Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Spotkanie z Hansem. Tropi po śladach, ściga przestępców - pies wyszkolony do pracy w policji

Redakcja
Wyglądałem jak Teletubiś, ale Hans wcale nie miał ochoty na zabawę. Przeciwnie. Wskoczył mi na plecy. Zacisnął kły na mojej kurtce. I nie puszczał, chociaż miotałem się jak szalony.

Hans - pies rasy owczarek belgijski malinois, krótkowłosy, wyszkolony do działań prewencyjnych. Specjalność - pościgi za uciekającymi przestępcami, tropienie po śladach.

Wytresowany w Zakładzie Kryminologii Policyjnej w Sułkowicach, w trzymiesięcznym indywidualnym toku szkolenia. W Komendzie Miejskiej Policji w Słupsku pracuje od lutego.

Dopada ofiarę w locie

- W całej pomorskiej policji to pierwszy pies tej rasy. Charakteryzuje się dużą dynamiką, chęcią pracy. Podczas ćwiczeń niełatwo go zmęczyć aż tak, aby mógł rozładować swoją wrodzoną energię - mówi policjant Paweł, opiekun, przewodnik, a także przyjaciel Hansa. Do tego pies jest bardzo szybki i wyjątkowo skoczny. Potrafi skoczyć naprawdę wysoko. Jednym susem dostanie się na przykład na dach samochodu.

Praktycznie każdy jego atak, to atak z wyskoku. Nie wyhamowuje przed celem, tylko z rozbiegu dopada ofiarę w locie, zaciskając zęby. Kiedy już złapie, nie puści, dopóki nie odciągnie go opiekun.

Podczas służby psy chodzą oczywiście w kagańcach, co wcale nie zmniejsza ich skuteczności. Przekonał się o tym ubiegłego lata jeden z uczestników bójki przed lokalem w Rowach.

- Chciał uciec przed nami do lasu - opowiada funkcjonariusz - Pies ruszył za nim. Po chwili w mroku nocy słychać było odgłos szamotaniny w zaroślach i uderzeń kagańca, a uciekinier prosił nas o pomoc.

Podczas służby w Słupsku owczarek belgijski wykorzystywany jest do działań prewencyjnych, patrolowo-tropiących. Jego specjalność to pościgi, zatrzymywanie osób, a także tropienie po śladach węchowych np. zaginionych lub sprawców przestępstw.

W Łupawie wprost sprzed okradzionego sklepu doprowadził funkcjonariuszy do domu włamywacza i wskazał miejsce, w którym ten ukrył łup.

Na własnej skórze

O skuteczności Hansa mogę przekonać się osobiście. Po przejściu obowiązkowego szkolenia dostaję strój pozoranta, abym na własnej skórze mógł się przekonać, jak czuje się człowiek, którego Hans dopadnie. No, może nie tak do końca na własnej skórze, bo na szczęście przed zębami owczarka chroni mnie gruba warstwa materiału ochronnego.

Stojąc na środku pola, ubrany w kostium, przypominam - jak to ujmuje towarzyszący mi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji - wielkiego czarnego Teletubisia.

Pies jednak wcale nie wygląda na gotowego na zabawę. Nie oglądał Teletubisi, czy co? Policjant daje mi znak - mam uciekać ile siłw nogach. - Stój! Policja! Zatrzymaj się, bo użyję psa! Odwracam głowę. A tu już Hans z prędkością błyskawicy biegnie w moją stronę. Nie zwalniając nawet trochę, wskakuje mi na plecy, zaciskając zęby na ochronnej kurtce. I ani myśli puścić.

Miotam się na wszystkie strony jak dziki koń, który próbuje zrzucić z siebie niechcianego jeźdźca, ale na psie nie robi to żadnego wrażenia.

Od czasu do czasu tylko poprawia uścisk i cierpliwie czeka, aż podejdzie jego opiekun. Takie próby powtarzamy kilkakrotnie. Za każdym razem Hans tak samo poważnie i profesjonalnie podchodzi do swojego zajęcia.

Pościg, schwytanie, pochwała, a potem odprowadzenie zatrzymanego z policjantem do radiowozu. I to niemal dosłownie - bo kiedy z jednej strony policjant prowadzi pozoranta/ przestępcę za rękę, pies, wyprostowany, idąc na tylnych łapach, zębami trzyma go za drugą.

Zgrani partnerzy

W KMP Słupsk każdy z przewodników ma pod opieką jednego lub dwa psy. Poza Hansem pracują tu jeszcze terrier, nowofunland i owczarki niemieckie. Psy pracują tylko i wyłącznie ze swoimi przewodnikami. To zespół.

Przewodnicy, którzy też muszą przejść specjalne przeszkolenie, od początku są z psem na kursie i razem z nim muszą podejść do kilkudniowego egzaminu. Przewodnik zdaje teorię - musi znać np. zasady użycia psa jako środka przymusu bezpośredniego, bo traktowany jest on tak samo jak broń.

Praktyczna część egzaminu należy do psa - musi m.in. pokonać tor przeszkód, czyli tunele, pochylnie, ściany, a także wspiąć się na 10 metrowe "bocianie gniazdo". Egzamin obejmuje także tropienie śladów - materiałów wybuchowych i narkotyków.

- Tak przy okazji, opowieści, że psy wyszkolone do szukania narkotyków są tymi właśnie narkotykami odurzane, należy włożyć między bajki - to totalna bzdura - mówi Paweł, opiekun Hansa. - Na tej samej zasadzie można by mówić, że psy tropiące materiały wybuchowe łykają trotyl i zagryzają go dynamitem. Szkoląc psy do wyszukiwania konkretnych rzeczy, wykorzystuje się po prostu ich naturalne instynkty.

Psi łeb na mundurze

Policyjny pies zdaje także sprawdzian z obrony przewodnika przed zagrożeniem, np. napaścią bandytów. Przeszkolonego przewodnika psa policyjnego wyróżnia charakterystyczna naszywka na mundurze - głowa owczarka, a nad nią symbol K-9.

To międzynarodowe oznaczenie wszystkich służb, które w swojej pracy korzystają z pomocy psów.

Policjant Paweł z psami pracuje już 11 lat. W słupskiej KMP oprócz Hansa pod jego opieką jest jeszcze suka Kama, wyszkolona do odnajdywania materiałów wybuchowych.

- Nie da się ukryć, że przy ciągłym kontakcie nawiązuje się między nami specyficzna więź - mówi przewodnik. - Takiego psa nie da się, nie można traktować jako narzędzia pracy. To partner, funkcjonariusz, tylko że na czterech łapach i z merdającym ogonem. I do tego, jak to pies - wierny przyjaciel.

Trudno nie nawiązać więzi z psem, skoro pracuje się z nim codziennie przez osiem godzin, a przebywa w jego towarzystwie w sumie ponad pół dnia.

Poza pracą jest jeszcze czas karmienia, sprzątania boksu czy zwykłej zabawy - bo to wszystko też należy do obowiązków opiekuna. Przewodnicy pamiętają o swoich podopiecznych także poza służbą, odwiedzając psy w dni wolne od pracy. Regularnie chodzą też do weterynarza.

- Do tej roboty, jak do każdej innej, trzeba mieć odpowiednie predyspozycje - mówi Paweł. - Trzeba po prostu lubić, a nawet kochać zwierzęta. Ale także dobrze je znać - ich odruchy, zachowania, zwyczaje. W policji psy pracują przeciętnie dziewięć lat.

Po odejściu ze służby najczęściej trafiają do domów swoich dotychczasowych opiekunów. - To niemal naturalne. Przewodnicy, którzy pracowali z tymi psami przez lata, znają się przecież na nich najlepiej - mówi Paweł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza