Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprzedaż gruntu Castoramie. Były wiceprezydent i geodeta uniewinnieni

Bogumiła Rzeczkowska [email protected]
Zakończyła się sprawa sprzedaży gruntu Castoramie
Zakończyła się sprawa sprzedaży gruntu Castoramie Archiwum
Zakończyła się sprawa sprzedaży gruntu Castoramie. Byli wiceprezydent Słupska i miejski geodeta zostali prawomocnie uniewinnieni.

Wiceprezydent Słupska Ryszard Kwiatkowski (obecnie wiceburmistrz Ustki) i Jan Rudewicz, dyrektor wydziału geodezji słupskiego ratusza, po procesie w pierwszej instancji przed słupskim Sądem Rejonowym, we wrześniu ubiegłego roku zostali uniewinnieni. Pierwszy z nich odpowiadał za nadużycie uprawnień i wyrządzenie szkody majątkowej w wielkich rozmiarach. Drugi - za przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę interesu publicznego.

Prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa Bydgoszcz--Północ w akcie oskarżenia twierdziła, że obaj złamali prawo, bo w 2005 roku grunt o powierzchni prawie 2,5 hektara Castorama kupiła od miasta za 3,6 mln zł, czyli ponad 1,3 mln zł poniżej wartości. Śledczy stwierdzili to na podstawie dwóch opinii biegłych, którzy wyceniali wartość nieruchomości, a w akcie oskarżenia wzięto pod uwagę opinię i tak korzystniejszą dla oskarżonych.

Sprzedaży towarzyszyły wcześniejsze procedury geodezyjne, zmiana miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego dla terenu przy ul. Bohaterów Westerplatte w Słupsku dopiero czekająca na głosowanie rady oraz kontrowersyjne ogłoszenie o sprzedaży. W efekcie do przetargu stanęła tylko Castorama, bo mało kto wiedział, że teren będzie przeznaczony pod wielkopowierzchniowce.

Tymczasem sąd uznał opinie biegłych za niepełne, zawierające błędy i ubogi materiał porównawczy. Tezy aktu oskarżenia obalił trzeci, powołany już podczas procesu - zespół biegłych z zakresu wyceny nieruchomości, który ocenił, że miasto jeszcze na tym zarobiło około 700 tysięcy złotych. Na czwarty zespół ekspertów, o który wnioskował prokurator, sąd się nie zgodził.

Prokurator domagał się dla urzędników kar w zawieszeniu, wysokich grzywien i zakazu zajmowania kierowniczych stanowisk w samorządzie. Zapadł wyrok uniewinniający. Bydgoska prokuratura zwróciła się o pisemne uzasadnienie wyroku, ale po analizie akt nie złożyła apelacji i sędzia Krzysztof
Obst, rozstrzygający sprawę w słupskim Sądzie Rejonowym, stwierdził prawomocność wyroku.

- Zgodziliśmy się z sądem, że nie doszło do popełnienia przestępstwa - mówi Dariusz Bebyn, zastępca prokuratora rejonowego w Bydgoszczy-Północ. - Ocenialiśmy uzasadnienie sądu na prawo i lewo. Stwierdziliśmy, że nie ma szans wygranej w drugiej instancji. Bez wykazania faktu, że miasto straciło pieniądze, nie ma mowy o zarzutach niegospodarności. Można się zastanawiać, czy to porażka prokuratury, czy nie. Jednak sprawa nie została zamieciona pod dywan. Prokuratura narobiła się, sąd też. Uniewinnienie w demokratycznym państwie czasami się zdarza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza