Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór o działkę w Przewłoce. Gruntowe przepychanki w gminie Ustka

Aleksander Radomski
Spór o działkę w Przewłoce
Spór o działkę w Przewłoce maps.google.com
Ponadhektarowa działka kupiona na kredyt i... kłopot. Prywatny inwestor chciał dzielić swoją nieruchomość na mniejsze części i się budować, ale nie może. Blokuje go gmina Ustka.

Bartłomiej Markiewicz hektarową działkę w Przewłoce kupił na kredyt. Najpierw czekał na uchwalenie planu miejscowego. Empezet miał być w dwa lata, wyszło sześć. Teraz, kiedy chce dzielić swoją nieruchomość na mniejsze części, okazuje się, że nie może. Wszystko przez projekt uchwały wymyślony przez urzędników z gminy Ustka, a przegłosowany przez radnych. Jego nieruchomość ma być łączona z sąsiednimi - gminną i tą należącą do miejscowego biznesmena - Bernarda Lipczyńskiego.

- I wbrew mojej woli - mówi Bartłomiej Markiewicz, który w ziemię w Przewłoce zainwestował ponad 300 tysięcy złotych. - Urząd wie, że się nie zgadzam. Wysłałem im pismo, powiedziałem to też wyraźnie na spotkaniu, gdzie dowiedziałem się, że w całej sprawie chodzi o to, aby gmina wywiązała się z ugody zawartej z moim sąsiadem, panem Bernardem Lipczyńskim. Gmina musi zamienić się z nim na działki. Nie zgodziłem się, bo musiałbym pokryć część kosztów notarialnych. Poza tym te działki to równe prostokąty, a scalenie robi się, kiedy nieruchomości są rozdrobnione lub niekorzystnie ukształtowane.

Urzędnicy z gminy Ustka postawili jednak na swoim.

Scalenie i późniejszy podział jest możliwy mimo sprzeciwu Markiewicza. Taką furtkę otwiera prawo.

- Jednak najpierw gmina zrezygnowała z podziału własnej nieruchomości sąsiadującej z moją. Zablokował mi tym samym dostęp do drogi publicznej. Później przygotowano uchwałę, którą przegłosowano na ostatniej sesji, o czym dowiedziałem się przypadkiem. W jej uzasadnieniu napisano, że dokonanie zamiany działek w trybie innym niż scalanie powodowałoby konieczność zapłaty podatku VAT - cytuje Markiewicz. - Sąsiad w ten sposób nie zapłaci około 150 tys. zł podatku. Dla mnie to nadużycie. Dlaczego ktoś ma nie płacić VAT - czyimś kosztem.

Bernard Lipczyński przyznaje, że przy scaleniu faktycznie podatku nie zapłaci, tak samo zresztą jak Markiewicz, ale to gmina musi zrealizować ugodę sądową obligującą ją do zamiany własności. W ręku ma pismo z Sądu Rejonowego w Słupsku.

- Podatek to kwestia wtórna - zapewnia natomiast Anna Sobczuk-Jodłowska, wójt gminy Ustka. - Nie jest to jedyna przyczyna podjęcia takiej decyzji. Musimy zrealizować ugodę. Miałam kilka możliwości i wybrałam tę najbardziej korzystną dla gminy i najmniej dotkliwą dla pozostałych osób. Również najbardziej liberalną. Demokracja polega przecież na tym, że decyduje większość.

Dodajmy, że większość ma gmina.

To urząd jest posiadaczem ponad 50 proc. łączonego terenu, dzięki temu może decydować za pozostałe strony.

Sprzeciw nic tu nie da, a scalenie ma uruchomić inwestycyjnie kilkunastohektarowe tereny, a skorzystać na tym ma również Markiewicz.

- Który, jak się teraz okazuje działkę, kupił na handel, a nie po to, aby inwestować w gminie - podsumowuje pani wójt i dodaje, że ma do tego oczywiście prawo.

Kim dla pani wójt jest inwestor? Mówi, że to ktoś, kto ponosi nakłady i przynosi korzyści gminie. Dla Anny Sobczuk-Jodłowskiej nie jest nim Markiewicz.

Tymczasem właśnie takim inwestorom jak on gmina Ustka sprzedaje swoje działki.

- O jakich korzyściach my mówimy - dziwi się Markiewicz. - Przecież ja nawet nie wiem, kiedy gmina uzbroi te tereny, co musi zrobić i za to zapłacić. To może być dopiero za 5-10 lat. W tym czasie ja wciąż będę spłacał odsetki od kredytu, rocznie nawet 15 tys. zł. Za te pieniądze teren uzbroić mógłbym sam. Jakoś nikt nie przejmuje się, że ma hipotekę w wysokości 314 tysięcy zł, a po scaleniu będzie to inna nieruchomość z nowym numerem księgi wieczystej. Co zrobię, jeśli bank wypowie mi wówczas kredyt. Kto za to zapłaci? Gmina? - pyta Bartłomiej Markiewicz i dodaje, że zamierzał się tam budować.

W urzędzie przyznają, że o kredycie nie wiedzieli. To dziwne, bo w księgach wieczystych hipoteka jest wpisana, a przygotowując uchwałę, trzeba było to sprawdzić.

Zdaniem Anny Sobczyk--Jodłowskiej proponowane scalenie kredytowi nie przeszkadza. Mówi, że proponowała, iż sama wystąpi do banku z pismem, aby ustalić czy inwestorowi w zwiazku z uchwałą coś zagraża, ale ten odmówił.

- Jeszcze by tego brakowało - kwituje Markiewicz i w zamian złożył zażalenie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza