma trzecią grupę inwalidzką. Wpływ na to mogły mieć także działania jego wpływowych dzieci - byłego radnego miejskiego intensywnie współpracującego z ratuszem oraz prezeski słupskiego PKS-u.W każdym razie decyzję pani prezes potwierdził nam także pan Lucjan.

Czytaj także: Komentarz ws. zwolnień w MZK [komentuje Zbigniew Marecki]

Tymczasem w miniony piątek w „Głosie Słupska” w tekście pt. „Złamał nogę i okazał się niepotrzebny. Kierowcę zwolnili z MZK” opisaliśmy historię Krzysztofa G., kierowcy związanego z MZK od blisko 32 lat. On także został zwolniony po złamaniu nogi, którego doznał na terenie bazy MZK. Po interwencji związkowców został przywrócony do pracy, ale na gorszych warunkach niż przed wypadkiem. Kierowca twierdzi, że został potraktowany jak zepsuta maszyna, choć swoje życie zawodowe poświęcił MZK i wielokrotnie zrywał się w nocy z łóżka, gdy trzeba było zastąpić kolegę, który nie przyszedł na zmianę. Liczy, że prezes MZK to doceni.

Oglądaj także: Nowe autobusy MZK Słupsk - wideo archiwum