Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedana dawna duma miasta

Marcin Prusak [email protected] tel. 059 848 81 28
- Sprzedaż stoczni oznacza, że zagrożone są miejsca pracy - uważa Jerzy Borzyszkowski, ostatni szef Solidarności Stoczni Ustka.
- Sprzedaż stoczni oznacza, że zagrożone są miejsca pracy - uważa Jerzy Borzyszkowski, ostatni szef Solidarności Stoczni Ustka. Fot. Sławek Żabicki
Ostatnia część Stoczni Ustka została sprzedana. Całość znajduje się teraz w rękach Jerzego Malka, najbogatszego mieszkańca Ustki. Byli stoczniowcy obawiają się, że nowy właściciel zlikwiduje wszystkie istniejące tam miejsca pracy.

Wartość terenów stoczniowych po wschodniej stronie Ustki komornik oszacował na 7,3 mln złotych. Do przetargu zgłosiły się tylko dwie firmy należące do Jerzego Malka. Jedna z nich, Euro-Industry, ostatecznie kupiła stocznię za cenę wywoławczą
- 5, 477 mln złotych. Ta sama firma kupiła w grudniu 2005 r. stoczniowy biurowiec, hale produkcyjne i magazynowe oraz grunt o powierzchni ponad 12 hektarów po zachodniej stronie Ustki za 4,775 mln zł. Miesiąc wcześniej pierwszą część gruntów należących do usteckiej stoczni komornik sprzedał za 369 tysięcy złotych. Ich nabywcą również była firma Euro-Industry. - Dla mnie to ewidentny pogrzeb Stoczni Ustka i osobista tragedia - żali się Jerzy Borzyszkowski, ostatni szef Solidarności w Stoczni Ustka.
- Obawiam się, że nowy właściciel wygoni z terenów stoczniowych wszystkie istniejące tam firmy i zlikwiduje urządzenia portowe. To by oznaczało koniec tradycji stoczniowych w Ustce.
Podobne obawy mają także inny byli stoczniowcy.

Więcej w magazynowym wydaniu "Głosu Pomorza".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza