Pan Janusz ze Słupska swoim volvo jeździł już 17 lat, gdy postanowił go sprzedać. Najpierw chciał go po prostu sprzedać. Dlatego przez parę miesięcy jeździł po mieście z kartką na szybie auta z informacją, że chętny może kupić jego samochód już za tysiąc złotych. Żaden kupiec jednak nie odpowiedział na jego ogłoszenie. Dlatego pan Jan postanowił, że odda go do firmy zajmującej się rozbiórką wyeksploatowanych pojazdów. Wtedy jednak na jego drodze pojawił pan Jacek, zawodowy handlarz samochodami.
- Panie, recykling jest nieopłacalny. Mam kupca, który da panu za taki samochód 1500 złotych - obiecywał mężczyzna.
I pan Janusz skusił się na takie rozwiązanie. Bez problemu podpisał umowę podsuniętą przez pana Jacka i nawet nie wnikał, kim jest nowy nabywca jego volvo.
- Te 1500 złotych bardzo mi się przydało. Byłem zadowolony. Poza tym miałem umowę, więc jej kopię wysłałem do ubezpieczyciela, u którego miałem wykupiona polisę OC. Sądziłem, że w ten sposób ostatecznie rozstałem się ze starym samochodem. Niestety, myliłem się - opowiada pan Janusz.
Trzy tygodnie później firma ubezpieczeniowa poinformowała go, że osoba, której dane osobowe znajdowały się na umowie sprzedaży samochodu w rubryce nabywca, nie istnieje.
- To oznacza, że umowa sprzedaży jest nieważna. Jest pan nadal właścicielem tego samochodu. Ponieważ właśnie kończy się pana polisa OC, proszę o jej przedłużenie na kolejny rok - poinformowała go miła pracownica firmy ubezpieczeniowej.
Pan Janusz był zszokowany takim obrotem sprawy, bo handlarz, który kupił od niego samochód, nie był mu bliżej znany, a nazwisko nabywcy widniejącego na umowie sprzedaży nic mu nie mówiło.
W czasie rozmów z przedstawicielami kilku dużych firm ubezpieczeniowych dowiedzieliśmy się, że firma ubezpieczająca volvo pana Janusza zachowała się właściwie.
- Tan pan może mieć pretensje tylko do siebie, bo jak się sporządza umowę kupna-sprzedaży, to trzeba dane spisywać z dowodu osobistego i zawierać umowę w obecności kupującego - mówi przedstawiciel jednej z firm ubezpieczających.
Co w tej sytuacji pan Janusz może zrobić?
- Gdy umowa kupna - sprzedaży trafia do nas, to wyrejestrowujemy samochód i informujemy o tym ubezpieczyciela. Prawdziwości danych na umowie nie sprawdzamy, bo to nie jest nasze zadanie. Robi to dopiero ubezpieczyciel. Jeśli on zaneguje umowę kupna-sprzedaży, to sprzedającemu pozostaje wystąpienie do sądu przeciw ubezpieczycielowi, bo innej drogi wyjścia z problemu nie widzę - mówi Andrzej Pietroń, dyrektor Wydziału Komunikacji w Urzędzie Miejskim w Słupsku.
- Do tej pory sygnałów o tego rodzaju sytuacji nie mieliśmy. Tu niewątpliwie mamy do czynienia z oszustwem. Oszukany powinien się do nas zgłosić i przedstawić swoją sprawę - mówi Wojciech Bugiel z biura prasowego słupskiej policji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?