Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa o logo PGK. Mowy końcowe

Redakcja
Andrzej G. przyznał, że wierzy w sprawiedliwą ocenę materiału dowodowego w jego sprawie karnej. Jego obrońca wniósł o uniewinnienie
Andrzej G. przyznał, że wierzy w sprawiedliwą ocenę materiału dowodowego w jego sprawie karnej. Jego obrońca wniósł o uniewinnienie Krzysztof Piotrkowski
W procesie wygłoszono mowy końcowe. Mówił też Andrzej G. Teraz czekamy na wyrok.

Czterdziestu grzywien po 30 złotych każda, w sumie 1200 złotych. Takiej kary dla Andrzeja G., byłego prezesa Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej w Słupsku, zażądała wczoraj słupska prokuratura.

Przypomnijmy, że według aktu oskarżenia Andrzej G., choć nie był do tego uprawniony, złożył w 2012 roku w Urzędzie Patentowym RP wniosek o rejestrację logo PGK. Wskazał, że jest jego twórcą.

Tymczasem cztery lata wcześniej, za czasów, kiedy kierował przedsiębiorstwem, to spółka zleciła opracowanie wzoru wydawnictwu ze Słupska. Fakturę z listopada 2008 roku, wystawioną przez wykonawcę, zatwierdził zresztą sam G. Kiedy w październiku 2014 roku już jako były pracownik firmy zażądał od PGK zaprzestania używania logo lub 300 tys. zł, PGK powiadomiło prokuraturę.

Wczoraj strony wygłosiły mowy końcowe. Jak przyznała mecenas Ewa Feder, reprezentująca PGK, to niewątpliwie Andrzej G. nadzorował prace nad logo. – Ale prawo twórcy, o które się ubiegał, nie przysługuje jemu, tylko PGK. Co więcej to spółka poniosła koszty opracowania znaku.

Obrońca oskarżonego mec. Kazimierz Pawelec zaznaczał, że były prezes do urzędu nie występował sam, ale za pośrednictwem rzecznika patentowego, któremu zlecił przeprowadzenie postępowania.

– Czy można mieć pretensje do osoby, która zleciła zadanie, że fachowy podmiot będzie realizował je w sposób naruszający przepisy – pytał mecenas Pawelec.

– Moim skromnym zdaniem ta sprawa w ogóle nie powinna zaleźć się w sądzie karnym. Nastąpiła tu rozgrywka między kierownictwem PGK a były prezesem – podsumował i wniósł o uniewinnienie.

– Przez rok procesu stworzono mi w mieście i w mediach czarny PR – mówił Andrzej G. – Cierpieli z tego powodu moi najbliżsi. „Głos Pomorza”, „gp24”, „Radio Gdańsk”, „Radio Koszalin” i inne lokalne media przez swoje działania zniszczyli i oczernili moją osobę. Konsekwencją jest między innymi fakt, że nie mogę znaleźć pracy mimo doświadczenia, wykształcenia i umiejętności, co udowodniłem swoim dorobkiem. Wierzę w bezstronność i sprawiedliwą ocenę materiału dowodowego.

Wyrok ma zapaść 24 października.

Zobacz także:Były prezes PGK domaga się 600 tys. zł

Przeczytaj także:

gp24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza