Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

SPS Słupsk: II liga jednak nas przerosła

Rozmawiał R. Szymański
Mariusz Kuczko, był grającym trenerem
Mariusz Kuczko, był grającym trenerem Krzysztof Piotrkowski
Rozmowa z Mariuszem Kuczko, szkoleniowcem SPS Słupsk tuż po spadku zespołu z II ligi.

Szybko skończyła się przygoda SPS Słupsk w II lidze. Trwało to tylko sezon.

To nie była przygoda. To już były męczarnie. Wszyscy się męczyliśmy ze sobą, mogę powiedzieć, że fajnie iż to się już skończyło.

Co będzie dalej?

Nie wiem. Jeśli chodzi o stowarzyszenie to nie będziemy podejmować dalszych prób grania w II lidze. Po tym sezonie mamy dosyć. Nie udało się nam stworzyć takich warunków dla zawodników, aby chłopaki chętnie przychodziły na treningi i skupiali się na grze.

Zespół mimo wszystko zgrywał się.

W tych ostatnich spotkaniach graliśmy coraz lepiej. Ale w tych dwóch decydujących spotkaniach z UKS OPP Kołobrzeg (zespół ze Słupska przegrał w serii play out o utrzymanie 1:3) sami byliśmy sobie katem. Zrobiliśmy dużo błędów, szczególnie w meczu nr 3. Zabrakło nam dużo.

Jak pan będzie wspominał ten sezon.

Kojarzy mi się z ciężką pracą i brakiem radości z tego wszystkiego. Być może to ja byłem powodem, albo warunki jakie podyktowałem. Nic nie zrobiliśmy, aby było lepiej.

W trakcie sezonu odeszło dwóch podstawowych zawodników, nowi nie dochodzili bo brakowało wam pieniędzy.

Nowi nie dochodzili, bo musimy im stworzyć odpowiednie warunki. A my nic nie mogliśmy zapewnić. Dlatego że brakowało ludzi do gry, to graliśmy jak graliśmy.

Mówi pan o męczarniach, o co chodzi?

Być może wynikało to z tego, że wymagałem zbyt dużo od poszczególnych zawodników. Być może to kiedyś im się przyda. Może będzie pożyteczne gdy zagrają w innych zespołach.

Intensywność tej ligi na wasze amatorskie warunki, była zabójcza.

Może tak. Zawodnik, aby lepiej trenować musi mieć motywację. A my nie potrafiliśmy im niczego zaoferować, aby mieli większą chęć do grania. I tak przez osiem miesięcy w roku. To ciężki kawałek chleba i ciężka praca. Fajnie, że ci co wytrzymali do końca sezonu schodzili z boiska z podniesioną głową.

Wystawicie jesienią zespół do trzeciej ligi?

Na razie jej nie ma.Może zawodnicy zagrają gdzieś w okolicach Słupska, gdzie powstaną może kluby trzecioligowe. Nie wiem na jakich warunkach, bo to na pewno nie ze mną. Gdzieś grać będą. Ta praca, która teraz wykonali przyda im się.

To co będzie ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Siatkówki?

Mówmy otwarcie stowarzyszenia nie będzie. Albo inaczej, może grać dalej w II lidze, tylko potrzeba 150 tysięcy złotych. To jest minimalna kwota. My awans zrobiliśmy z rozpędu myśląc, że może uda się przyciągnąć kogoś. Ale nie grzeszyliśmy operatywnością, nie udało nam się ściągnąć sponsorów. Miało być lepiej, a było coraz gorzej. W tym jest pies pogrzebany. A my nawet nie mogliśmy nic dać chłopakom w formie sprzętu. Na nic nie było pieniędzy. Dostaliśmy na działalność 8 tysięcy złotych. Organizacja jednego meczu, opłaty za sędziów to kosz 1500 zł. II liga przerosła nasze oczekiwania. Nie będę ukrywał to był jeden z moich najcięższych sezonów jeśli chodzi o granie.

Sparzył się pan, po karierze nawet w ekstraklasie na słupskich warunkach?

Było jak było. Podobnie jest w wielu klubach w Polsce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza