W ubiegłym roku wystawił on do walki o fotel prezydenta Słupska Roberta Strąka, posła LPR.
- Głupi błąd. Odwołamy się od tego, ale jak trzeba będzie, to zapłacimy - mówi Strąk.
Słupska Delegatura KBW dopatrzyła się, że OPP przyjęło 28 tys. zł już po zakończeniu wyborów. Zgodnie z prawem te pieniądze komitet musi teraz zapłacić Skarbowi Państwa.
Dorota Skrzyńska, główny specjalista w delegaturze KBW w Słupsku, informuje, że na 260 sprawozdań złożonych do KBW, po terminie wpłynęło aż 201. Do prokuratury wysłano 58 zawiadomień.
- Pełnomocnicy finansowi nie znają prawa - mówi Skrzyńska. Najczęstsze uchybienia to: przyjmowanie wpłat gotówkowych, brak zastrzeżeń w umowie rachunku bankowego co do terminu wpłat, czy pozyskiwanie środków w dniu wyborów.
Komitetom zdarzało się także wpisywać wydatki niezwiązane z wyborami, jak np. zakup żarówek, a nawet prowadzić kampanię bez rachunku bankowego. Ciekawe są też koszty kampanii prowadzonej w regionie.
OPP wydało na ten cel 31 tys. zł (nie wprowadziło żadnego radnego do RM, Strąk przegrał), Słupskie Porozumienie Samorządowe - 23 tys. zł (do rady weszła jedna osoba), z kolei Porozumienie Samorządowe, które wystawiło Jana Olecha na burmistrza Ustki (wygrał wybory), wydało na kampanię 38 tys. zł (ma pięciu radnych).
Rekordzistą jest KWW Macieja Kobylińskiego. Na promocję kandydata jego komitet wydał 90 tys. zł. Opłacił o się. Kobyliński jest prezydentem i ma w radzie trzech radnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?