Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawca śmiertelnego wypadku w Grabnie aresztowany na miesiąc

Bogumiła Rzeczkowska
Sprawca śmiertelnego wypadku w słupskim sądzie.
Sprawca śmiertelnego wypadku w słupskim sądzie. Fot. Kamil Nagórek
Dzisiaj słupski Sąd Rejonowy aresztował 53-letniego Franciszka Sz. z Grabna, który w niedzielę wieczorem po pijanemu potrącił samochodem 74-letniego rowerzystę.

Tragedia na drodze w Grabnie wydarzyła się w niedzielę około godziny 19.30. Wówczas 74-letni Waldemar D. jechał rowerem z Grabna w kierunku Ustki. Jak wstępnie ustaliła policja, rowerzysta poruszał się prawidłowo poboczem dla rowerzystów i pieszych. Miał sprawny rower, na drodze był dobrze widziany. W tym samym czasie do Ustki, także z Grabna, jechał 53-letni Franciszek Sz. Mężczyzna siadł za kierownicą audi A4, mimo że był pijany; później okazało się, ze miał w organizmie 1,8 promila alkoholu. Samochód potrącił rowerzystę i wpadł do rowu.

Dzisiaj przed południem Franciszek Sz. był przesłuchiwany w słupskiej Prokuraturze Rejonowej, która zwróciła się do sądu z wnioskiem o trzymiesięczne tymczasowe aresztowanie kierowcy audi A4.

- Nie zachował ostrożności i najechał rowerzystę. W wyniku odniesionych obrażeń pokrzywdzony zmarł w szpitalu - mówi Dariusz Iwanowicz, słupski prokurator rejonowy. - Zarzuciliśmy podejrzanemu spowodowanie śmiertelnego wypadku drogowego w stanie nietrzeźwości oraz dodatkowo jazdę po pijanemu. Podejrzany przyznał się do zarzutu.

Na posiedzeniu aresztowym obrońca Krystian Kasperski chciał dla Franciszka Sz. dozoru policji, zakazu opuszczania kraju oraz 10 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Jednak sędzia Marcin Machnik uznał, że podejrzany trafi do aresztu, ale na razie wystarczy miesiąc.

- Sąd uzasadnił to tym, że ten okres jest niezbędny, ale jednocześnie wystarczający do prawidłowego prowadzenia i zakończenia postępowania - mówi sędzia Krzysztof Ciemnoczołowski, prezes słupskiego Sądu Rejonowego. - Za czyn ten grozi wysoka kara, bo do dwunastu lat więzienia, a ze strony podejrzanego istnieje obawa matactwa. Tym bardziej, że zaraz po zdarzeniu były problemy z ustaleniem, kto kierował samochodem, bo podejrzany jechał z pasażerem. Franciszek Sz. w końcu przyznał się, ale powiedział, że ani nie widział, ani nie poczuł, że kogoś potrącił.

Prezes dodaje, że krótki czas tymczasowego aresztowania nie oznacza, że podejrzany od razu wyjdzie na wolność.
- Jeśli postępowanie potrwa dłużej, prokuratura złoży wniosek o przedłużenie aresztowania. Jeśli się zakończy - areszt może przedłużyć sąd już po wniesieniu aktu oskarżenia - wyjaśnia prezes sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza