Marian Wilczewski, łowczy okręgowy ze Słupska przyznaje, że docierają do niego sygnały o leśnych zwierzętach, które padały w lasach w naszym regionie. Dla niego jednak to nic nadzwyczajnego.
- Tak się dzieje każdej zimy. W tym roku sytuacja zwierząt jest trudniejsza, bo pokrywa śniegu na polach jest gruba, a zbity w zwartą skorupę śnieg nie ułatwia dostępu do karmy i wody. Co prawda na szeroką skalę dokarmiamy zwierzynę, ale ona nie zawsze jest w stanie dotrzeć do miejsc, gdzie są ustawione paśniki. Stąd zdarza się, że najsłabsze sztuki padają na śniegu - tłumaczy Wilczyński.
Zaraz jednak dodaje, że często nie wiadomo, ile sztuk padło, bo wyposzczone drapieżniki - m.in. lisy, kruki czy dziki - szybko rozszarpują zwierzęce truchła.
Dzikie zwierzęta też giną na drogach, bo dla wygody chodzą po nich, zamiast przedzierać się po zaśnieżonych polach. Jeśli takie ranne zwierzę spotkamy, to nie powinniśmy ich zabrać do bagażnika, bo wtedy możemy zostać uznani za kłusowników.
Trzeba natomiast wezwać służby weterynaryjne lub działaczy organizacji pomagających zwierzętom, którzy zdecydują,czy zwierzę zostanie dobite czy też będzie ratowane.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?