Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spór pracowników słupskiego PKS-u

Zbigniew Marecki
Autorzy listu, z obawy przed pracodawcą zastrzegający sobie anonimowość, twierdzą, że spór, o którym mowa, trwa nieprzerwanie od stycznia br.
Autorzy listu, z obawy przed pracodawcą zastrzegający sobie anonimowość, twierdzą, że spór, o którym mowa, trwa nieprzerwanie od stycznia br. Zdjęcie poglądowe
- O zakończeniu sporu nie ma mowy - napisali w liście do naszej redakcji pracownicy słupskiego PKS-u po artykule " Spór o nagrody w PKS-ie zakończony ugodą i wypłatą z 1 lipca br.

Autorzy listu, z obawy przed pracodawcą zastrzegający sobie anonimowość, twierdzą, że spór, o którym mowa, trwa nieprzerwanie od stycznia br. Ugodę podpisało zaledwie sześć na około 36 osób. Według autorów listu pracownicy PKS-u nie zobaczyliby złotówki, gdyby do zarządu firmy nie dotarła informacja o ukazaniu się artykułu w prasie.

Sugerują, że z tego względu spółka - chcąc mieć broń w ręku - wyznaczyła osoby, które na kilka dni przed ukazaniem się artykułu zaczęły namawiać pracowników do wycofania pozwów i podpisania ugody obiecując im szybkie wypłaty. Piszą, że jeszcze w czerwcu prezes zarządu wraz z główną księgową wysyłali pracowników do sądu, tłumacząc swoją postawę brakiem funduszy na takie cele.

Autorzy listu piszą, że od stycznia stwierdzenie to padało wielokrotnie z ust zarządu w kierunku pracowników. Według nich na szczególną uwagę zasługuje fakt, iż jeszcze w 2013 roku PKS Słupsk posiadał tzw. rezerwę finansową, przeznaczoną właśnie na wypłatę nagród jubileuszowych oraz odpraw emerytalno-rentowych, którą to pod koniec ubiegłego roku związki zawodowe - jak czytamy w liście - "reprezentując" (cudzysłów użyty przez autorów) interesy pracowników pozwoliły przeznaczyć na ratowanie spółki.

Dzięki temu posunięciu rok 2013 zakończył się dla spółki z plusem, "pan prezes wziął za to premię w wysokości ok. 10-krotności średniej pensji pracowniczej w firmie, a pracownicy tym samym zostali oszukani wprowadzonymi zmianami w układzie zbiorowym".

W rezultacie - dodają autorzy listu - nie ma nowego układu zbiorowego, jak zostało napisane w artykule z 1 lipca, ale jest stary ze zmianami.

Ich zdaniem cały ten bałagan nie ujrzałby światła dziennego, gdyby w odpowiednim czasie wypowiedziano pracownikom warunki umowy dotyczące płacy. Oceniają to jako brak znajomości przepisów prawa pracy przez pracodawcę.

I piszą:

Mdłe tłumaczenie prezesa, że zwlekał z wypłatą należnych świadczeń pracownikom, chcąc rozstrzygnąć wątpliwości prawne, jest niedorzeczne, ponieważ już w kwietniu wpływały do zarządu sądowe nakazy zapłaty i opinie prawne Okrę­gowej Inspekcji Pracy z Gdańska oraz radcy prawnego, które zgodnie mówią o zasadności wypłacenia nagród jubileuszowych.

Pracownicy mają duży żal do zarządu o to, że - ich zdaniem - nie chciał dojść do porozumienia dobrowolnie i kierował ich na drogę sądową, nie licząc się z faktem, iż narazi spółkę na dodatkowe koszty sądowe, odsetki oraz wynagrodzenie pełnomocnika. Zdaniem autorów listu brak dobrej woli ze strony zarządu jest postępowaniem uwłaczającym godności pracujących w spółce ludzi.
Poprosiliśmy o ustosunkowie się do podnoszonych w liście kwestii zarząd słupskiego PKS-u. W odpowiedzi Marek Zagalewski, rzecznik prasowy spółki, wyjaśnił:

"Zarząd PKS nie prowadzi sporu z osobami, którym należą się nagrody jubileuszowe. Wszystkim zaproponował ugody, na mocy których już przelał pieniądze pracownikom, którzy wybrali takie rozwiązanie; jeśli ktoś woli zachować drogę sądową, to obecnie jest to już tylko wybór tej osoby, nie zaś opór zarządu w wypłacaniu nagród".

Według rzecznika nie jest prawdą, że pracownicy "nie zobaczyliby złotówki", gdyby nie perspektywa publikacji o sprawie, bo pierwszą ugodę z pracownikiem zarząd zawarł już podczas pierwszej rozprawy sądowej 11 czerwca, a więc grubo przed powzięciem wiadomości o przygotowywanym artykule prasowym.

"Zarząd firmy nie namawiał też nikogo do ugody, lecz poinformował wszystkich zainteresowanych o takiej propozycji" - dodaje rzecznik. "Wcześniej, tj. do pierwszej rozprawy sądowej, nie z braku dobrej woli, ale wobec podpisania ze związkami zmienionego układu zbiorowego likwidującego nagrody jubileuszowe i rejestracji go przez inspekcję pracy, a także w obliczu pojawienia się sprzecznych opinii prawnych, kierownictwo firmy uznało sąd za najwłaściwszą instytucję służącą rozstrzygnięciu, jak należy postąpić. I już w toku pierwszego procesu nastąpiła pierwsza ugoda".

Rzecznik twierdzi też, że nie jest prawdą, iż prezes "wziął premię w wysokości ok. 10-krotności średniej pensji pracowniczej w firmie". Nagrodę przyznaną przez akcjonariuszy w wysokości ok. 7000 zł netto prezes przeznaczył dla załogi, która skorzystała z biletów na koncert w Dolinie Charlotty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza